sobota, 31 marca 2012

Chapter Thirty Six


Obudziła się sama w łóżku. Zeszła na dół. Harry siedział w kuchni, wyglądał na zmartwionego. Podeszła od tyłu i przytuliła go. Ustami musnęła jego policzka. 
- Co się dzieje ? Czemu nie jesteś w łóżku ? - spytała cicho. 
- Nie mogę spać. 
Zaczęła robić kawę. Spoglądała na niego. Bała się, że chodzi o to co usłyszał wczoraj. 
- Harry co się dzieje ? Chodzi o to.. 
- Tak chodzi o to co powiedział wczoraj Zayn. Skąd mam wiedzieć, że między wami nic nie było. Mówiłaś, że mnie okłamywałaś. Jak tak sobie wszystko poukładałem.. 
- Harry co ty mówisz. Nigdy między nami nic nie było. Kocham tylko ciebie. Zayn nie znaczy dla mnie tyle co ty. 
- TJ ja też ciebie kocham, ale boje się, że.. 
- Że cię zdradze ? 
Nic nie powiedział tylko na nią spojrzał. Podeszła do niego. 
- Na prawdę uważasz, że mogłabym to zrobić ? 
- Nie wiem, sam już nie wiem. 
- Nie ufasz mi ? 
- Ufam. 
- No to co jest nie tak ? 
- Nic. Przepraszam. - przytulił ją, ale cały czas czuł ten niepokój, że w każdym momencie może go zdradzić z przyjacielem. Po chwili do kuchni weszła Danielle i Liam. Przygotowali śniadanie. Kilka minut później kuchnia była już pełna ludzi. Po śniadaiu wszyscy się rozeszli. Chłopcy musięli dzisiaj wyjść na jakieś spotkanie. W domu zostały same dziewczyny. TJ, Dan, Eleanor i oczywiście Madeline. Zaczęła się panoszyć po domu jakby była tutaj najważniejsza. Dziewczynom to nie przeszkadzało, ale TJ nie mogła już na nią patrzeć. 
- No ładnie Watts. Nie wiedziałam, że kręcisz z tyloma na raz. - odezwała się nagle, gdy zaczął się temat wczorajszej zabawy. 
- Słucham ? - zszokowana tym co mówi Madeline. 
- No niby jesteś z Harrym, a kręcisz z Malikiem. Wiedziałam, że coś z tobą nie tak. 
- Co ty mówisz ? Z Zaynem nic mnie nie łączy. 
- Ta jasne. Kto ci w to uwierzy ? 
- Dobra skończcie się kłócić dziewczyny, bo to nie ma sensu. - uspokajała je Eleanor. 
- My się nie kłócimy. Ja po prostu stwierdzam fakty, a ona zaprzecza. - odpowiedziała jej blondynka. - Dałaś mu dupy ? 
- Teraz to przegiełaś. Nie jestem dziwką tak jak ty. 
- Ja dziwką. Nie zdradzam Nialla. 
- A ja nie zdradzam Harrego. 
- No jasne. Co to za związek. On zdradza ciebie ty jego.. 
- Co ty powiedziałaś ?! Harry mnie zdradza ? 
- No z Caroline nie.. ? 
- Wiesz co. To było dawno i nie prawda. 
- Jasne. Myślisz, że nie dupczy jej jeszcze. 
- Tak właśnie myślę. I nie masz prawa tak o nim mówić. 
- Ej dziewczyny. Uspokójcie się. - Danielle w końcu podeszła bliżej, bo zaraz pewnie by się na siebie rzuciły. 
- Madeline nie powinnaś tak mówić wiesz .. To nie było miłe. Na pewno nie chciałabyś usłyszeć tego o Niallu. 
- No racja, ale tylko powiedziałam to co myślę. 
- To następnym razem zachowaj to dla siebie idiotko. - TJ krzyknęła. Poszła w strone korytarza i wyszła z domu. Nie chciała oglądać dłużej tej dziewczyny. Nazwała ją dziwką. Sama u siebie nie widziała żadnych wad. Oczywiście, że nie no ba jak .. Było zimno. W końcu środek zimny. Zapieła kurtkę i szła przed siebie. Myślała o tym wszystkim. Zaczęła być zła, że Malik wczoraj powiedział prawdę. Chociaż w końcu Harry musiał się kiedyś o tym dowiedzieć. Zadzwonił jej telefon. Justa. Zapomniała nawet o tej dziewczynie. Odkąd nie pracuje w sklepie nie spotykają się. 
- Halo. 
- Cześć. Zapomniałaś o mnie ? - zaśmiała się czarnowłosa. - Masz czas, żebyśmy się spotkały i pogadały ? 
- Hej. Jasne, że mam czas. 
- O której ci pasuje ? 
- Teraz ? 
- Okej. Wiesz co ja za pięć minut wychodzę ze sklepu..
- To ja podejde jestem niedaleko. 
- Okej. Świetnie. 
Poszła po przyjaciółkę do pracy. przywitały się i szły na jakąś kawę. Rozmawiały i nadrabiały stracony czas. Siedziały już w kawiarni i popijały cappucino, gdy Justa wyjęła z torby koperte. 
- Co to ? - spytała brunetka. 
- Pieniądze, które mi pożyczyłaś. 
- Aa. Już o nich zapomniałam. Dziękuje. Jeśli będziesz jeszcze kiedyś potrzebowała pomocy to mów. 
- Wiem, że mogę na ciebie liczyc, ale na razie zaczęło mi się układać. Poznałam chłpaka. Matta i jest dobrze. Mieszkam u niego. 
- jak długo sie nie widziałyśmy ? - zachichotała. 
Po skończonym spotkaniu wracała do domu. Nagle zatrzymał się jakiś samochód. 
- TJ ? - usłyszała jakiś głos. Nie miała pojęcia kto to. Odwróciła się i zobaczyła Caroline. Caroline Flack. Co ta kobieta od niej chcę ? 
- Tak. - kobieta otworzyła drzwi od samochodu i poprosiła ją, żeby weszła. Padał śnieg z deszczem i było bardzo zimno. 
- Nie rozumiem o co chodzi. - odpowiedział patrząc na kobietę. 
- Jest zimno podwiozę cię, bo idziesz do domu, do chłopców, tak ? - TJ pokiwała niepewnie głową. - Jadę w tamtym kierunku zresztą może trochę sobie porozmawiamy. Chciałabym cię poznac. 
- Wie pani co ja bardzo przepraszam, ale ja mam chyba dosyć na dzisiaj. Jeśli zamierza mi pani wciskać jakieś bzdury o Harrym to ja nie chcę tego słuchac. Za dużo jak na jeden dzień niemiłych rozmów. 
- Nie nie miałam takiego zamiaru. Harry to świetny chłopak. 
- Dziewnie to brzmi z pani ust. - odpowiedziała. Wiedziała, ze nie była miła w tym momencie, ale nie panowała nad swoimi emocjami. W końcu z tą kobietą Harry ją zdradził. 
- Rozumiem, że masz do mnie żal, ale nie wiesz jak było. Harry nie miał złych zamiarów. Nie planował tego, nie chciał tego zrobić..
- Prosze przestać. ja nie chcę tego słuchać. To się wydarzyło bardzo dawno. Niech pani go nie broni. Mam dosyć. Może jednak niech mnie pani tutaj wysadzi. 
- Ale nie miałam na myśli nic złego. ja na prawde nie chce zniszczyć waszego związku. Harry już nie jest dla mnie tak ważny jak kiedyś. Ja po prostu... On jest dla mnie za młody. 
- Na pradę ? - spytała sarkastycznie. 
Caroline nie odpowiedziała. 
- Ale tak szczerze. Jaki miała pani cel w tym, że zawozi mnie do domu ?
- Chciałam dowiedziec się co u niego słychać. Na prawe nie miałam złych zamiarów. - w tym momencie dojechały pod dom chłopców. TJ wyszła z samochodu. 
- Wszystko w jak najlepszym porządku. Dziękuje za podwózkę. - trzasnęla drzwiami i wróciła do domu. Nie wiedziała co to wszystko miało znaczyć. Rozmawiała z tą kobietą pierwszy raz w życiu. Chłopcy już byli w domu. 
- Gdzie byłaś ? - spytał Harry, gdy ją zobaczył. 
- Spotkałam się z Justą. 
- Aa.. wszystko w porządku ? 
- Jasne. Dlaczego miałoby być inaczej. - spojrzała na Madeline. - Długo jesteście w domu ? 
- Nie, weszliśmy jakieś dziesięć minut temu. 
- Dobra dziewczyny ja mam taki pomysł. Pójdziecie do kuchni i przygotujecie dla nas pyszny obiad. Co wy na to ? - Louis i te jego pomysły. 
- Świetnie. - odpowiedziała Eleanor i wszystkie cztery poszły do kuchni. Zaczęły coś przygotowywać. Oczywiście nie mogło byś spokojnie, gdy w jednym pomieszczeniu znajdowała się Madeline i TJ. 
- Co ty robisz ? - powiedziała blondynka, patrząc na Theresę. 
- Nie rozumiem ? Znowu masz coś do mnie ? 
- No mam. Mogłabyś kroić to drobniej. 
- Słucham ?! Nie pouczaj mnie, bo zaraz poznacz mnie z tej drugiej strony! 
- No jestem ciekawa jakiej ! - zaczęły krzyczeć. 
- Z tej gorszej ! 
- No to dalej chcę poznać tą twoją gorszą stronę! Chociaż myslałam, że już ją znam. 
- Dziewczyny uspokójcie się. - znowu Dan zaczęła je uspokajać. 
- Jesteś idiotką. 
- A ty jesteś idealnym plastikiem ! - odpowiedziała jej brunetka. 
- Kto cię podwiózł pod dom co ?! Jakiś twój kochanek ? 
- Co ty pierdolisz ?! - nagle do kuchni weszli chłopcy. Nie dało się zignorowac tych krzyków. 
- Co się tutaj dzieje ? - spytał Styles. 
- No zapytaj swojej dziewczyny. Niech ci powie gdzie była. 
- jaka ty jesteś głupia. Żaden chłopak mnie nie podwiózł. Jak już mówisz to chociaż wiedz o czym kretynko! 
- Ej dziewczyny uspokójcie się. TJ nie musisz jej obrażać. - Niall stanął w obronie Madeline. 
- Ja nie, ale ona mnie może tak ? Może nazywac mnie dziwką ? Wiesz co Niall przejrzyj na oczy. Jeśli ona ma być w tym domu to ja tutaj nie będę! - rzuciła wszystko i wyszła zdenerwowana z kuchni. Harry pobiegł za nią i przytulił do siebie. Płakała była tak zdenerwowana, że nie mogła nad tym zapanować. 
- O co chodzi z tą dziwką ? - chłopcy pytali dziewczyn ? 
- No bo Madeline powiedziała, że .. - zaczeła Eleanor. 
- Że TJ jest dziwką i zdradza Harrego z Zaynem. - dodała Danielle. 
- Co ? Na prawdę tak powiedziałaś ? - spytał Niall. 
- Przepraszam, ale tak jakoś wyszło. Nie wiem co mnie poniosło. Ale ona też mówiła tak o mnie. Dziewczyny tego nie skomentowały, bo wiedziały, że TJ nic takiego nie mówiła. Dan razem z Eleanor i Louisem dokończyli robić obiad. Wszyscy zeszli na dół. Madeline zmierzyła TJ od góry do dołu. Jej zachowanie nie podobało się Harremu. 
- Madeline coś ci przeszkadza ? -zapytał. 
- Nie. - odpowiedziała. 
Dom był pełen ludzi, ale panowała w nim dziwna cisza. Nikt się nie odezwał. Do końca dnia TJ siedziała w pokoju z Harrym, a reszta oglądała jakieś filmy w salonie. Nastepny dzień. Dzisiaj miała wolne od szkoły. Wtulona w Harrego, kóry dziś nigdzie nie uciekł. Widać sen mu w końcu służył. Ruszyła się lekko. Otworzył oczy. 
- Nie chciałam cię obudzić. - powiedziała. 
- Nie obudziłaś. Nie śpię już od dwóch godzin. Boje się, że uciekniesz. 
- Nie miałam takiego zamiaru. - uśmiechnęła się i wtuliła w jego nagi tors. Czuła jego ciepło. Nie chciała nigdzie iść. Najlepiej spędziłaby tak cały dzien. Było już po dwunastej. Nagle któs wszedł do ich pokoju. 
- Zobaczcie to. - Louis pokazał im gazetę. Na okładce widniało zdjęcie TJ i Caroline z wczoraj, jadących samochodem. 
- Widziałaś się z Caroline ? - spytał zdziwiony Loczek. - Co chciała ? 
- Podwiozła mnie do domu. Było zimno i padało. W sumie sama się dziwiłam. 
- Dlaczego mi nie powiedziałaś. 
- A co miałam wejść i powiedziec. Cześć kochanie wiesz właśnie spotkałam się z Caroline Flack, kobietą, z którą mnie z.. - zacieła się i nie dokończyła. 
- Zdradziłem. - dokończył. 
- Nie chciałam tego powiedzieć. 
- Dobrze nic się nie stało. Tylko jakoś nie umiesz mi przestac tego wypominać myślałem, że ten rozdział mamy zamknięty. 
- Przepraszam. - Lou wyszedł z pokoju zostawiając ich samych. 
- O czym rozmawiałyście ? - pytał dalej. 
- Pytała o ciebie ? I powiedziała, że chciałaby mnie poznać. To brzmiało bardzo głupio. Dorosła kobieta, mówiła mi o tobie i zaczęla tłumaczyć, że to co zrobiłeś, to tylko i wyłącznie jej wina. 
- Nie spotykaj się z nią więcej dobrze. Obiecaj mi to. 
- Obiecuje. - pocałowała go delikatnie. 
- Idziemy na śniadanie. 
- Wiesz co ja nie wiem czy chcę oglądać Madeline. 
- Kochanie to na nią nie patrz. - uśmiechnął się i pociągnął za rękę.
_____________________________________________________________________
no i jest kolejny i to dzisiaj jestem szczęśliwa z tego powodu. xd myślę, że was trochę zdziwiłam pojawieniem się Caroline, ale musiałam to zrobić xd
reklama kolejnego bloga na którego serdecznie zapraszam. tym razem dziewcząt. Rasty i Gati tutaj macie link. 
blog  mamy nadzieje, że będziecie nas czytały
Pozdrawiamy < 3

piątek, 30 marca 2012

Chapter Thirty Five


- Dzisiaj Niall w końcu ma zamiar nam ją przedstawić. - TJ uśmiechnęła się do Danielle. Siedziały w kuchni i plotkowały przy herbacie. 
- Ta.. przedstawia nam ją już jakiś miesiąc. - zachichotała. 
- Witam drogie panie. - do kuchni zawitał blondyn, o którym właśnie rozmawiały. - O czym rozmawiacie ? - spytał uśmiechnięty od ucha do ucha. 
- O tobie. - odpowiedziała Dan. 
- O mnie ? Ale mam nadzieje, że same dobre rzeczy.. ?
- Niall no oczywiście, że dobre, jakżeby inaczej ? - odpowiedziała TJ. 
Po chwili do kuchni zaczęli schodzić się wszyscy i tyle zostało z babskich pogaduszek. TJ poprosiła Harrego, by ten przygotował śniadanie, a sama usiadła przy stole obok Danielle. Loczek zaczął przygotowywać naleśniki. Louis postanowił mu pomóc. Włożyli kolorowe fartuszki i śpiewali pod nosem, a reszta rozmawiała o jakichś bzurach. Po kilku minutach śniadanie było gotowe. Dwie godziny później, gdy wszyscy byli już gotowi wyszli na kręgle. Tylko Niall poszedł po Madeline. TJ przytulona do Harrego, szeptali coś do ucha i oboje byli bardzo zadowoleni ze swojego towarzystwa. Kilka minut później byli na miejscu. Nie minęło dziewsięć minut i zjawił się Blondyn ze swoją ukochaną. TJ, gdy tylko ją ujrzała zrobiła kwaśną minę. Nie przepadała za nią, ale wiedziała, że to dziewczyna jej przyjaciela, no więc postara się być miła. Niall przedstawiał ją każdemu po koleji i wreszcie padło na nią. 
- TJ to jest.. - zaczął Horan. 
- Madeline. Tak wiem. My się znamy. - uśmiechnęła się sztucznie i wcale nie miała ochoty podawać jej ręki więc odwróciła się na pięcie i doszła do reszty. Zaczęli się dzielić. TJ, Harry, Malik, Niall i Madeline. Tego się obawiała. Nienawidziła tej dziewczyny, a teraz miała być z nią w grupie. Przeciwko nim grali Liam, Danielle, Louis i Eleonor, którą mięli okazje poznać kilka dni wcześniej. Zaczęli grać. Marzyła jej się dobra zabawa więc miała zamiar nie zwracać na nią uwagi. No ale.. na nią nie da się nie zwracać uwagi. 
- TJ teraz moja kolej wybacz, ale wszyscy dobrze wiemy, że ty nie dasz rady, a to decydujący rzut. - powiedziała pewna siebie blondynka i próbowała uchwycić kulę w ręku. 
- No chyba sobie żartujesz. Moja kolej więc ja rzucam. 
- TJ proszę cię daj jej rzucić. - wtrącił Niall. 
- Słucham ? - zszokowana. Ale w końcu chłopak chciał jak najlepiej dla swojeje dziewczyny. - Jasne rzucaj. - nie miała ochoty się kłócić. Podeszła do Harrego, który widział, że jego dziewczynie nie odpowiada towarzystwo Madelina i objął ją od tyłu w biodrach. Zaczął całować ją delikatnie po szyji. 
- Harry przestań. - wyrywała się. 
- Oj nie przesadzaj wiem, że tego chcesz. - wyszeptał, a ona tylko się lekko uśmiechnęła, na znak, że Lokaty ma rację. - Kocham cię. - szeptał dalej. 
- Spokojnie możesz mówić normalnie. - odpowiedziała półszeptem i odwróciła się do chłopaka, by pocałować go namiętnie. - Chodźmy stąd. 
- Gdzie ? - spytał zaciekawinoy. 
- Gdzieś gdzie będziemy sami.. - przygryzła lekko wargę. - Gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.. 
- A w czym ? - uśmiechnął się cwaniacko. 
- Ty już dobrze wiesz w czym.. - pocałowała go. Pożegnali wszystkich i wyszli z kręgielni. 
Powędrowali do domu, w którym aktualnie nikogo nie było i szybko nie przyjdą. Styles włożył klucze do zamka, przekręcił dwa razy i otworzył drzwi. Wpuścił ją przodem. Zdjęli kurtki i buty. Brunetka chwyciła Harrego za rękę i pociągnęła go w stronę sypialni. 
- Kochanie mam się bać ? Nie poznaje cię. - uśmiechnął się nie pewnie, ale podobało mu się to. 
- Nie marudź. - weszli do sypialni. Zamknęła za nimi drzwi. Uwięził ją między sobą, a ścianą.  Swoimi wargami dotknął jej warg. Całował ją łagodnie. Odpowiadała z zadziwiającym głodem i zachłannością, jakby od tych pocałunków zależało jej istnienie. Jej dłonie dostały się pod jego koszulę. Czuła mocne bicie serca, to jak napina mięśnie. Całował ją z zadziwiającą czułością i mocno tulił do siebie. Pieścił jej szyję, cicho szeptał do ucha. Owinął jej udo wokół swoich bioder. Błądził ustami po jej twarzy składając pocałunki. Zdjęła mu koszulę. Jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego. Strasznie go pragnęła. Położyła dłonie na jego torsie. Dotykała ramion i barków. Zacisnęła palce na plecach i przyciągnęła go do siebie. Wargi odszukały wargi. Języki splatały się ze sobą. Kusili się nawzajem, rozpalając pożądanie. Podsunął jej koszulkę od góry. Całował jej brzuch. Błądził po jej ciele. Po chwili wziął na ręcę i położył na łóżku. Przycisnął jej biodra do łóżka. Rozebrał ją do końca. Odsunął się od niej. Spod powiek obserwowała co robi. Zaczął się rozbierać. Przyglądała mu się. Wrócił do niej. Ogrzewał ją ciepłem swojego ciała. Pieszczoty karku wywołały gęsią skórkę. Nie chciała już dłużej czekać. Wpił sie zachłannie w jej usta. Kąsał wargi. Złapał ją za biodra i przesunął do siebie. Rozsunął jej uda i wbił się w nią. Uniosła biodra. Wchodził i wychodził gwałtownie. Jej ciało reagowało kolejnymi falami dreszczy. Jęczała z rozkoszy. Utopiła dłonie w jego włosach. Spojrzał jej prosto w oczy. Czuł, że niedługo będzie koniec. Robił to coraz mocniej. Dyszała i jęczała coraz głośniej, a jej ciało było całe w dreszczach. Tego właśnie pragnęła. Byli jednością. Ich ciała się złączyły. Jej ciało napełniło się spełnieniem. Wyszedł z niej i położył obok. Nadal pieścił dłońmi jej ciało. Opuszkami dotykał jej rozchylonych warg. Zamknęła oczy. Przez jej ciało przechodziły dreszcze. Poczuła, że się ruszył, zbliżył się, czuła jego oddech. Pocałował ją delikatnie i wyszedł z pokoju, zostawiając ją samą. Spełnioną. Jeszcze przez chwilę miałą zamknięte oczy. Wstała z łóżka, ubrała się szybko i wyszła za nim. Nigdzie go nie było. Zeszła na dół, a po chwili do domu weszli pozostali mieszkańcy. Byli bardzo głośno. 
- Już wróciliście ? - spytała zmieszana, ponieważ nie miała pojęcia, gdzie jest jej ukochany. 
- A co przeszkodziliśmy wam ? - zaptał Zayn ruszając brwiami. 
- Nie.. - uśmiechnęła się i bez słowa pobiegła na górę. Usłyszała dźwięk otwierających się drzwi od łazienki. Jej oczom ukazał się on. 
- Dlaczego mnie zostawiłeś ? - spytała. 
- Przepraszam. - uśmiechnął się lekko i wrócili do sypialni. Reszta zrobiła sobię impreze na dole. Zeszło się jeszcze kilku znajomych. Był alkohol, głośna muzyka. TJ i Harry nie mięli na to ochoty. Leżała wtulona w jego tors, a on bawił się jej włosami. Rozmawiali tak jak kiedyś. Nagle całą rozmowę przerwał Tomlinson, który był już trochę wstawiony. Zaprosił ich na dół, lecz oni upierali się, że nie idą. W końcu po namowach Boo Bear'a zeszli na dół. Nie było już nikogo więcej oprócz ekipy z kręgli. 
- Mam pomysł, zagrajmy w butelke. Dawno nie graliśmy. - zawołał Horan z butelką w ręku. Wszyscy się zgodzili. Usiedli w niezgrabnym kółku i Niall zakręcił pierwszy. Padło na Harrego. 
- Prawda czy wyzwanie ? 
- Prawda. 
- Co zrobiłbyś jeśli okazałoby się, że TJ jest w ciąży ? - Brunetka spojrzała na Blondyna, a potem na Harrego. Zaś wszyscy spojrzeli na nią. 
- Na pewno nie zostawiłbym jej samej. Wychowywałbym to dziecko. - uśmiechnął się leciutko po czym ramieniem przytulił ukochaną. Zakręcił. Padło na Malika. 
- Prawda. - odpowiedział krótko.
- O co tak na prawdę pokłóciłeś się z TJ ? - to pytanie chodziło po jego głowie już dłuższy czas. Malik spojrzał na TJ i przełknął głośno śline. Niby głupia zabawa, ale Harry był jego przyjacielem i wiedział, że nie może go okłamywać i cholernie bał się odpowiedzi. 
- No więc.. bo ja.. - zacinął się. Nie wiedział jak to powiedzieć. - Bo ja.. 
- Co ty ? - spytał Loczek. 
- Zakochałem się w TJ. - ta słysząc te słowa zamknęła mocno oczy, a Harry jak i reszta graczy oprócz Liama, który o wszystkim wiedział, je wyszczerzył. 
- Co ? 
- No, ale nic między nami nie było. TJ się o tym dowiedziała i ja chciałem jej unikać dlatego tak się zachowywałem. - tłumaczył Mulat. Harry nic nie odpowiedział. TJ poczuła tylko, że przytula ją coraz mocniej tak jakby bał się, że za chwilę ktoś mu ją odbierze. Ktoś czyli Malik..
______________________________________________________________________
no więc jest kolejny rozdział. mam nadzieje, że się spodoba. Dziękuje za komentarze, które zajebiście cieszą xd jesteście cudowne ; ))
Pozdrawiamy < 333

środa, 28 marca 2012

Chapter Thirty Four



Chłopcy na spotkaniu byli już jakąś godzinę, a Dan i TJ wybrały się do centrum handlowego. Chodziły od sklepu do sklepu. Przymierzały wszystko co wpadło im w rękę i pstrykały sobie fotki. Po trzech godzinach w ręku miały kilka toreb i poszły do małej kawiarenki. Zamówiły śmietankowe cappucino i usiadły do stolika. 
- TJ przepraszam, że zapytam, wiem, że to nie moja sprawa, ale co się dzieje między tobą, a Zaynem ? - spytała Danielle przyglądając się brunetce, która bawiła się łyżeczką. 
- Szczerze to sama nie wiem. Ostatnio jakoś dziwnie się zachowywał. Myślałam, że jest moim najlepszym przyjacielem, wszystko mu mówiłam, o wszystkim mogłam z nim porozmawiać, a on nagle wykręca mi taki numer i z dnia na dzień przestaje się do mnie odzywać. Wiem, że może nie jestem bez winy, bo zrobiłam coś głupiego i .. nie powinnam tego robić, ale przepraszałam go za to tysiąc razy.. nie ważne. Nie wiem co mam zrobić. Tęsknie za starym Zaynem. - spojrzała na dziewczynę swojego przyjaciela. 
- TJ ? Czy was coś łączyło ? - zapytała troszkę ściszonym głosem. 
- Nie.. nie jak mogłaś tak pomyśleć. - uśmiechnęła się. - Przecież ja jestem z Harrym. 
- Wiem, ale w końcu przez długi czas z nim nie byłaś.. Przepraszam, uznajmy, że tego nie powiedziałam. - zakryła twarz dłońmi. 
- Spokojnie. Nie było nic między nami. Nawet wtedy kiedy nie byłam z Hazzą. 
- Wierna. - uśmiechnęła się, a ta odpowiedziała jej tym samym. 
- A co słychać u ciebie i u Liama ? 
- U nas wszystko w jak najlepszym porządku. 
- To się ciesze. - uniosła kąciki ust. Dopiły do końca swoje napoje i wróciły do domu. Chłopcy już na nie czekali, a właściwie to Liam, Harry i Zayn, bo reszta wyszła do swoich ukochanych. Dziewczyny zaczęły pokazywać im swoje zakupy. Następnie chłopcy zaczęli opowiadać co robili przez ten czas, gdy ich nie było i zaczęli oglądać film. W pewnym momencie TJ poszła do kuchni po coś do picia. Po kilku minutach wszedł Zayn. 
- TJ moglibyśmy pogadać ? - spytał trochę nieśmiało. 
- Jasne, ale teraz ? - spytała zdziwiona. 
- No, a dlaczego nie. Chciałbym to załatwić jak najczybciej. 
- A okej. To słucham, o czym chcesz pogadac.. 
- Wiem, że zachowałem się jak dupek i to totalny. Należą ci się wielkie przeprosiny. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała być już moją przyjaciółką. Nie powinienem w ogóle się tak zachować, w końcu to nie twoja wina, że się w tobie.. - zawahał się. - Przepraszam. 
- Oczywiście, że nadal chcę być twoja przyjaciółką. Ale trochę się na tobie zawiodłam Zayn. Zawsze traktowałam cię jak kogoś bardzo bliskiego, wiedziałam, że mam w tobie wsparcie, a ty nagle przestajesz się do mnie odzywać i udajesz jakby między nami nic nie było. Bolało mnie to. - mówiła dosyć głośno, ale chciała powiedzieć mu co myśli o tej całej sytuacji. 
- Prezpraszam TJ. Ja po prostu, jak wiedziałem, że ty wiesz.. nie potrafiłem spojrzeć ci w oczy, bałem się, wstydziłem, nie wiem, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Chciałem zapomnieć o tym wszystkim i dlatego zacząłem spotykać się z Niną. Ona nic dla mnie nie znaczyła, nigdy.
- Tak myslałam. Powiedz mi czy nadal z nią jesteś ? Zraniłeś ją w ten sposób ? Powinieneś to przemyśleć, naprawić. 
- Nie TJ, to ona mnie zostawiła, w sumie to się troche z tego ciesze. Zmieniła mnie i zostawiła, ale w końcu sam tego chciałem. Na prawdę jesteś dla mnie ważna. 
- Wiem, Zayn ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. Wiesz jak trudno było mi znieść myśl, że nagle mnie nienawidzisz. Tak się właśnie czułam. Mój ukochany, najlepszy przyjaciel, przestaje mieć ze mną jakikolwiek kontakt, nawet wzorkowy. To bardzo mnie bolało. Najgorsze w tym wszystkim było to, że musiałam okłamywać Harrego. Wypytywał mnie tyle razy o twoje zachowanie, a ja nic mu nie mówiłam, bo nie wydam przyjaciela jeśli sobie nie życzy. Zayn przemyśl to na prawdę. 
- Dziękuje. Ciesze się, że w końcu z tobą pogadałem. - uśmiechnął się szeroko i przytulił brunetkę.  Wrócili do salonu i wszystko było już w porządku. Zaczęli normalnie się do siebie odzywać więc sam Liam Payne był bardzo zdziwiony. Harry zaczął się jakoś dziwnie zachowywać. Nagle zrobił się jakiś zdenerwowany. 
Obudziły ją promienie słońca, które wpadały przez okno. Otworzyła oczy, chciała przytulić się do ukochanego, lecz tego już nie było w łóżku. Nagle usłyszała jakieś krzyki. Spojrzała na zegarek było po jedenastej. Zeszła na dół i zobaczyła Harrego i Zayna, którzy najprawdopodobniej się kłócili i Liama, który próbował ich rozdzielić. Niestety sam sobie nie radził. Harry był gotowy przywalić Zaynowi. 
- Co się tutaj dzieje ? - spytała. 
- Harry myśli, że bylismy razem. - odpowiedział zdenerwowany Zayn. 
- Co ?! - z niedowierzaniem. 
- Słyszałem wczoraj waszą rozmowę. - Harry się uniósł. 
- Jaką rozmowę ? Co ty pieprzysz ? Ja z Zaynem ? Harry.. 
- Nie słyszałem wszystkiego dokładnie, bo było głośno w salonie, ale to co najważniejsze to usłyszałem! 
- Czyli co ?! - uniosła się. - Zayn proszę cie odejdź. - spojrzała na mulata, który był w gotowości, gdyby tylko dostał od Kędzierzawego. 
- No mówiłaś, że jest twoim ukochanym, że źle ci, że z tobą nie gada, że musiałaś mnie okłamywać. 
- Wiesz co ? Zastanów się następnym razem co ty robisz i mówisz. A jak już podsłuchujesz to podsłuchuj dobrze ! - zdenerwowała się. - Nigdy mnie z Zaynem nie łączyło nic więcej niż przyjaźń. Przecież jestem z tobą i nie mogłabym ci tego zrobić. Pomyśl nad tym co mówisz. 
- No, ale przecież mówiłaś.. 
- Harry, mówiłam, ale ty po prostu wyrwałeś to wszystko z kontekstu i wyszło ci jakieś niestworzone.. coś. Nie jestem z Zaynem i nigdy nie byłam. Pokłóciliśmy się po prostu i dlatego tak się zachowywaliśmy.. teraz już jest w porządku, a ty na niego z pięściami. Może następnym razem najpierw byś z kimś porozmawiał co ? Zanim nasuną ci się jakieś wnioski. - była bardzo zał na Harrego. Kolejny raz zachował się jak szczeniak. 
- Przepraszam. Ale dlaczego mnie okłamywałaś ? Nie mogłaś mi powiedziec co się stało?
- Nie. 
- Bo ? 
- Bo ja nie chciałem. - wtrącił Malik. 
- No, a o co się pokłóciliście ? Mogę wiedzieć ? Chociaż to mi się należy co ? - Mulat i TJ spojrzeli na siebie, a zaraz oboje przenieśli wzrok na Liama i Harrego. 
- Ja.. - zaczął brunet. 
- Ja przeczytałam coś czego nie powinnam. Coś co należało do Zayna. - TJ wyjaśniła.
- Aaa.. przepraszam. Nie wiem co mnie poniosło. - uśmiechnął się Lokowaty i przytulił swoją dziewczynę. Po kilku minutach na dół zeszła Danielle, której odziwo nie obudziły krzyki. Zjedli śniadanie i zadzwonili do Nialla i Louisa, którzy jeszcze byli u swoich dziewczyn. Postanowili, że wszyscy wybiorą się do kina.
_________________________________________________________________________
i znowu was PRZEPRASZAM miałam się starać wstawiać szybciej, tak jak na początku, no ale niestety no nie wyszło mi to jakoś. Ale będę nad tym pracować. Chciałam zaprosić was na mojego, bloga, którego prowadzę sama, oczywiście będę pisać tu i tam, ale ten jest na pierwszym miejscu i nie zaniedbam go. ; ) 
blog  Zapraszam ; )
Pozdrawiamy Andzia, Rasta Gati.

piątek, 23 marca 2012

Chapter Thirty Three

Od wszystkich sytuacji, które miały miejsce, działy się na prawdę szybko i mieszały w życiu nastolatków minęły dwa tygodnie. TJ na prawdę zadomowiła się w domu chłopców. Była nawet na weekend u rodziców z Harrym. Marie w końcu zaakceptowała jej związek ze Stylesem, do którego wcześniej nie była przekonana. Zayn znowu się zmienił, lecz tym razem wracał stary Zayn. Mniej imprezował i rozmawiał więcej z chłopcami. Jeśli chodzi o TJ to jednak z nimi nadal było tak jak dawniej. Harry nawet zaczął się zastanawiać co się dzieje, bo w końcu nie jest trudno zauważyć, że między tą dwójką coś się stało skoro się do siebie nie odzywają.  W szkole wszystko jest dobrze, a jeśli chodzi o pracę TJ, to jest bez pracy. Ale o to chodziło Hazzie, to właśnie miał na celu, by jego dziewczyna była bez pracy i zajęła się szkołą. 
- Jestem ! - ostrzegła wszystkich wchodząc do domu. - I jestem bardzo głodna ! - kierowała się do kuchni. 
- Jak na uczelni ? - spytał Hazza zbliżając się i skradł soczystego buziaka. 
- Dobrze, ale jestem bardzo głodna i mam nadzieje, że jest coś do jedzenia ? - spojrzała pytająco na chłopaka, a on zrobił nie ciekawą minę. - No ja was zamorduje chyba! - otworzyła lodówkę i okazało się, że jest pusta. - Cholera no nawet zakupów nie mogliście zrobić ?! - zdenerwowała się. - Od samego rana nic nie jadłam, a jest piąta chyba mam prawo być głodna. Niall, do cholery ! - poszła do salonu, gdzie siedział blondyn. 
- Co ? - spytał speszony. 
- Kiedy jadłeś ostatnio ? 
- Jakieś pięć minut temu, ale wiesz nie najadłem się, lodówka jest pusta.. - odpowiedział z kwaśną miną. 
- Co ty ? Na prawdę ? - sarkastycznie. 
- To wiesz co mam taki pomysł. Rusz ten swój tyłek i idź na zakupy. Najwięcej jesz, ale, żeby zrobić zakupy to nie, bo po co. 
- Dobra spokojnie.. jeszcze dużo czasu. 
- Niall ! - krzyknęła. Od kilku dni próbowała ich zmobilizować do jakiej kolwiek pracy w domu. Zwykłe zakupy czy posprzątanie salonu, cokolwiek, niestety to było o wiele trudniejsze niż jej się wydawało. 
- A ty zamawiaj wielką pizze. - skierowała słowa do Loczka, a ten z uśmiechem wykonał jej polecenie. 
- Już. Wiesz powiem ci tylko, że wysłanie Horana po zakupy to chyba nie był dobry pomysł.. 
- Nie ważne musi się nauczyć jest już dorosły nie.. ?  A gdzie chłopcy ? - spytała siadając na kanapie. 
- Lou z Eleanor, a Liam i Zayn wyszli do.. w sumie to nie wiem gdzie. - wzruszył ramionami i usiadł obok dziewczyny. Popatrzyła na niego chwilę z uśmiechem i przytuliła się do niego. - Kochanie, muszę ci coś powiedzieć.. Mam nadzieje, że nie masz żadnych planów na weekend ? - pokiwała przecząco głową i spojrzała pytającym wzrokiem. 
- Moja mama nas zapraszała. 
- Na prawdę ? To cudownie. - ucieszyła się, bardzo polubiła jego rodzinę, a zwłaszcza Gemmę. 
- To ciesze się, że się cieszysz. - pocałował ją w czoło. Nagle do domu wbiegł Horan z trzema pełnymi siatkami. 
- Co kupiłeś ? - spytała przyjaciela. 
- No kilka paczek chipsów, kilka paczek żelków, no właśnie jakieś nowe żelki.. - karciła go wzrokiem, a chłopak patrzył na nią i nie wiedział o co chodzi. 
- Horan, ty jesteś kurwa przenienormalny. Ty chcesz to wpierdolić do lodówki. Chipsy ? - wyjęła z siatki i przyłożyła mu je do twarzy by się przyjrzał. - Nie miałam pojęcia, że mieszkanie z wami będzie, aż takie trudne. 
- Mówiłem, że to nie był dobry pomysł. 
- Zamknij się. - była tak wściekła, że nie miała siły się odzywać i dalej na nich wrzeszczeć, spowrotem udała się na kanape i zaczęła skakać po kanałach. Po kilku minutach Loczek odebrał pizze i tym razem to ona rzuciła się na żarcie, a nie Horan, chociaż ten miał takie oczka, gdy na nia patrzył. 
- Przecież sama całej nie zjem głupku. - powiedziała do niego, a ten jakby nie jadł od kilku dni. TJ i Harry wybuchnęli śmiechem. 
- Ee Horan dlaczego nie przedstawisz nam tej swojej laski ? - wypalił z pytaniem Hazza. 
- Przedstawie w swoim czasie. - odpowiedział z pełną buzią.
- No, ale ile ty już z nią jesteś ? 
- No dobra, dobra obiecuje, że jniedługo ją poznacie. 
- Mam nadzieje, że z tej lepszej strony. - zamruczała pod nosem.
- Co mówiłaś ? - spytali jednocześnie.
- Nic, wydawało wam się. - uśmiechnęła się i jadła dalej. W tym momencie do domu wszedł zadowolony Louis, a za nim Liam i Zayn. Przywitali się z wszystkimi i zaczęli opowiadać co dziś robili. Okazało się, że Louis jutro zabiera Eleanor do ekskluzywnej restauracji, a dziś byli na łyżwach, zdał chyba wszystkie szczegóły, był w niej na prawdę zakochany. Liam i Zayn byli na spacerze, bo musieli o czymś pogadać. Reszta nie wnikała w takie pikantne szczegóły jakie zdawał im Tomlinson. 
- Ja musze iść się troszkę pouczyć. - ruszyła z kanapy. 
- Mogę ci pomóc, proszę ? - Hazza i jego mega zejebiste spojrzenie. 
- Przy tobie się nie skupie.. - 
- Obiecuje, że sie skupisz.. - cwaniacki uśmieszek. Poszli na górę, TJ wyciągnęła książkę od historii. Pokazywała Lokowatemu ile ma do nauczenia się. Ten się jakoś nie zdziwił za bardzo i zaczął ją wypytywać o coś co wyczytał w książce. Ku swojemu zdziwiwniu TJ odpowiedziała na każde jego pytanie. Uczyli się tak chyba jakąś godzinę i oboje wylądowali na łóżku. 
- Wiesz na co mam teraz ochotę. - uśmiechnął się i poruszał brwiami. 
- Nie mam pojęcia. - wyszczerzyła się bo dobrze wiedziała o co mu chodzi. Zbliżył się do niej i lekko musnął jej wargi swoimi. Delikatnie całował, odpowiadała z zadziwiającą zachłannością. Jej dłonie znalazły się pod jego koszulką i zaczęły penetrować znane sobie miejsca. Czuła mocne bicie serca. Uwięził ją między swoim ciałem, a łóżkiem. Czule całował. Pieścił szyję, szeptał do ucha. Owinął jej uda wokół swoich bioder.
- Zdejmij koszulkę. - poprosiła. Położyła dłonie na jego torsie. Dotykała ramion i barków. Zacisnęła palce na plecach i przyciągnęła go do siebie. Języki splatały się ze sobą. Podsunął jej koszulkę do góry. Całował jej brzuch. Zanurzała palce w jego włosach. Uniosła się, żeby mu pomóc w rozbieraniu. Przyjął tę pomoc. Po chwili była w samej bieliźnie. Łagodnie obejmując jej nadgarstki złożył na jej ustach pocałunek. Ugryzła go delikatnie. Jedną ręką błądził po jej ciele. Przycisnął ją bardziej do łóżka i pieścił. Pragnęła jego dotyku, jego bliskości i tej czułości którą miał w sobie dla niej, lecz on dzisiaj chciał ją doprowadzić na szczyt. Zdjął jej stanik. Dotykał jej piersi. W końcu wszedł w nią gwałtownie. Zajęczała z rozkoszy. Po jej ciele przechodziły kolejne fale dreszczy. Nie był delikatny, ona z każdą sekundą pokonywała kolejne szczeble drabiny, które prowadziły na szczyt. Wchodził i wychodził, był niegrzeczny. Po kilku minutach w końcu dotarła. Całował ją zachłannie nie pozwalając odpocząć. Wtem zadzwonił telefon dziewczyny, który przerwał całą przyjemność. Wyszedł z niej powoli, a ta sięgnęła po komórkę. To była mama, chciała tylko spytać czy wszystko u niej w porządku. Po kilku minutach rozmowy odłożyła telefon na miejsce, ułożyła się obok Harrego i zaczęli rozmawiać. Przez cały czas bawił się jej włosami. Po kilku minutach poszła do łazienki, wziąć prysznic. Harry wciągnął bokserki i zszedł na dół. 
- Łoo widzę, że się działo. - Lou oczywiście dorwał Loczka w kuchni. 
- Spadaj. Ciekawe jak ty tam z Eleanor.. - odpowiedział mu przedrzeźniając jego minę. 
- Ja jeszcze troche. Zresztą w związku nie chodzi tylko o sex. 
- Uważasz, że ja z TJ.. 
- Nie, nie. Nie miałem tego na myśli. Sorry, że tak to zabrzmiało. - przerwał mu. 
- Spoko. - wyjął wodę z lodówki wziął kilka dużych łykówi i powiędrował do pokoju. TJ szukała czegoś w torebce. Po kilku minutach zrezygnowała i położyła się do łóżka. Pytała go jeszcze o wyjazd do Holmes Chapel i zasnęła, bo jutro wcześnie zaczynała zajęcia.
Obudziła się na dźwięk budzika. Ruszyła z łóżka, poszła do łazienki, ubrała się i zeszła na doł do kuchni. Wzięła do ręki jabłko, zarzuciła kurtkę szybko wciągnęła buty i wyszła z domu. Po kilku minutach była już na miejscu. Zaczynała historią, na którą uczyła się ze swoim ukochanym. Na sprawdzianie poszło jej świetnie, nie opuściła, ani jednego pytania. 
- TJ mogłabyś zostać na chwilkę ? - spytał nauczyciel, gdy ta chciała już wyjść z klasy. 
- Jasne. Co się stało ? 
- Nic. Chciałbym tylko spytać czy nie chcesz startować w tym konkursie organizowanym przez naszą szkołe. Ostatnio widzę u ciebie dużą poprawę, jeśli chodzi o mój przedmiot i wydaje mi się, że miałabyś szanse. 
- Musiałabym się zastanowić. 
- Jeśli weźmiesz udział oczywiście nie muszę ci mówić, że otrzymujesz dodatkowe oceny, a za zostanie laureatką czy tez finalistką wyższa ocena semestralna. 
- To ja się na pewno zastanowie. - uśmiechnęła się. - Jeśli myśli pan, że mma szanse. 
- Oczywiście, że masz. Tylko jest jedna sprawa. Jutro jest ważne spotkanie uczniów biorących udział. Mam nadzieje, że się pojawisz. 
- Jutro ? - nauczyciel kiwnął głową. - Widzi pan, ale akurat jutro mam bardzo ważny wyjazd. - zmartwiła się. 
- TJ, ale jeśli nie będziesz na spotkaniu, to nie weźmiesz udziału. 
- Nie.. ale dla.. 
- Przykro mi. Jeszcze się zastanów, albo jeśli wyjazd nie wypali czy coś to spotkanie jest o dziesiątej. 
- Okej. Do widzenia. - pożegnała się i wyszła z klasy. Ostatnio szkoła była dla niej na pierwszym miejscu więc miałą coraz lepsze wyniki. Wróciła do domu, tym razem Hazza przygotował obiad. Później wyszła na spacer ze Stylesem i Niallem, który nadawał czego to on by nie zjadł. Poszli zrobić pożądne zakupy, bo TJ martwiła się, że jeśli jej nie będzie przez weekend to nie będą mięli co jeść. Wieczorem wrócili do domu. Liam siedział z Danielle w salonie, a Zayn "gdzieś" wyszedł. Znowu nikogo nie uprzedził. TJ, Lokowaty i Horan przygotowali pyszną kolacje dla wszystkich. Po kolacji oglądali w piątkę jakiś film. Louis wysłał Hazzie SMS'a, że Eleanor to najlepsza dziewczyna jaką kiedykolwiek spotkał i że nie wróci dziś na noc. Siedzieli w piątkę do nocy, aż w końcu zjawił się Zayn. Wszystkich zszokował jego widok. Ponieważ wychodził "gdzieś", a wrócił trzeźwy. Wszyscy porozchodzili się do swoich sypialni i zasnęli. 
- Kochanie.. - obudził ją szept. To Harry. 
- Czego ty ode mnie chcesz ? - przewróciła się na drugi bok i leżała plecami do niego. 
- Osz ty. Czego ja od ciebie chce ? Zobaczymy.. - zaczął ją łaskotać. 
- Harry no nie ! Harry.. - zaczęła marudzić zaspana. - Co ty taki rozbrykany od rana ? 
- Ty tak na mnie działasz. 
- Spadaj głupku. 
Zeszli na dół, gdzie Niall już wpierdalał śniadanie. Dołączyli do niego, a za chwilę zaczęła schodzić się reszta. około jedenastej do Harrego zadzwonił Telefon. Chłopak nie był zbyt zadowolony. 
- Co się stało ? - spytała brunetka. 
- Kochanie nie jedziemy do moich rodziców. Przykro mi. Manager dzwonił mamy się pojawić u niego za czterdzieści minut. 
- Co ? - spytała zrezygnowana. 
- Przepraszam, ale to nie moja wina. 
- No wiem. Tylko mogłam iść na to spotkanie. Teraz dupa ! 
- Jakie spotkanie ? 
- Już teraz nie ważne. Dobra idźcie się szykować w takim razie, ja zadzownie do Louisa i przerwę mu te jego czułości z ukochaną. I tak przewiduje, że skoro zostaniemy same to może wyskoczymy na zakupy ? Co ty na to ? - zwróciła się do Dan. 
- Jestem za. - Danielle uśmiechnęła się, a chłopcy ruszyli się szykować na spotkanie.
________________________________________________________________________
no więc w tym rozdziale więcej Pana Horana xd
postaram się częsciej wstawiać, bo ostatnio tak jakoś wyszło, że nie wstawiałam codziennie, ale na prawde nie było czasu jakos, albo pomysłu, czy chęci. musicie mi wybaczyć, bo staram się jak moge xd 

środa, 21 marca 2012

Chapter Thirty Two


To co przeczytała bardzo ją zaskoczyło. Harry nie wiedział co się dzieje, nie odzywała się tylko wpatrywała w białą kartkę. Czuła kłócie nie wiedziała co z tym zrobić. Popatrzyła na mężczyzn. Czuła, że łzy lecą jej po policzku. 
- Co się dzieje TJ ? - spytał zatroskany Loczek. 
- Test..testament. Arthur wszystko przypisał na mnie. Cały swój spadek. Nie rozumiem.. Dlaczego mi ? Przecież ja nawet nie jestem..
- Przez ostatnie dni tylko ty przy nim byłaś.. Traktował cię jak wnuczkę.. - przerwał jej Marcus. 
- To niemożliwe. 
- Możliwe. Wszystko jest twoje, nawet pierścionek babci.
- Co ? 
- No przeczytaj dokładnie. 
- " Ja niżej podpisany Arthur Burns [...] świadomy podejmowanej czynności i bez jakiegokolwiek przymusu oświadczam, iż do całości spadku po mnie powołuję Theresę Joanne Watts. Chcę, aby cała biżuteria mojej żony, a w szczególności pierścionek zaręczynowy, należał właśnie do niej. W szafce, w sypialni jest kluczyk do sejfu, w którym znajduje się kwota 250 000 funtów. Chcę, aby całość została przekazana właśnie tej młodej dziewczynie, która przez ostatnie dni jako jedyna znalazła dla mnie czas. Opiekowała się mną. Była dla mnie jak wnuczka. 
Arthur Burns


Oboje patrzyli na nią zszokowani, zwłaszcza Harry. Nie wiedziała co ma z tym zrobić nigdy jeszcze nie spotkała się z taką sytuacją. Była młoda, miała w końcu osiemnaście lat. 
- Co ja mam z tym teraz zrobić ? 
- Jeśli chcesz pomogę ci to wszystko załatwić. 
- Na prawdę mógłbyś ? 
- Jasne. W końcu coś mogę dla ciebie zrobić. To będzie w ramach podziękowania za to, że się nim opiekowałaś. 
- Dziękuje. 
- Przepraszam, że wczoraj na pogrzebie mówiłem takie rzeczy, ale było mi wstyd, że nie znam własnego dziadka. 
- To ja przepraszam.. nie powinnam na ciebie naskoczyć. 
- Nic się nie stało zasłużyłem. Muszę już lecieć. Spotkajmy się jutro i omówimy tę sprawę dokładniej. 
- Okej. - kolejny raz spuściła głowę na kartkę. - Nigdy bym się nie spodziewała.. Powinni go ogłosić najwspanialszym człowiekiem na świecie. - uśmiechnęła się leciutko. - Wracajmy już do domu. - skierowała słowa do siedzącego obok Stylesa. Chłopak był chyba w jeszcze większym szoku niż ona. Do domu wracali przez park. Było cicho i spokojnie. Każde z nich o czymś myślało. 
- Słyszałeś ile pieniędzy ? - zapytała nagle. 
- Taak.. 
- Co ja z nimi zrobie ? Chyba rozdam biednym.. - zachichotała. 
- To już ty musisz zadecydować. - pocałowaj ją w czoło. 
- Na razie nie chcę o tym myśleć. Może chodźmy na jakieś lody czy coś.. 
- Lody ? W środku zimy ? 
- Oj tam, oj tam.. Zróbmy coś innego, nie chcę iść do domu, w którym wszyscy ostatnio są jacyś dziwini. Chcę w końcu zrobić coś szalonego. Wiem, że Arthur nie chę bym się tym wszystkim tak bardzo przejmowała, zresztą żałobę nosi się w sercu. 
- Kochanie nie poznaje cię.. - wyszczerzył zęby. 
- Oj przestań. To co robimy ? 
- Może idziemy na łyżwy ? - spojrzał na nią z nadzieją. 
- No to jest bardzo szalone. - powiedziała z ironią. - Zresztą ja nawet nie umiem jeździć. - spojrzeli na siebie znacząco. - Dobrze idziemy na łyżwy. Ale najpierw musze się przebrać. Powędrowali do domu. Chłopcy zrobili straszny bałagan. Salon wyglądał jak po przejściu jakiegoś huraganu. 
- O matko ! Co wy tutaj zrobiliście ? - spytała zdziwiona. 
- No tak jakoś wyszło. Pomożesz nam ? - poprosił Lou. 
Zaczęła się głośno śmiać. - Czy to ja zrobiłam ten bałagan ? Wychodzimy zaraz. 
- Gdzie idziecie ? - spytał Liam. 
- Na... - Harry próbował odpowiedziec. 
- Idziemy spędzić cudownie wieczór. - wtrąciła i uśmiechnęła się do ukochanego. Razem poszli na górę. Przebrała się dosyć szybko i wyszli z domu. Szli na lodowisko obok London Eye. Droga trwała ponad godzinę, ale szło im się bardzo przyjemnie, dużo rozmaiwali, śmiali się. W końcu doszli na miejsce. Harry włożył łyżwy i czekał zniecierpliwiony na swoją ukochaną. 
- Ja chyba tam nie wejde. - powiedziałą, gdy była już gotowa. 
- Kotku ja będę przy tobie. - wyciągnął rękę w jej stronę. - Dalej TJ, nie bój się. 
- Ale trzymaj mnie bardzo mocno. 
- Dobrze. - podała mu rękę. Weszli na lód. Złapała go mocniej nogi miała nieruchome. - Harry to chyba zły pomysł. 
- Przestań, przecież tutaj jestem. TJ nie bój się. - uśmiechał się. 
- Proszę nie śmiej się ze mnie. To, że nie umiem jeździć jest takie śmieszne ? 
- Oj przepraszam, ale wyglądasz tak słodko. - uśmiechnęł się. 
- Dobra naucz mnie w końcu. - cały czas nie puszczała jego ręki. Pokazywał jej każdy ruch. 
- No teraz mnie puść. - powiedział.
- Nie. Boje się. 
- TJ no przecież już umiesz. 
- Tsa jasne, zaraz wyląduje na tym lodzie łyżwami do góry. - popatrzył na nią tymi swoimi cudownymi oczami. - No dobra, dobra. Spróbuje. - odjechał od niej kawałek. Została sama, nie miała się czego złapać. Nogi miała nieruchome. 
- No dalej. 
- To chyba zły pomysł. Harry ! Harry prosze cię złap mnie ! Harry ! - zaczęła się wydzierać, a Styles się z niej śmiał. - No nie śmiej się ze mnie. Harry no ! - podszedł do niej i oboje wylądowali na lodzie. - Mówiłam, że to zły pomysł. - zrobiła smutną minę. - Wracajmy do domu, nie mam ochoty się uczyć. 
- Już chcesz się poddać, bo raz się wywaliłaś. Ciesz się, że miałaś miękkie lądowanie. Widzisz nad wszystkim czuwam. Nigdzie nie idziemy dopóki się nie nauczysz. - zarządził Lokaty i pomógł jej wstać. Na nowo pokazywał jej każdy ruch. W końcu jechała obok niego. Harry, gdy zauważyl, że jest już dobrze powoli ją puszczał. 
- Ani mi się waż. - skarciła go wzrokiem. 
- TJ inaczej się nie nauczysz. 
- Dobrze to mnie puść. Najlepiej, połamie się i będzie dobrze prawda ? 
- Kocham cię wiesz. - pocałował ją, a ta mu sie wyrwała i odjechała kawałek. 
- I co już się nauczyłam. - zaczęła cię kręcić i z uśmiechem na twarzy, patrzyła na Harrego. Podjechał do niej, chwycił za rękę i jeździli razem. Oczywiście zaliczyli chyba z dziesięć wypadków na szczęście nie groźnych, chociaż TJ czuła, że jest cała poobijana. 
- Mam dość mięliśmy spędzić romantyczny wieczór, a ja jestem cała poobijana. Wracajmy już do domu. - powiedziała podnosząc się kolejny raz. 
- Jestem za. - poszli przebrać łyżwy i wracali do domu. Droga była dosyć długa, ale nie przeszkadzało im to, w końcu byli razem i mogli porozmawiać. Niestety nie tym razem do TJ zadzwonił telefon. To jej mama. Chciała dowiedzieć się co u niej. Dziewczyna opowiedziała wszystko matce i Marie nie mogła uwierzyć, że TJ dostanie taką dużą kwotę pieniędzy. Rozmawiały jakieś pół godziny. 
- Jesteś jakiś dziwny dzisiaj. - spojrzała na Loczka, który szedł zamyślony. 
- Wydaje ci się. - uśmiechnął się szeroko. Wtuliła się w niego i szli przytuleni. Śnieg mocno pruszył. Nie było widać drogi. Po czterdzistu minutach doszli do domu. Cali zmarznięci, od razu skierowali się do kuchni i Styles przygotował gorącą czekoladę. W tym samym czasie Liam poszedł do pokoju Malika. 
- Mogę ? - spytał uchylając drzwi od pokoju Mulata. 
- Jesli to ważne.. 
- Bardzo ważne. 
- Ale jeśli masz zamiar pierdolić mi o tym jak bardzo się zmieniłem to to nie ma sensu. 
- Zayn, ale czy ty nie widzisz co się z tobą ostatnio dzieje ? Powiedz mi o co tak na prawdę chodzi ? Czy ty w ogóle kochasz tą dziewczynę ?! - Liam był już trochę zdenerwowany, na prawdę martwił się o Zayna. 
- Na prawdę myślisz, że jeśli bym jej nie kochał to bym z nią był ?! - schował coś do szuflady. 
- Tak myślę.. może chcesz na przykład wzbudzić w kimś zazdrość.. - spojrzał na niego znacząco. 
- Nie wiem o co ci chodzi. - odwrócił wzrok. 
- Zayn, debilu przecież ja wiem co czujesz do TJ. - usiadł obok niego na łóżku. 
- Nic do niej nie czuje rozumiesz ! Nic ! Kocham Ninę.. - ściszył głos. 
- Jasne.. Myslisz, że taki kit u mnie przejdzie. Stary przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. - klepnął go w ramię. 
- Co chcesz wiedziec ? Cały czas ci mówię, że TJ już dla mnie nie jest ważna. Kocham Ninę i tyle. Skoro jestes moim przyjacielem to spróbuj zrozumieć i zostaw mnie w końcu w spokoju. 
- Zayn ! Myślisz, że nam kurwa ciebie nie brakuje. Gdzie jest ten stary Malik, który siedział z nami do nocy, mówił o wszystkim, chociaż zawsze miał w sobie nutkę tajemnicy, palił po kryjomu, żeby Harry nie zobaczył. Zayn myslisz, że zmieniłeś się na lepsze ? Pijesz, palisz, co jeszcze robisz ? Wiesz, że jeśli jesteś z tą dziewczyną dlatego, żeby wzbudz.. 
- Nie jestem z nia po to ! - przerwał mu. 
- Tylko ją zranisz. 
- Nie wiedziałem, że tak o mnie myślisz, ale spoko nic mi to nie robi. Skoro by wam tak na mnie zależało jak mówisz to byście sie nie wpirdalali do mojego życia. Wiesz co spierdalam stąd ! - uderzając Liama z całej siły swoim ramieniem w jego bark. Payne nie spodziewał się czegoś takiego po swoim przyjacielu. Zadzwonił do swojej ukochanej, chciał się trochę rozluźnić. Niestety Dan dziś nie mogła miała jakieś próby. Zayn poszedł do Niny, nie miał ochoty być dłużej w domu, w którym wszyscy uważają, że jest z nim coś nie tak. Sam dobrze wiedział jak jest, ale nie chciał pokazac im, że mają rację. Zapukał do drzwi. Otworzyła mu do połowy naga brunetka. Wydawało mu się, że ona coś ukrywa, stała tak jakby nie chciała pokazać co jest za drzwiami. 
- Mogę wejść ? - spytał w końcu. 
- Zayn musimy pogadać. - wyszła w szortach i staniku na klatkę schodową. 
- Co jest ? Dlaczego nie mogę wejść ? 
- Nie ważne. 
- Co się dzieje ? 
- Zayn ty serio uważałeś, że ja coś do ciebie czuje ? - skrzywiła się. - Byłeś dla mnie tylko zabawką, że tak powiem, nic więcej. Bawiłam się tobą. Chciałam poczuć jak to jest być z takim sławnym Zaynem Malikiem. Chodziło mi o seks, o nic więcej. Jeśli pomyślałeś sobie, że możesz znaczyć coś więcej to się myliłeś. - uśmiechnęła się głupio i wróciła do mieszkania. Mulat złapał się za głowę i pomyślał, że jest totalnym debilem. Nawet łezka leciała po jego policzku. Tak na prawdę to on umawiał się z nią, żeby TJ była zazdrosna i to Liam miał racje, ale głupio było mu, że to ta dziewczyna zrobiła z niego kretyna. Nie chciał wracać do domu. Postanowił, że pójdzie na spacer i wszystko sobie przemyśli. Ostatnio coraz częściej sięgał po alkohol. Tym razem zrobił to samo. Poszedł do baru, w którym ostatnio przebywał dość często. Poprosił o drinka. Za chwilę kolejnego, jeszcze jednego i nastepnego. Papieros w prawą dłoń i Zayn o niczym nie pamięta. Przysiadła obok niego dziewczyna. Zaczęła sie mu przyglądać. 
- Zayn prawda ? - spojrzała na niego z uśmiechem. 
- Jak widać.. - odpowiedział. 
- Coś się stało ? - wyglądała na bardzo miłą. 
- Słuchaj nie szukam laski, która chce, żebym był jej ukochanym. Chcę się zabawić. - powiedział prosto z mostu. 
- Słucham ? Jeden szybki numerek i po sprawie ? O to ci chodzi ?
- Dokładnie jedna noc. - dziewczyna cały czas się mu przyglądała. Nie należała do pierwszych lepszych, ale wiedziała, że jeśli by tego nei zrobiła to pewni później by żałowała. Jedna noc z Zaynem Malikiem ? Dlaczego nie ? 
- Okej. Czyli idziemy do mnie ? - Malik ruszył z miejsca. - Chcesz znać moje imię ? 
- Jasne. - uśmiechnął się. 
- Charlotte. - doszli do mieszkania dziewczyny. Otworzyła drzwi, chłopak zaczął ją całować. Ich języki ze sobą walczyły. Czuła od niego alkohol zmieszany z zapachem tytoniu, ale nie przeszkadzało jej to. Pozbył się jej kurtki i bluzki, dotykał piersi, pieścił ciało. Całował szyję. Wskazała mu sypialnie. Zaniósł ja i położył na łóżku. Przycisnął ją swoim ciałem. Gorące uczucie rozgrzewało ich od środka, byli napaleni. Zdjął jej stanik i spodnie. Całował ciało. Charlotte zdjęła jego bluzkę i zacząła dotykać jego torsu. Rozpieła mu spodnie, pozbyła sie ich natychmiastowo. Ocierał się o nią. Było jej dobrze. Jęcząła z rozkoszy. Po kilku minutach byli już nadzy. Wyjął gumkę z kieszeni i zrobił to co należy. Wszedł w nią delikatnie. Jego ruchy stawały się coraz szybsze. Nagle ktoś wszedł do domu. Spojrzeli na siebie przerażeni. 
- Cholera to mój brat. Masz 40 sekund, żeby finiszować. - powiedziała po czym zaczął robić to jeszcze bardziej niegrzecznie. Obydwoję jęczeli, więc, żeby brat dziewczyny nie usłyszał, Zayn przyłożył dłoń do jej ust, a ona do jego. Nagle krzyknęła głośniej. To już. Wyszedł z niej i oboje szybko się ubrali. 
- Przepraszam. 
- Spokojnie, nie masz za co. - pocałował ja i odprowadziła go do wyjścia. Po tym co się stało. Nie pamiętał już o niczym. Wszystko zniknęło. Wrócił do domu. Wszyscy siedzili w salonie i oglądali jakiś horror. 
- Znowu piłeś ? - spytał Louis. 
- Nie tylko.. - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem i pobiegł na górę.
________________________________________________________________________
Jest troszkę Zayna. Myślę, że się tego nie spodziewałyście xd i nie bądźcie złe, że Zayn się tak bawi tymi kobietami. wyjaśni się wszystko w kolejnych rozdziałach. ; )
Pozdrawiamy A.R.G. < 3

poniedziałek, 19 marca 2012

Chapter Thirty One


Kolejne dni mineły bardzo szybko. TJ prawie cały czas była poza domem, szkoła, praca i jeszcze do tego wszystkiego codziennie odwiedzała Arthura, który z każdym dniem wyglądał coraz gorzej. Harry przyszedł po TJ do pracy i wracali razem do domu. Było już po dziesiątej i pogoda nie dopisywała. Padał deszcz ze śniegiem, który sprawił, że Londyn znów był szary i ponury. 
- Jutro sobota, idziemy gdzieś ? - spytał Lokaty. 
- Jasne możemy gdzieś wyjść, trochę odpoczne od tego wszystkiego. 
- Kochanie tak sobie myśle, że skoro teraz mieszkasz ze mną to może nie będziesz pracowała, albo chociaż mniej. Ale nie możesz się tak przemęczać, zaczynam się o ciebie martwić. - objął ją ramieniem i pocałował w głowę. 
- Kochanie nie masz o co. A ja musze pracować, rodzice nie będą mi pomagali przez całe życie, zresztą sami mają teraz dużo wydatków. 
- Ale TJ mieszkasz ze mną więc nie musisz pracować. Ja zarabiam. 
- O czym ty mówisz Harry ? Niech każdy zarazbia na siebie. 
- Dlaczego ty jesteś taka uparta. To może wróć do gazety zamiast pracować w sklepie. 
- Harry najpierw sam mi to odradzałeś, a teraz chcesz, żebym tam wróciła ? 
- Ale kochanie ciebie nie ma całe dnie w domu, później do nocy się uczysz i zaczynasz kolejny dzień o szóstej. Zastanów się nad tym proszę. - zrobił maślane oczka. 
- Zastanowie się. 
W domu było na prawdę bardzo cicho. W salonie siedział Liam z Danielle, a reszta chłopców gdzieś wybyła, w końcu każdy miał teraz swoją drugą połowę. Harry i TJ nie chcięli im przeszkadzać więc poszli do kuchni. Przygotowali razem kolacje i poszli na górę. Było po jedenastej TJ poszła się wykąpać, gdy wróciła Hazzy nie było w pokoju, położyła się do łóżka, była strasznie zmęczona. Wzięła do ręki laptopa i uruchomiła go. Poszperała chwilę w internecie i zasnąła z laptopem na kolanach. Harry widząc to uśmiechnąl się do siebie i zabrał komputer z kolan dziewczyny. Po chwili leżał już obok niej i bawił się jej włosami. Zaczął myśleć nad tym wszystkim co dzieje się teraz wokół niego. Nie mógł uwierzyć, że jest z taką cudowną dziewczyną jak TJ. Bardzo ją kochał i chciał dla niej jak najlepiej, dlatego zastanawiał się jaka praca byłaby dla niej teraz odpowiednia skoro jest tak uparta i musi pracować. 
TJ obudziły promienie słońca, które wpadały do pokoju przez okno. Po wczorajszym wieczorze nikt nie spodziewałby się takiej pogody. Podeszła do okna, za nim ujrzała cudowny krajobraz. Londyn znów był okryty białą, puszystą kołderką. Po cichu zeszła na dół. Zrobiła śniadanie dla wszystkich.  
- Witaj TJ. Nie spisz już ? - Liam zaspany. 
- Dzień dobry. No jak widac nie. - usmiechnąła się. 
- Co ty masz dzisiaj taki dobry humor ? 
- Mam wolne, jest cudowna pogoda, dlaczego mam być smutna. Mógłbyś zawołać wszystkich na śniadanie ? - poprosiła go. 
- Jasne, a zrobisz dla mnie kawę ? 
- Kawa już jest. - rozpromieniona wzięła swój kubek w dłoń i usiadła do stołu. Po chwili wszyscy już byli na dole. Wszyscy czyli Liam, Danielle, Harry, Lou i Niall. Zayn znowu nie wrócił do domu i nie dał żadnego znaku życia, ale ostatnio to było normalne i jakoś nikt się tym za bardzo nie przejął. Louis był w innym świecie, cały czas myślał o ukochanej Eleonor, Niall zajęty jedzeniem, modlił się by jak najwięcej zostało dla niego. Liam wyjątkowo był bardzo zaspany, Harry przyglądał się każdemu ruchowi TJ, uczył się jej, ona natomiast rozmawiała z dziewczyną przyjaciela, z którą znalazła wiele tematów. Po śniadaniu razem z Danielle pozmywały naczynia i rozsiadły się na kanapie w salonie obok chłopców. Po dwunastej TJ poszła się ubrać. Razem z Harrym poszli do Arthura. Po drodze zrobili jakieś zakupy dla staruszka. Pogoda na prawdę dziś dopisywała. Szli przez park. Nagle Harry dostał śnieżką od małego chłopca, który bardzo się zawstydził i zaczął go przepraszać. 
- Nic się nie stało. Mógłbyś tak jeszcze raz ? - spytała TJ, chłopiec speszony odszedł.
- Widzisz faceci trzymają się razem. Nie posłuchał cię. - osiemnastolatka przystaneła na chwilę, a Harry szedł w przodzie. - Idziesz ? - odwrócił się i dostał śnieżką w twarz. 
- Ale to my kobiety mamy świetnego cela. - uśmiechnąła się dumna. 
- I myślisz, że pozwolę ci odejść ? - zaśmiał się Lokaty i wrzucił ją w śnieg. 
- Zabije cię chyba. 
- Wiesz ile razy chciałaś mnie zabić.
- Tym razem na prawdę. Pomóż mi wstać. - wyciągnęła do niego rękę, a on rozbawiony przyglądał się całej sytuacji. - Pomożesz mi czy nie ? - spytała zdenerwowana, a ten dalej nic. - Harry ?! 
- Magiczne słowo. 
- Chyba sobie żartujesz. - wzięła śnieg do ręki i zaczęła go rzucać. W końcu sam położył się obok niej i oboje leżeli na białych płatkach. Ludzie z dziwnymi minami im się przyglądali, a oni się tym nie przejmowali. Po dwudziestu minutach doszli do budynku, w którym mieszkała brunetka i jej sąsiad. Weszli na górę, otworzyli drzwi. 
- Arthurze to ja! Jak sie czujesz ?! - krzyczała przy wejściu i zdejmowała kurtkę. Weszła do salonu. Mężczyzna leżał na podłodze. Serce zaczeło bić jej szybciej, łzy napływały do oczu, podbiegła do niego. - Arthurze ! Arthur! Obudź się ! - płakała, Harry podszedł do niej. - Dzwoń na pogotowie!- krzyczała, wyjął telefon z kieszeni i zrobił tak jak chciała. - Arthurze ! Proszę nie rób mi tego, nie zostawiaj mnie ! - nie mogła się uspokoić. Łzy leciały strumieniami. Trzymała go za rękę myśląc, że to coś pomoże. Nie mogła uwierzyć. Po czterdzistu minutach zabrali go do szpitala. Lokaty i TJ pojechali tam, dziewczyna poinformowała Marcusa, ale ten powiedział, że nie może przyjechac. Dziewczyna nie rozumiała zachowania rodziny. Siedzieli na korytarzu, TJ była cała zapłakana, Harry próbował ją uspokoić. Sam uronił kilka łez. Nagle wyszedł lekarz, dziewczyna widząc go wstała z miejsca, spojrzała mężczyźnie prosto w oczy, a on widząc ją nie wiedział jak ma to powiedzieć. 
- Bardzo mi przykro, ale... - wiedziała co usłyszy dalej i z bezsilności upadła na ziemię. 
- Wszystko w porządku ? - zawołał mężczyzna. Jej płacz słychac było na całym korytarzu. Styles nie wiedział co robić. Po dwudziestu minutach było już lepiej. 
- Kochanie jeźdżmy już do domu twoja obecność nic nie zmieni. - nie usłyszał odpowiedzi, lecz dziewczyna wstała z krzesła i ruszyła w kierunku wyjścia. - To moja wina.. - powiedziała cicho. - Gdybym wcześniej zareagowała, gdybym zadzowniła po lekarza..
- TJ przestań tak mówić. To nie jest twoja wina. 
- Tylko i wyłącznie moja. Był dla mnie bardzo ważny. Traktował mnie jak swoją wnuczkę, a ja.. gdybym zadzwoniła do tego piprzonego lekarza już za pierwszym razem, gdy zobaczyłam, że coś jest nie tak. - nie ocierała już łez, nie miała na to sił. Przez całą drogę do domu płakała i obwiniała się. Styles próbował jej wmówić, że to nie jest jej wina, ale niestety nie słuchała go. Doszli do domu, wszyscy widząc Theresę zaczęli wypytywać co się stało. 
- Zabiłam człowieka.. - wypowiedziała i szła w kierunku schodów. Przyjaciele posłali Harremu pytające spojrzenia. 
- Arthur nie żyje.. - spuścił wzrok i ruszył za dziewczyną. Bał się o nią. Ten dzień nie miał tak wyglądac. Jeszcze trzy godziny temu, śmiała się, a teraz nie może opanować łez. 
- Zostaw mnie samą Harry, proszę. 
- Wolałbym przy tobie być. Nie będę się odzywał, a ty będziesz miała do kogo się przytulić. - spojrzala na niego. Widziała, że bardzo się o nią martwi, dlatego nie skomentowała tego co powiedział i położyła się na łóżku, tyłem do chłopaka, nie chciała by ją widział. Skuliła się i czuła jak łzy lecą po policzkach. Chłopak przyglądał się jej i bolało go to, że nie wiedział jak jej pomóc.. Nie umiał.. Tak bardzo chciał zobaczyć tą TJ sprzed kilku godzin. 




***


Nadszedł dzień pogrzebu Arthura. TJ przez cały ten czas nie wychodziła z pokoju, najwyżej do łazienki. Nie chciała jeść, ale Harry jej pilnował. Nie chodziła do szkoły, zamknęła się w sobie. Straciła kogoś kto zawsze wiedział jak jej pomóc, kto potrafił z nią rozmawiać i nie znając dobrze sytuacji znalazł dobre rozwiązanie. Chłopcy, oprócz Zayna, też wybierali się na pogrzeb. 
- Gotowa ? - Harry otworzył drzwi od ich pokoju. Stała przy oknie i wpatrywała się w jeden punkt.
- Tak. - odpowiedziała i szła w jego kierunku. Weszli do smochodu. Louis był kierowcą. Przez całą drogę nie odezwała się ani jednym słowem. W kościele trzymała za rękę Harrego, chociaż trzymała to złe słowo, ściskała, jakby dzięki temu żyla, była roztrzęsiona. Marcus otrzymał głos. To co usłyszała.. nie mogła uwierzyć w to co on mówi. 
" Byłem wnukiem Arthura. Był wpsaniałym człowiekiem. Uwielbiałem z nim rozmawiać. Zawesz kiedy miałem jakiś problem szedłem z nim do niego. Nie żałuje żadnej chwili jaką mogłem z nim spędzić, a raczej tych, w których mnie przy nim nie było. Uwielbiał swoich prawnuków, ciesze się, że miał okazje je poznać. Zawsze powtarzał, że miłość jest najważniejsza i najlepszym lekarstwem na złamane serce jest zakochac się na nowo. "
- Nigdy tak nie mówił. - skomentowała.
- Arthur był na prawdę człowiekiem, którego będzie mi brakowało i to bardzo. Opiekowałem się nim, ale widocznie nadszedł jego czas. Wydaje mi się, że nawet najlepsi lekarze by mu nie pomogli. Nie ma lekarstwa na starość. Boli mnie to, że nie będę mógł spędzać z nim wieczorów oglądając mecze.. 
- Przecież Arthur nie lubi piłki.. - komentowała po cichu. 
- Pamiętam jak widywał moje dzieci, był wtedy taki zadowolony, że może je zobaczyć i być przy nich, być dla nich kimś ważnym.. 
- Co on wygaduje ? Przecież Arthur mówił, że bardzo rzadko je widywał, prawie wcale.. 
- Dziękuje wszystkim, którzy się dziś tutaj zjawili, jestem szczęśliwy, że miał tak wielu znajomych i takiego wnuka jak ja.. - uśmiechnął się chcąc rozładować emocje. Zapomniał sie ?  zapomniał, że nie jest w pracy ?  Żarty na pogrzebie ? Niestety nikogo nie rozbawił, wszyscy skarcili go wzrokiem i ksiądz kontynuował ceremonię. Najgorszy moment, zakopywanie trumny.. Ludzie skierowali swój wzrok na TJ, która nie mogła opanować płaczu i krzyczała, żeby tego nie robili. Chłopcy spojrzeniami pokazali Harremu, by ją zabrał w miejsce, gdzie nikogo nie ma, a najlepiej do samochodu. Tak też zrobił, martwił się o nią. Cały czas tylko płakała. Ceremonia sie skończyła wszyscy wracali do domów. Nagle szedł Marcus. 
- Opiekowałeś się nim ? - powiedziała z sarkazmem. 
- O co ci chodzi ? Opiekowałem kiedy mogłem. 
- Powiedz mi kiedy ostatni raz go widziałeś co ? - Harry próbował ją uspokoić i kazał wejść do samochodu. Zrobiła tak jak chciał, pojechali do domu i zaczęło się to samo. Poszła do pokoju i nie zamierzała odzywać się do nikogo. 
- Chodź na kolacje. 
- Nie jestem głodna. 
- Tj prosze cię przestań. Dalej zejdź na kolacje. Nie wyjde stąd sam. 
- No czyli posiedzimy razem. 
- Theresa no prosze cię, nie masz zamiaru nic teraz jeść. Nie zachowuj się jak mała dziewczynka. 
- Pierwszy raz powiedziałeś do mnie Theresa. 
- TJ to nie jest ważne. Proszę cię zejdź ze mną na dół.. - podszedł do łóżka. 
- Czy ty jeśli nie jesteś głodny jesz na siłę ? - zdenerwowany kierował się w stronę wyjścia. 
- Uwierz mi, że mi też jest ciężko. Nie wiem już co mam robic, żebyś normalnie ze mną porozmawiała. Wiem, że się do niego przywiązałaś i był dla ciebie ważny, ale to nie znaczy, że masz mnie odtrącać, bo tak się właśnie czuje. - wyszedł z pokoju. Teraz dopiero do niej dotarło, że przez ten cały czas nie pokazała mu jak bardzo go kocha i dziękuje mu za to, że jest. Przez cały czas się o nią troszczył. Postanowiła, że zejdzie na dół. Przy stole siedzieli wszyscy chłopcy, całe One Direction. Spojrzała na Harrego, który był już wykończony tą całą sytuacją. Usiadła obok i zaczęła jeść, chociaż nie miała za bardzo ochoty. Chciala po prostu pokazać Hazzie, że miał racje. Z zaciekawieniem na nią patrzył i uśmiechnął do siebie. Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. 
- Słucham ? .. Marcus ? .. Jasne, ale o co chodzi ? .. No dobrze.. Okej będę. .. Na razie. 
- Co chciał ? - spytał Loczek. 
- Chcę, żebym się z nim jutro spotkała mówi, że to bardzo ważne. Pójdziesz ze mną ? 
- Jeśli chcesz. 
- Chce. 
Do końca dnia próbowała rozmawiac z nim o jakichś bzdurach. Chciała zakończyć ciszę jaka była między nimi przez kilka ostatnich dni. Rano przyniósł jej śniadanie do łóżka. Zjadł razem z nią, gdy doszła godzina spotkania, ubrali się i poszli w umówione miejsce. Marcus już na nich czekał. 
- Siadajcie. Jest sprawa.. wczoraj robiliśmy ostatnie porządki u Arthura i znalazłem to. Widzialaś ? - podał jej całą zapisaną kartkę. Zaczęła czytać. Spojrzała pytająco na Marcusa i na Harrego, nie wiedziała, że była aż tak ważna dla tego człowieka...
______________________________________________________________________

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM xdd wybaczcie mi, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale nie miałam czasu, żeby go napisać xd rozdział jest dosyć długi, myślę, że sie spodoba i trochę was zaciekawie.. urwałam, ale to tak specjalnie xd no nie będę was zanudzać.
Pozdrawiamy Andzia, Rasta Gati < 3

czwartek, 15 marca 2012

Chapter Thirty




Wszyscy byli jacyś zaskoczeni wczorajszą sytuacją. Ile Malik znał tą dziewczynę ? Dwa, trzy dni. No, ale skoro się zakochał, to czemu nie miał być szczęśliwy ? TJ obudziła się około siódmej. Zeszła na palcach do kuchni i zastała Zayna. 
- Cześć. - przywitała go uśmiechając się. 
- Cześć. - odpowiedział zniewalająco. TJ nie ciągnęła rozmowy, bo widziała, że chłopak nie ma na to ochoty. Mimo, że bardzo zależało jej na tym by z nim porozmawiać. Po kilku chwilach do kuchni zawiatała ukochana Mulata. 
- Witaj kochanie. - wpiła w niego swoje usta, a tan przyciagnął ją bliżej. TJ zastanawiała się czy robi to specjalnie. Czy chce, żeby ona była zazdrosna? Niestety nie działało to na nią. Do Malika nie poczuje nic więcej oprócz przyjaźni. Zrobiła sobię kawe, wypiła ją duszkiem, chociaż była gorąca, ale nie miała ochoty patrzeć na gołąbeczki, które ani  słowem się do niej nie odezwały. Pobiegła na górę, odwiedziła łazienkę, ubrała się KLIK i wyszła z domu. W szkole jak co dzień. Każda przerwa spędzona w towarzystwie Caroline i uszy spuchnięte. Po szkole poszła do galerii, w której była umówiona z Harrym. Chodzili od sklepu do sklepu, zakupy zajęły im jakieś trzy godziny. Wracali z pełnymi torbami, a wszystko należało do TJ. Po powrocie do domu, usiedli do stołu, bo obydwoje byli strasznie głodni. Zjedli obiad, przygotowany przez Liama i poszli do pokoju. Czekało ją jeszcze rozpakowywanie. 
- Nie mam na to ochoty. Pomożesz mi prawda.. - przeciągała zmęczona. 
- Oczywiście skarbie. 
- Kocham cię. - pocałowała go i wzięli się do roboty. Włączyli muzykę i tanecznym krokiem zaczęli wariować. 
- Pięknie ci w tym staniku, ale wydaje mi się, że w tym różowym będzie ci ładniej. - zaczęła się śmiać, a Harry przymierzał każdy jej stanik. - Jesteś wariatem wiesz. 
- Wiem, ale za to mnie kochasz. - uśmiechnął się, podbiegł do niej i wziął na ręce. 
- Co robisz ? - położył ją na łóżku i zaczął całować po szyji. - Hazza jest jeszcze tyle do zrobienia. Proszę. Obiecuje, że jak skończymy. 
- Obiecujesz ? - cwaniacki uśmieszek. 
- Mhm. - wstała i zabrała się dalej za pracę. 
W tym samym czasie chłopcy zaczęli wypytywać Zayna o jego nową dziewczyne. Jego odpowiedzi brzmiały że nie powinno ich to interesować. Gdy tylko padło pytanie od Liama, kótry spytał dlaczego ostatnio tak się zachowuje wobec TJ odpowiedział, że zachowuje się normalnie. W końcu zdenerwowany wszystkimi pytaniami wyszedł z domu. 




***


Nadszedł weekend. Ostatnie dni bez pracy dla TJ. Odwiedzała Arthura jeśli było to możliwe. Bardzo się o niego martwiła, czuła, że jest z nim coraz gorzej, ale oczywiście nie chciał słyszeć  o żadnych lekarzach. Jeśli chodzi o Zayna, z nim również bylo gorzej. Chłopak przez cały czas nie odzywał się do dziewczyny swojego przyajciela, a gdy się odezwał to nie było to zbyt wylewne. Codziennie wychodził na imprezy, pił, palił częściej, zachowanie jego było na prawdę dziwne i nikomu się nie podobało. Chłopcy próbowali się czegoś dowiedzieć, ale niestety nic nie chciał powiedzieć. Do każdego w domu nagle miał jakieś dziwne, wrogie nastawienie. Jeśli chodzi o dziewczynę Zayna, to zdaniem wszystkich nie pasowała do niego. TJ bardzo martwiła się o Malika, w końcu to był jej najleszpy przyjaciel. Przez jedną głupią rzecz, wybryk, tak na prawdę swój go straciła. Było po jedenastej, obudziła się i zeszła na dół, bo słyszała dźwięk telewizora. W salonie spał Zayn, wczoraj wrócił z imprezy i pewnie nie miał sił doczołgać się do swojego pokoju. Śmierdziało od niego wódką i fajkami. Dziewczyna nie chciała go budzić, więc wyłączyła tylko po cichu telewizor. 
- Ja oglądałem. - zwrócił się do niej zaspany. 
- Patrząc w inną strone ? 
- TJ oglądałem kurwa! - zbulwersowany. 
- Co się z tobą dzieje Zayn ?! Jak ty się zachowujesz ? Co ja ci takiego zrobiłam ?! 
- Nic. Już nic. Jeśli myślisz, że jeszcze coś do ciebie czuje to się mylisz. 
- Ciesze się, że znalazłeś sobie dziewczynę, ale czy nie uważasz, że codzienne imprezy i takie zachowanie jest właściwe. 
- Słucham ? To moje życie i będę robił co chcę. Jestem dorosły i mam do tego prawo, a ty nie powinnaś się wpierdalać. 
- Nie zamierzam. Tylko wiesz brakuje mi starego Zayna, z którym mogłam o wszystkim porozmawiać, wyżalić się. Gdzie on jest, bo na pewno nie siedzi przede mną. 
- Tak czasami bywa. Ludzie się zmieniają. 
- Pod czyjimś wpływem. 
- Chodzi ci o Ninę ? Jesteś o nią zazdrosna ? 
- Skąd w ogóle taki pomysł ? Ja zazdrosna ? Zayn prosze cię. Jeśli się kochacie i jesteście szczęśliwi, to ja nei mam nic do gadania. Tylko myślałam, że One Direction jest dla ciebie ważne, a nie wiem czy zauważyłeś jak ty się ostatnio zachowujesz. Może należą się słowa wyjaśnienia i przeprosiny. Chociaż im, bo oni nie zrobili noczego złego. 
- A twoim zdaniem ty zrobiłaś ? 
- No nie wiem, ale tak się zachowujesz. Może gdybys powiedział o co ci chodzi to byłoby mi łatwiej zrozumieć. 
- Dobra nie ważne, nie jesteś już dla mnie tak ważna jak kiedyś.. - spojrzał jej prosto w oczy. - Jest inna dziewczyna w moim życiu. -dodał szybko i pobiegł na górę. Theresa stała jak wryta. Usłyszeć coś takiego od przyjaciela na pewno nie było miłe. Usiadła na kanapie i wpatrywała się w telewizor. 
- Wszystko w porządku ?- spytał Liam. Nie odezwała się, nie slyszała go była zjaęta myśleniem nad tym co kilka minut temu powiedział Malik. - TJ w porządku ? - pokiwał jej przed oczami. 
- Ta.. tak, okej. - uśmiechnęła się leciutko. 
- Jadłaś śniadanie ? 
- Nie. - spuściła wzrok i patrzyła na swoje kolana. 
- Masz ochotę na naleśniki ? - znowu cisza. - TJ ?! 
- Nie. Co ? Tak. - odpowiedziała i podeszła do drzwi tarasowych, otworzyła je i wyszła. Miała na sobie majtki i koszulkę Harrego. 
- Co ty wyprawiasz ? Wracaj do domu. Oszalałaś. - Payne pociągnął ją za rękę i zamknął drzwi. Usiadła w kuchni przy stole, Liam zrobił dla niej kawę i zmartwiony pytał co się stało. 
- Zayn właśnie powiedział mi, że nie jestem, że nie.. nie jestem tak ważna jak kiedyś. Tłumacząc nie jestem już jego przyjaciółką. 
- TJ powiesz mi co się dzieje ? Czy to ma związek z tobą ? 
- To czyli co ? - podniosła wzrok na chłopaka. 
- Jego zachowanie ? 
Odwracała spojrzenie, nie wiedziała czy ma mu powiedziec, ale przeciez Paynowi to jak w kamień. - Bo Zayn, on.. nie wiem czy ja moge.. czy ja chce, czy powinnam... 
- Zayn się w tobie zakochał ? - zrobiła wielkie oczy. - Wiedziałem. Tylko nie rozumiem dlaczego tak się zachowuje i skoro kocha ciebie to.. to dlaczego jest z ta Niną ? Chcę, żebyś była zazdrosna ? 
- Nie pytaj mnie Liam. Skąd ja mam to wiedziec. Brakuje mi go, był moim przyjacielem, tak samo jak wy, a odkąd się dowiedziałam unika mnie i zachowuje się jakby nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Jaki ma w tym cel ? 
- Możemy się tak pytać nawzajem, ale żadne nie zna odpowiedzi. - ktoś zapukał do drzwi. - Pójdę otworzyc. - ciemny blondyn ruszył z miejsca i poszedł otworzyć drzwi, jego oczom ukazała się długowłosa brunetką, którą znał, od niedawna. 
- Witaj kochanie. - Malik skierował słowa do dziewczyny i pocałował ją, potem spojrzał na Liama, nastepnie na TJ, a jego wzrok mówił "nie jesteś mi potzrebna do szczęścia".
____________________________________________________________________
no i jest trzydziestka ! jak pięknie. chyba jakoś historia będzie ciągnęła się dalej czuje to xdd mam nadzieje, że się podoba, bo mi nawet tak i muszę powiedzieć, że ciesze się z tego rozdziału. uwielbiam was i ciesze się, że czytacie te wypociny ;d
Pozdrawiamy Andzia, Rasta, Gati <333 


Chapter Twenty Nine


- Wszystko mam ? - pytała Harrego patrząc na walizki. 
- Tak, słóńce, zreszta w każdej chwili możesz tu wrócić. 
- No tak masz racje. - usmiechnęła się. 
- Dobra to ja zniosę je do samochodu. 
- A ja w tym czasie pójdę do Arthura. - Lokaty wziął w dłonie wielką walizkę, a TJ w tym czasie poszła do sąsiada. Nie wyglądał za dobrze. 
- Arthurze wszystko w porządku ? Jak się czujesz ? - spytała zmartwiona.
- Bardzo dobrze. - odpowiedział cicho po czym usiadł na kanapie. 
- Co robisz ? - zadała kolejne pytanie widząc jak starzec oglądał jakieś zdjęcia. 
- Oglądam zdjęcia z młodości. A powiedz mi co u ciebie księżniczko, dawno mnie nie odwiedzałaś ? 
- Tak wiem i chciałam cię bardzo przeprosić, ale nie miałam czasu. Teraz też przyszłam tylko na chwilkę. Znowu raczej nie będę u ciebie za często, wyprowadzam się do Harrego. 
- Ale mną nie musisz się przejmować, ja jestem już stary. Najważniejsze, żebyś ty dziecko była szczęśliwa. - w tym momencie zadzwonił telefon. Starzec wziął laskę do ręki i poszedł do telefonu. Wymienił z kimś dosłownie trzy słowa, odłożył słuchawkę i wrócił do salonu. Nagle coś się stało, gdyby nie reakcja TJ to chyba by się przewrócił. 
- Arthurze w porządku ? - pytała wystraszona. - Zadzwonie po lekarza. 
- W żadnym wypadku. - powiedział bardzo stanowczo. Wtem do drzwi zapukał Harry. 
- Witaj Arthurze. - przywitał staruszka. - Wszystko w porządku ? - spytał, gdy widział jak TJ trzyma go za rekę i jest zmartwiona. 
- Nic się nie stało. Starość nie radość. - zaczął się śmiać. Dziewczyna była trochę zła, że nie chcę by zadzwoniła po lekarza, bardzo się o niego martwiła. - Idzicie już. - zwrócił się do młodych. 
- Na pewno ? Boje się zostawić ciebie samego. 
- Spokojnie nic mi nie będzie. Idź. - westchnęła i przytuliła go na pożegnanie. Harry po drodze dopytywał czy wszystko w porządku, bo Theresa nie wyglądała na ucieszoną. Zdenerwowana tłumaczyła mu co się stało. Po dziesięciu minutach byli na miejscu. Liam zauważył samochód i postanowił pomóc Harremu w noszeniu walizek ich nowej współlokatorki. Weszli do domu i zaniesli walizki na górę. TJ rozłorzyła się na kanapie obok Louisa. Wypytywała go o Eleonor, a ten bardzo się cieszył, że w końcu komuś może o niej opowiadać. 
Było już około dziesiatej. TJ poszła do łazienki, wzięła prysznic i przebrana w piżamę poszła do jej nowego pokoju. Zaczęła się rozpakowywać chociaż nie miała za bardzo na to ochoty. Była jakaś zmęczona i myslami gdzie indziej. Rozmyslała o tym jak to teraz będzie, w końcu w pokoju obok jest Zayn, który nagle zachowuje się jakby jej nienawidził za to, że ja kocha. Za chwilę myslała o Arthurze i sytuacji w jego domu. Bardzo sie o niego martwiła. Wszystkie mysli przerwał Harry, który wszedł do pokoju. 
- Robisz to teraz ? 
- Kiedys muszę. Myslałam, że przygotujesz miejsce w szafie, gdzie ja mam się tutaj zmieścić ? 
- spytała zirytowana. 
- Oj nie denerwuj się tak. Zrobiłem ci miejsce tutaj. - otworzył drugą część ogromnej szafy.
- Przepraszam. Jestem zmęczona. 
- To nie rób tego dzisiaj. - usiadł○ na łóżku i przyglądał się dziewczynie, która nie wiedziała co ma zrobić. 
- Dobra masz racje. Nie robię tego dzisiaj. - położyła się na łóżku. Loczek okrył ją kołdrą i położył obok. Wpatrując się w nią bawił się jej włosami. Po kilu minutach zasnęła. 
Obudził ją śpiew Liama, który chodził od rana po domu i wszystkich próbował obudzić. Otworzyła oczy, delikatnie, odsunęła z siebie rękę Harrego i poszła do łazienki. Ubrała KLIK i wyszła do szkoły. Oczywiście się spóźniła. Przez cały czas czekała na ostatnia lekcje. Chciała iść odwiedzić Arthura. W końcu zadzwonił ostatni dzwonek, wybiegła ze szkoły. Po drodze poszła do sklepu i kupiła coś dla staruszka. Zapukała do drzwi, pociągnęła za klamkę. Były otwarte więc weszła. Skierowała się do salonu. 
- Już myślałam, że cos się stało. Nie odzywasz się. Jak się czujesz ? 
- Dziękuje, że się tak o mnie martwisz, ale na prawde nie musisz TJ. 
- Oj muszę, musze. Zrobie herbaty i porozmawiamy. - poszła do kuchni, przygotowała gorący napój i zaniosła do salonu. - Arthurze wydaje mi się, że powinieneś iść się przebadac. 
- Jestem zdrów jak ryba. Nie martw się o mnie. Jesteś młoda i powinnaś się cieszyć życiem, a nie się martwić takim staruszkiem jak ja. Opowiedz mi lepiej co u ciebie słychac. 
- Mam taki mały problem, a właściwie nie dokońca ja, ale to ja jestem problemem. Zayn, przyjaciel Harrego, no i mój oczywiście... Zakochał się we mnie. Dowiedziałam się tego i teraz jest okropnie. Od tamtej pory ze mną nie rozmawia, chodzi na imprezy. Nagle się zmienił jak pstryknięcie palcem i to już nie ten sam chłopak. Brakuje mi go. Uwielbialam z nim rozmawiać. Zachowuje się okropnie. Nie wiem co mam robić. 
- Najlepszym rozwiązaniem moim zdaniem jest rozmowa. Powinnaś z nim o tym porozmawiać. 
- I co mam mu powiedziec ? 
- Że martwi cię jego zachowanie i chciałabyś, żeby było tak jak dawniej. 
- Masz racje. Jak tylko wrócę do domu, pogadam z nim. - uśmiechnąła się. Przygotowała jeszcze obiad dla ich dwojga, posprzątała trochę u niego i około osiemnastej była w domu. 
- Ile można na ciebie czekać ? - spytał Harry.
- Oj kochanie, wiesz, że martwie się o Arthura. 
- Oj wiem skarbie. Pewnie jesteś głodna ? 
- Nie, jadłam już. 
- Myslałem, że zjesz z nami. - usiadła w salonie, gdzie siedział Liam. 
- Gdzie reszta? - spytała.
- Louis na randce z Eleonor, Niall z tajemniczą dziewczyną, a Zayn.. o to to już mnie nie pytaj. Kto tam wie gdzie on się szwęda. - nagle któś wszedł do domu. 
- O wilku mowa. - powiedział Liam. 
- Rozmawialiście o mnie ? - wszedł do salonu, a za nim weszła brunetka. Długie włosy chuda, miała na sobie jasne dżinsy i bluzke z dużym dekoltem. - To jest Nina. - Malik wskazał na dziewczynę, wszyscy patrzyli na niego pytającym wzrokiem. - Dla sprostowania Nina to moja dziewczyna. - uśmiechnął się, złapał ją za rękę i pociągnął za sobą do góry.
______________________________________________________________________
przepraszam , ze nie dodałam rozdziału wczoraj, ale po prostu byłam jakaś zakręcona ;d
nie wiem jak teraz będzie wyglądało to całe opowiadanie z pewnych przyczyn gdyż iż ponieważ chodzi o to całe zamieszanie. nie jestem zadowolona z tego wszystkiego, ale mam nadzieje, że uda mi się skończyć.
Pozdrawiamy A.R.G.