piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział IV


                                                                         *Alex*

Do szpitala dojechaliśmy w dwadzieścia minut. Zobaczyłam swoją mamę, była cała zapłakana, pobiegłam do niej.
- Co z nimi ? - spytałam.
- Scott jest w śpiączce, nie wiem co z nim będzie.
- A Babs ?
- Ma stłuczone żebro i jest trochę poobijana, teraz robią jej prześwietlenie.
- Będzie dobrze mamo, musi być dobrze. - powiedziałam, przytulając ją mocno.
- I jak tam twój brat ? - spytał mnie Liam, gdy już doszłam do nich.
- Jest w śpiączce.
- A Babs ? - spytała Katie.
- Ma jakieś badania. - przytuliłam się do niej.
- Będzie dobrze, na pewno z tego wyjdzie. - pocieszał Niall.
Czekaliśmy na korytarzu jakieś pół godziny. Zauważyłam idącą w stronę drzwi Babs, wyglądała okropnie. Cała zapłakana.
- Jak się czujesz skarbie ? - spytałam roztrzęsiona.
- A jak mogę się czuć ? Wszystko mnie boli, chcę wrócić do domu. Nikt nie
powinien mnie widzieć w takim stanie, widzisz jak wyglądam ? Jeśli tylko
czegoś dowiesz się o Scott'ie to do mnie zadzwoń. Muszę iść rodzice czekają.
- Trzymaj się kochana.
- Do późna siedzieliśmy w szpitalu, zasnęłam na Louisie. Mama podeszła
do nas i powiedziała, że wracamy już do domu, więc pożegnałyśmy się z
chłopakami i pojechałyśmy.


                                                                            * Babs *

Obudziłam się i wszystko strasznie mnie bolało, mama przyniosła mi
śniadanie i pytała jak się czuje. Zjadłam śniadanie i postanowiłam
zadzwonić do Alex, by spytać czy już wiadomo co ze Scott'em.
- Nadal jest w śpiączce. - odpowiedziała.
- To moja wina, gdybym nie chciała wracać wtedy do domu, wszystko byłoby teraz jak dawniej.
- Babs przestań się obwiniać. Scott z tego wyjdzie na pewno.
- Wpadniesz do mnie z Katie ?
- Jasne, że tak.
- To bądźcie jak najszybciej się da.
- Dobrze, za dwadzieścia minut jesteśmy.

                                                                            * Katie *
Alex przyszła po mnie i poszłyśmy do Babs. Ta była na prawdę załamana,
nie wiedziała co ma robić, martwiła się wczorajszym wydarzeniem i czekała
na telefon od mamy Alex.
- Babs, skoro tak się martwisz to może pojedziemy do szpitala. - Alex wpadła na pomysł.
- No, jestem ciekawa jak tam teraz dojedziemy. - powiedziała zdenerwowana Babs.
- Zadzwonię do Louisa. - rzekła Katie.
- A oni specjalnie przyjadą po nas, jasne.
- Nie wierzysz ? - Katie przyłożyła słuchawkę do ucha.

* Rozmowa przez telefon *
- Cześć Lou.
- No cześć Katie. Co tam ?
- Louis mam prośbę, mógłbyś przyjechać po nas i zawieść do szpitala.
- Jasne, żaden problem. Będziemy za pół godziny.
- Super, kochany jesteś.

Byliśmy już w szpitalu, Babs siedziała przy Scott'ie i cały czas płakała, a my
nie wiedziałyśmy jak ją pocieszać. Nagle się obudził. Zawołaliśmy lekarza,
ten kazał nam wyjść i nie wiem co działo się dalej. Po trzydziestu minutach
pozwolono nam do niego wejść.
- W końcu, już myślałam że.. - zaczęła Babs.
- Że się nie obudzę. - uśmiechnął się jej chłopak i złapał ja za rękę.
- Tak, bardzo cię kocham.
- A ty jak się czujesz ?
- Mam stłuczone żebro, ale lekko nie boli, aż tak bardzo. - pocałował ją w rękę.

                                                                         * Alex *

- Cześć mamo. - przywitałam się z nią wchodząc do domu.
- No cześć i co ze Scott'em ?
- Wszystko dobrze, ale musi zostać jeszcze w szpitalu. Nie masz się czego martwić, to silny facet.
- To dobrze jutro muszę do niego jechać, może chcecie jechać ze mną ?
- Jutro chyba nie będę mogła bo umówiłyśmy się z chłopakami, ale Babs

pewnie przejechałaby się z chęcią.
Poszłam do pokoju, zauważyłam, że dostałam wiadomość. Wzięłam do ręki telefon.
- To widzimy się jutro ? Louis. - Lou do mnie napisał, zaczęłam się cieszyć,
bardzo mi się podobał, był miły, sympatyczny i bardzo zabawny.
- Jasne, że się widzimy.  - odpisałam.
Wzięłam długą kąpiel i poszłam spać. Rano zadzwonił do mnie telefon.
- Jest u ciebie Babs ? - spytała Katie.
- Nie, dopiero się obudziłam, a czemu ?
- Nie odbiera telefonu, w domu jej nie ma, nie wiem.
- Ja tym bardziej, może ja spróbuje. - rzekłam i rozłączyłam się.
Schodząc na dół próbowałam wykręcić numer Babs, lecz zobaczyłam, że ta
siedzi w kuchni i rozmawia z moja mamą.
- Hej, co ty tutaj robisz ? - spytałam.
- No przeciez jesteśmy umówione z chłopakami, nie ?
- No tak, ale na trzynastą.
- A jest za dwadzieścia.
- Co ? - krzyknęłam i ruszyłam do łazienki.
Udało mi się zdążyłam się ubrać KLIK, poszłyśmy na miejsce Katie już z nimi była.Ja czułam się
dobrze w ich towarzystwie, a w szczególniści Louisa, Katie chyba odpowiadał Zayn, tylko Babs była jeszcze taka nie oswojona. Usiadłam obok Lou'iego i zaczęliśmy rozmawiać. Był po prostu cudowny.


                                          * Katie * KLIK

Siedziałam obok Zayn'a i nie wierzyłam trochę w to, że oni są sławni, a my
jesteśmy zwykłymi dziewczynami. Nagle spytał mnie czy pójdziemy gdzieś
sami. Zgodziłam się, przeprosiliśmy resztę i poszliśmy.
- Zawsze miałaś czerwone włosy ?  - zaczał z uśmiechem.
- Nie, mam takie od czterech lat. A coś ci się nie podoba ? - spytałam zalotnie.
- Wręcz przeciwnie, są świetne, tak jak ty. - trochę mnie zatkało nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Może pójdziemy na lody ? - za proponowałam.
- O, świetny pomysł. - powiedział.
Doszliśmy do budki i Zayn kupił dla nas lody. Usiedliśmy na pobliskiej ławce
i rozmawialiśmy.
- Czekaj masz tu coś. - powiedział i ręką próbował mnie wytrzeć.
- Dziękuje. - uśmiechnęliśmy się do siebie.

1 komentarz:

  1. Zajebiste opowiadania piszecie..
    Będę czytać każdy rozdział.
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń