wtorek, 10 kwietnia 2012

Chapter Forty Five


Za dwie godziny mięli być na wizycie. TJ od czterdziestu minut nie wychodziła z łazienki. Harry strasznie się o nią martwił. W końcu wyszła. Miała podpuchnięte oczy, wyglądała na bardzo zmęczoną. 
- Napijesz sie kawy ? - spytał Zayn, gdy weszła do kuchni. 
- Poproszę. - odpowiedziała cicho i zajęła miejsce obok Stylesa. 
- Kochanie nie denerwujesz się chyba co ? - spytał chwytając jej dłoń. 
- Nie.. czemu mam się denerwować ? Że pójdziemy do obcej kobiety, która będzie wypytywała mnie o .. no dobrze wiecie o co. A potem zacznie pieprzyć o tym co ja czuje skoro nie ma o tym zielonego pojęcia. - uniosła lekko ton.
- Przestań ona ci pomoże. Jedna wizyta jeśli nie będziesz chciała iść więcej to nie pójdziemy. 
- Najlepiej jakbyśmy w ogóle tam nie szli. 
- Obiecałaś mi TJ. 
- Wiem. Dlatego tam pójdę, ale robie to tylko i wyłącznie dlatego, że ty mnie o to poprosiłeś. - Malik podał jej kawę. Popijala małymi łykami gorący napój. Wszyscy zaczęli rozmawiać o czymś innym. W końcu nie mogli żyć cały czas tą jedną sytuacją. Niall nawet się kłócił z Louisem o coś na żarty, a reszta się z nich śmiała. Wszyscy oprócz brunetki. Nagle zaczęło przeszkadzać jej ich zachowanie. Chciała być sama. 
- Zaraz wrócę. - odłożyła kubek na stół i wstała z krzesła. 
- Gdzie idziesz ? - spytał zatroskny Loczek.
- Nie uciekne ci nie bój się. - odwróciła się na pięcie i poszła do łazienki. Szukała swojej bluzki, którą zostawiła tutaj wczoraj i nagle ze spodni Malika wypadły papierosy i zapalniczka. Podniosła je i zaczęła na nie patrzeć. Później na swoje lustrzane odbicie. Jeszcze raz na papierosy. Nigdy jeszcze nie miała do czynienia z papierosami. Już chciała go zapalić kiedy do łazienki wszedł Harry. Szybko schowała to co miała w dłoni i speszona spojrzała na chłopaka. 
- Co tu robisz ? - spytała zdenerwowana.
- Przyszedłem sprawdzić co ty robisz.. Powinniśmy już jechać.
- Już idę. - uśmiechnęła się sztucznie. Zeszli na dół, ubrali się i poszli do samochodu. Zapięli pasy i Harry odpalił silknik. 
- Może tam nie jedźmy. - powiedziała błagalnym głosem. 
- TJ prosze cię. Będę przy tobie jeśli chcesz. 
- Nie. Nie chcę tam jechać. 
- Już teraz za późno. 
- Harry proszę. Nie jedźmy tam ! - łzy zaczęły jej lecieć po policzku. 
- TJ pojedziemy tam. Jedna wizyta jeśli będziesz chciała wyjść to wyjdziesz. 
- Nie ! Nie wejde tam ! Prosze cię zawróć do domu. Proszę. 
- TJ nie wróce. Obiecałaś mi pamiętasz ?
- No i co z tego, że ci obiecałam. Nie mam na to ochoty i tyle ! - zatrzymał samochód. Nerwy mu puściły. 
- Mam już tego wszystkiego dosyć rozumiesz ! Cały czas staram ci się pomóc, ale ty udajesz, że wszystko jest w porządku! A dobrze wiesz, że nie! Nie mogę cię przytulić, odpychasz mnie. Nie mogę cię dotknąć! Staram się to zrozumieć, ale ja już tracę cierpliwość TJ! Wiem, że jest ci ciężko i próbuje cię zrozumieć, ale ty mogłabyś również spróbować zrozumieć mnie! - cały czas krzyczał. Sprawił, że dziewczyna płakała. Zabolały ją jego słowa chociaż w głębi serca wiedziała, że on ma rację. - Przepraszam, nie powinienem krzyczeć. - kolejny raz przekręcił kluczyki. Zawrócił i jechał w kierunku domu. 
- Gdzie ty jedziesz ? - spytała, gdy zorientowała się, że wracają. 
- Chciałaś jechać do domu. 
- Pojade do tej kobiety. Chcę tam jechać. 
- Na pewno ? Nie wiem czy jest sens jeździć w kółko. 
- Na pewno. - odpowiadała cicho. Kolejny raz zawrócił. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Weszli do budynku. TJ mocno ściskała rękę Harrego. Bardzo się denerwowała, ale to co usłyszała od Harrego jeszcze bardziej sprawiło, że musiała dać sobie pomóc. Zrozumiała jak bardzo on ją kocha. Inny mógłby już ją dawno zostawić samą, ale nie on. 
Oboje usiedli na korytarzu, na jasnej, skórzanej sofie. Nagle z gabinetu wyszła dosyć wysoka kobieta w okularach. Wyglądała na bardzo przyjazną. Wymówiła imię i nazwisko brunetki i dziewczyna zaraz ruszyła z kanapy i poszła w stronę kobiety. 
- Proszę uśiądź sobię wygodnie. - kolejna skórzana sofa, lecz tym razem czerwona. Cały gabinet był w tonacji czerni, szarości, bieli z dadatkiem ostrej czerwieni. 
- Wyglądasz na bardzo młodą. Jak na ciebie mówią ? - spytała usmiechając się. 
- TJ. - odpowiedziała cicho, że kobieta ledwo ją usłyszała. 
- Pozwolisz, że ja też będę tak mówiła TJ. Mam nadzieje, że się nie denerwujesz ? Chciałabym, żebyś opowiedziała mi o sobie. 
- Mam osiemnaście lat. Ucze się. Chciałabym zostać dziennikarką. - siedziała nie sokojnie. Ręce jej się tzręsły. 
- Spokojnie. Rozwal się na tej kanapie. Ona jest tutaj po to, żeby było ci wygodnie. Zachowuj się jakby mnie tutaj nie było, a ty rozmawiała byś ze swoim pamiętnikiem. Opowiedz mi co leży ci na sercu. - cały czas się uśmiechała.
- To bardzo trudne. 
- TJ chciałabyś zostać dziennikarką tak ? 
- Tak. 
- Wiesz, że będziesz musiała się otworzyć przed ludźmi, żeby oni poczuli więź z tobą w sensie, żeby mogli ci zaufać. Kochana wyobraż sobie, że teraz to ja prowadzę z tobą wywiad. Okej ? Spróbujmy. Więc od początku. Ja zadaje pytania ty odpowiadasz. Jeśli któreś pytanie będzie trudne, lub nie będziesz chciała na nie odpowiedać po prostu powiedz. Jeśli zaczniesz płakać na stoliczku obok są chusteczki możesz się częstować. Pierwsze pytanie. Czy jesteś szczęśliwa ? 
- Wydawało mi się, że tak. To znaczy szczęśliwa byłam do czasu kiedy.. - wzięła głęboki oddech. Kobieta nie odezwała się po prostu dała jej pomyśleć. - W moim życiu niedawno wydarzyło się coś bardzo przykrego. Do tej sytuacji miałam wszystko co mogłam sobie wymarzyć. Cudownych przyjaciół, własne mieszkanie, w szkole szło mi coraz lepiej, no i cudownego, kochającego chłopaka. Teraz trochę się zmieniło. Nie potrafię z nimi rozmawiać i wole być sama. Zamykam się w łazience lub pokoju i płaczę zastanawiając się nad skończeniem ze sobą. Wiem, że to głupie... - spuściła głowę, poczuła, że oczy robią jej się szklane, ale starała się zapanować nad nimi. 
- TJ powiedz mi co się wydarzyło ? Czy to ze względu na tą sytuację tutaj jesteś ? 
- Tak. Wyjechałam z Harrym na święta do jego rodziny. 
- Harry ? Twój chłopak ? 
- Tak. - uśmiechnęła się. - Wszystko zapowiadało się cudownie. Oświadczył mi się. Czułam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Na drugi dzień.. Wyszłam z jego siostrą do sklepu i wypożyczalni. A właściwie to tylko ona poszła do wypożyczalni. Chciałam wrócić do domu.. sama.. - łzy spływały po policzku. -Było ciemno. - chwilę milczały. - Zostałam.. ja.. zostałam zgwałcona. Trzech mężczyzn, młodych. Mięli może około dwudziestu czterech lat. Zaciągnęli mnie w jakąś uliczke. Nikogo tam nie było. Pytali czy zrobię to z własnej woli czy będą musieli mnie zmusić. Próbowałam się wyrwać, ale to był najgorszy pomysł jaki mógł przyjść mi do głowy. Zaczęli mnie bić i szarpać. Później mnie rozbierali. Tak bardzo się bałam. Chciałam, żeby przestali, prosiłam ich o to, ale oni robili wszystko coraz mocniej. Dotykali mnie. Wszędzie. A później. Każdy robił to tak mocno. Przy tym bił w twarz, albo kopał. Obudziłam się w szpitalu. Okazało się, że zostałam brutalnie pobita i zgwałcona. Miałam złamane żebro i siniaki na całym ciele. Podbite oczy. Wyglądałam gorzej niż śmierć. A teraz... Każde zbliżenie się do mnie Harrego przypomina mi o tym co zrobili ci mężczyźni. Nie potrafię wyrzucić z siebie tych okropnych myśli. Mam problemy ze snem. Ze wszystkim. Nie rozmawiam z Harrym tak jak dawniej. Prawię w ogóle z nim nie rozmawiam. Wiem, że on mnie kocha i chcę dla mnie jak najlepiej i nigdy nie zrobiłby mi krzywdy, ale ja po prostu nei potrafię.. - rozpłakała się. 
- TJ, jesteś bardzo dzielna. Jeśli już potrafisz sobie uświadomić, że masz problem to znaczy, że już pokonałaś pierwszy krok. Drugim krokiem jest to, że do mnie przyszłaś. Dziękuje ci. To wiele dla mnie znaczy, że pozwolisz mi sobie pomóc. Dziękuje ci, że się przede mną otworzyłaś, bo dokładnie wiem, że nie było to dla ciebie łatwe. Ale jesteś twarda i odważna i to zrobiłaś. TJ zastanów się przez chwilę, gdzie jest ci dobrze ? - dziewczyna spojrzała na kobietę i chwilę milczała. 
- Dobrze, jest mi przy Harrym, jeśli o taką odpowiedź pani chodziło. 
- Dokładnie o tą. Kochasz go ? 
- Oczywiście. 
- Czego pragniesz ? 
- Tego, żeby było tak jak dawniej. 
- A czy zrobisz wszystko, by sprawić, żeby tak było ? - kolejna chwila milczenia. 
- Tak. 
- Będziesz walczyła ? 
- Tak. 
- TJ za chwilę wyjdziesz z mojego gabinetu. Za drzwiami czeka na ciebie twój ukochany. Pokaż mu, że będziesz walczyła o to co byo i o niego, a najważniejsze, że będziesz walczyła ze sobą i ze złymi myślami, które siedzą w twojej głowie. Spróbuj sprawić, by znów poczuł się chciany i kochany przez ciebie. Nie śpiesz się, bo wiadomym jest, że nie sprawisz tego wszystkiego pstryknięciem palca i od razu będziesz mogła robić to co dawniej, ale najważniejsze jest, żebyć pragnęła walczyć. Jeśli to będzie twój cel to będziesz do niego dążyła. 
- Dziękuje. - powiedziała szczerze się uśmiechając. 
- Odwiedzisz mnie jeszcze ? 
- Na pewno. - umówiła się z kobietą na kolejną wizytę za dwa dni. Otworzyła drzwi od gabinetu i ujrzała Harrego. Uśmiechnęła się szeroko i go przytuliła. Styles był bardzo zdziwony nie spodziewał się takiego efektu. Wyszli z budynku i ruszyli w stronę samochodu. 
- Nie wiem jak mam ci dziękować. - spojrzała mu w oczy. - Jeszcze nigdy nie rozmawiałam z kimś w taki sposób. Ta kobieta ona mnie rozumiała, albo udawała, że rozumie, ale po prostu uświadomiła mi, że muszę walczyć. Walczyć z tym wszystkim. Kocham cię i chcę, żeby było jak dawniej. - objął ją ramieniem. - Kolejna wizyta za dwa dni. - dopowiedziała.
- Co ? Masz kolejną wizytę ? - zdziwiony. 
- Tak. - uniosła kąciki ust i po chwili wracali już do domu.  
________________________________________________________________


kolejny rozdział z którego jestem bardzo zadowolona ; )
myślę, że wam też się spodoba.

< 333

3 komentarze:

  1. Mi się ta kolesiówa kojarzy z facetką od mojego WDŻ nwm czemu ale tak jak to czytałam taką sobie ją wyobrażałam.. omG mam zrytą psychikę chyba sama pójde do jakiegoś psychiatry.
    R

    OdpowiedzUsuń
  2. Rasta, masz rację :D Harry jest taki opiekuńczy < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu zacznie być normalna !!

    OdpowiedzUsuń