środa, 4 kwietnia 2012

Chapter Forty One


Od kilku dni TJ nie odbierała telefonów Harrego. Ten siedział cały czas zamknięty w pokoju i prawię w ogóle się do nikogo nie odzywał. Wszyscy się o niego martwili. Jeszcze do tego Madeline miała jakieś swoje głupie odzywki, którymi denerwowała wszystkich domowników. 
- Harry zejdź na śniadanie. - Liam dobijał się do jego pokoju. 
- Zaraz. - odpowiedział smutnym głosem. 
Liam odszedł zrezygnowany do kuchni, gdzie sieldzieli wszyscy chłopcy, Madeline i Eleanor. Dan musiała wyjechać na kilka dni. 
- Nie zejdzie ? - spytał Louis, gdy zobaczył Liama samego.
- Powiedział, że zaraz. Dzwoniłeś do TJ ? - skierował słowa do Zayna. 
- Nie odbiera. - odpowiedział. 
- Myślicie, że to już koniec ? - tym razem blondyn. 
- Nie mam pojęcia. El może ty do niej zadzwonisz ? - Lou wpadł na pomysł. 
- Zaraz po śniadaniu zadzwonię, ale ostatnio też nie odebrała. 
Tym razem również, gdy El zadzwoniła do Theresy, ta nie odebrała. Nikt nie miał z nią kontaktu. Chłopcy musieli iść dziś na spotkanie z menadżerem, więc zaczęli się przygotowywać. Po drodze, po drugiej ulicy Liam zauważył TJ ? Od razu do niej podbiegł, a chłopcy nie wiedzieli co on robi. 
- TJ ? 
- Liam ? - spojrzała na niego przerażona, nie chciała by ją widzieli. 
- Co jest ? Czemu nie jesteś w Leeds ? 
- Jade dopiero w piątek. - uśmiechnęła się. 
- Dlaczego nic nie powiedziałaś ? - dopytywał. Wtem wszyscy do nich doszli. Harry spojrzał na nią smutny. Tak bardzo chciał ją przytulić, powiedzieć, że tęskni.
- Tak jakoś wyszło. 
- Wpadniesz do nas ? - spytał Malik. 
- Nie wiem. Nie mam teraz za bardzo czasu.  
- Ale chwilę chyba znajdziesz co ? - Louis uśmiechnięty.
- Nie wiem. Przepraszam, ale muszę już iść. - pożegnała się i odeszła. 
Po skończonym spotkaniu wracali do domu. Harry poszedł do kawiarni po chwili namysłu zadzwonił do TJ. Brunetka z pełnymi torbami zakupów próbowała otworzyć drzwi. Usłyszała dzwięk telefonu. Rzuciła wszystko i nie patrząc nawet na wyświetlacz odebrała. 
- Halo. - powiedziała, próbując sobie poradzić. 
- W końcu odebrałaś. - usłyszała znajomy głos. Głos który kochała. 
- Harry ? - przestała zajmować się tym co robiła i wiedziała, że nie ma odwrotu musiała w końcu z nim porozmawiać. 
- TJ spotkaj się ze mną proszę.
- Dobrze. Kiedy ? - chłopak trochę się zdziwił. 
- Najlepiej jak najszybciej. 
- Okej za dwadzieścia minut u mnie. 
- Jasne, będę. - uśmiechnął sie i od razu zerwał się z miejsca, by do niej iść. TJ wzięła zakupy i weszła w końcu do domu. Zaczęła trochę ogarniac wszystko, a w szczególności butelki po alkoholu. Gdy już jakoś ogarnęła mieszkanie zabrała się za przygotowywanie obiadu. Nagle zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegła otworzyć drzwi. 
- Hej. - uśmiechnął się.
- Cześć. Wejdź. - już dawno nie czuła się tak dziwnie. Wymieniac sie z chłopakiem, którego kocha ponad wszystko głupim "cześć". - Napijesz się czegoś ? 
- Nie TJ. Chcę z tobą porozmawiać. 
- Dobrze, ale przecież przy her.. - przytknał palec do jej ust, nie dając jej dokończyć. 
- Wysłuchaj mnie teraz. Wiem, że popełniłem błąd i to nie jeden.. Ale nigdy nie kochałem bardziej niż ciebie. Nikogo. Chciałbym, żebyś mi w końcu wybaczyła bo ja zwariuję. Kocham cię. Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Wiem, że jestem kretynem i nie powinienem się z nią spo.. - tym razem ona mu przerwała. Pocałunkiem. 
- Jesteś kretynem, ale moim kretynem. Nie potrafię się na ciebie gniewać i mam już dosyć siedzenia samej w domu bez ciebie. Nie mogąc cię przytulić. Z tobą porozmawiać. Kocham cię. - uśmiechnęła się po czym mocno przytuliła do Stylesa. 






***


Wszystko było już w porządku. TJ jednak święta spędzi ze swoim ukochanym. Właśnie wyjeżdżali. 
- Harry na pewno wszystko mam ? - panikowała, gdy chłopcy pakowali ich walizki. 
- Na pewno. Nie panikuj już. Dalej jedziemy, bo będziemy w nocy. 
- Zaraz. Kotku musze jeszcze załatwić jedną sprawę. - wszyscy na nią wejrzeli. 
- Mam dla was małe drobiazgi. Ale otworzycie dopiero w Wigilię. - uśmeichnęła się. - To jest dla Liama - podała mu ślicznie owiniętę pudełeczko z kokardą. - Niall, Zayn, Danielle, Eleanor i Louis. - podała Tomlinsonowi, który już myślał, że nic nie dostanie. - Dla ciebie też coś mam. - spojrzała na Madeline i podała jej pudełko. - Może w końcu zakopiemy topór wojenny. - uśmiechnęła się. 
- Dziękuje. - Blondynka pierwszy raz uśmiechnęła się szczerze, po czym się przytuliły. 
- Dobra to my jedziemy. Kocham was i życzę wam, by te święta były jak najlepsze. 
- TJ jedźcie już. - poganiała ich Danielle.
- Dzięki Dan. - zaśmiał się Harry. 
- Oj cicho tam. Musze się pożegnać nie.. - spojrzała wrogo na Harrego i przytuliła kolejny raz każdego po kolei. 
- Dobra już jedziemy. 
- Harry, a ty wszystko masz ? - Liam spojrzał na niego podejrzanie. 
- Tak mam wszystko. - uśmiechnął się i wsiadł do samochodu. TJ zaraz za nim. Wszędzie było czuc nadchodzące święta. Włączyli radio gdzie brzmiały świąteczne piosenki, włożyli na głowy czapki mikołajów i do tego wszystkiego TJ miała pierniki, które piekła wczoraj z dziewczynami. Śpiewali i jedli naraz. Czuła, że to będą najlepsze święta w jej życiu. Do tego wszystkiego Londyn cały pokryty białym puchem. Zaczęło się ściemniać. 
- Ile jeszcze będziemy jechać co ? - spytała.
- Jeszcze dwadzieścia minut. - stanęli na światłach. - Dawaj buziaka. 
- Skup się na drodze. 
- Dawaj. - pocałowała go, po chwili wszyscy zaczeli trąbić. 
- Widzisz mówiłam, żebyś sie skupił. 
- Dobra, dobra, ale dostałem to czego chciałem. 
Po dwudziestu minutach dojechali na miejsce. TJ trochę się denerwowała, chociaż znała już rodziców Harrego bardzo dobrze. Anne, gdy tylko zobaczyła samochód przed domem wybiegła ich przywitac. Gemma wzięła z niej przykład i rzuciła sie na TJ. Harry witał sie ze swoją mamą, za którą bardzo tęsknił. 
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam. - Anne przytulając Harrego. 
- Wiem mamo, wiem. - uśmiechnął się. 
- Miło mi cię widzieć TJ. - podeszła do dziewczyny i również ją przytuliła. 
- Mi również miło. - Harry, TJ i Gemma wzięli ich walizki i weszli do domu. 
- Na ile wy przyjechaliście ? - spytała zszokowana brunetka, gdy zobaczyła ile tych walizek jest. 
- A co najlepiej jak już byśmy jechali co ? 
- Nie oczywiście, że nie. Chociaż przez chwilę poczuje się jakbym miała siostrę. - wyszczerzyła się. 
- Pewnie jesteście głodni siadajcie do stołu. - Anne zwołała wszystkich i podała kolacje. 
- A gdzie Robin ? - spytał Loczek. 
- Jeszcze w pracy. - odpowiedziała kobieta i dołączyła do młodych. 
Rozmawiali bardzo długo. Styles musiał opowiadać wszystko co sie u niego działo. Nastepnie Gemma opowiadała o swoich sukcesach i minęły dwie godziny. Harry z TJ poszli do jego pokoju. 
- Jestem zmęczona. Nawet nie wiem po czym.. - uśmiechnęła się siadając na łóżku. 
- Ja też. Ale musimy przetestować łóżko. - cwaniacki uśmieszek.
- Spadaj wiesz. Już raz je testowaliśmy, poprzednio. 
- No, ale może coś sie z nim stało trzeba to sprawdzić. 
- Wszystko jest tak jak było. - zaczęli się droczyć, aż Harry wylądował na niej i zaczął ją łaskotać. 
- Przestań bo zacznę się drzeć i twoja mama sobie pomyśli nie wiadomo co. 
- Niech sobie myśli.. 
- Harry. - zaczęła się wyrywać. 
- No dobra dobra.
_________________________________________________________________________

wiem. nudny. ale tak jakoś wyszło. przepraszam. kolejny jutro, albo późnym wieczorem zależy od mojej "przyjaciółki" wenuchy xddd
Pozdrawiamy < 333

4 komentarze:

  1. Też chcę taką drogę w samochodzie !! awwww *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham tego bloga<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie nudny :D Super, że się pogodzili < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chcę takie święta<3 Kocham ... :P

    OdpowiedzUsuń