środa, 21 marca 2012

Chapter Thirty Two


To co przeczytała bardzo ją zaskoczyło. Harry nie wiedział co się dzieje, nie odzywała się tylko wpatrywała w białą kartkę. Czuła kłócie nie wiedziała co z tym zrobić. Popatrzyła na mężczyzn. Czuła, że łzy lecą jej po policzku. 
- Co się dzieje TJ ? - spytał zatroskany Loczek. 
- Test..testament. Arthur wszystko przypisał na mnie. Cały swój spadek. Nie rozumiem.. Dlaczego mi ? Przecież ja nawet nie jestem..
- Przez ostatnie dni tylko ty przy nim byłaś.. Traktował cię jak wnuczkę.. - przerwał jej Marcus. 
- To niemożliwe. 
- Możliwe. Wszystko jest twoje, nawet pierścionek babci.
- Co ? 
- No przeczytaj dokładnie. 
- " Ja niżej podpisany Arthur Burns [...] świadomy podejmowanej czynności i bez jakiegokolwiek przymusu oświadczam, iż do całości spadku po mnie powołuję Theresę Joanne Watts. Chcę, aby cała biżuteria mojej żony, a w szczególności pierścionek zaręczynowy, należał właśnie do niej. W szafce, w sypialni jest kluczyk do sejfu, w którym znajduje się kwota 250 000 funtów. Chcę, aby całość została przekazana właśnie tej młodej dziewczynie, która przez ostatnie dni jako jedyna znalazła dla mnie czas. Opiekowała się mną. Była dla mnie jak wnuczka. 
Arthur Burns


Oboje patrzyli na nią zszokowani, zwłaszcza Harry. Nie wiedziała co ma z tym zrobić nigdy jeszcze nie spotkała się z taką sytuacją. Była młoda, miała w końcu osiemnaście lat. 
- Co ja mam z tym teraz zrobić ? 
- Jeśli chcesz pomogę ci to wszystko załatwić. 
- Na prawdę mógłbyś ? 
- Jasne. W końcu coś mogę dla ciebie zrobić. To będzie w ramach podziękowania za to, że się nim opiekowałaś. 
- Dziękuje. 
- Przepraszam, że wczoraj na pogrzebie mówiłem takie rzeczy, ale było mi wstyd, że nie znam własnego dziadka. 
- To ja przepraszam.. nie powinnam na ciebie naskoczyć. 
- Nic się nie stało zasłużyłem. Muszę już lecieć. Spotkajmy się jutro i omówimy tę sprawę dokładniej. 
- Okej. - kolejny raz spuściła głowę na kartkę. - Nigdy bym się nie spodziewała.. Powinni go ogłosić najwspanialszym człowiekiem na świecie. - uśmiechnęła się leciutko. - Wracajmy już do domu. - skierowała słowa do siedzącego obok Stylesa. Chłopak był chyba w jeszcze większym szoku niż ona. Do domu wracali przez park. Było cicho i spokojnie. Każde z nich o czymś myślało. 
- Słyszałeś ile pieniędzy ? - zapytała nagle. 
- Taak.. 
- Co ja z nimi zrobie ? Chyba rozdam biednym.. - zachichotała. 
- To już ty musisz zadecydować. - pocałowaj ją w czoło. 
- Na razie nie chcę o tym myśleć. Może chodźmy na jakieś lody czy coś.. 
- Lody ? W środku zimy ? 
- Oj tam, oj tam.. Zróbmy coś innego, nie chcę iść do domu, w którym wszyscy ostatnio są jacyś dziwini. Chcę w końcu zrobić coś szalonego. Wiem, że Arthur nie chę bym się tym wszystkim tak bardzo przejmowała, zresztą żałobę nosi się w sercu. 
- Kochanie nie poznaje cię.. - wyszczerzył zęby. 
- Oj przestań. To co robimy ? 
- Może idziemy na łyżwy ? - spojrzał na nią z nadzieją. 
- No to jest bardzo szalone. - powiedziała z ironią. - Zresztą ja nawet nie umiem jeździć. - spojrzeli na siebie znacząco. - Dobrze idziemy na łyżwy. Ale najpierw musze się przebrać. Powędrowali do domu. Chłopcy zrobili straszny bałagan. Salon wyglądał jak po przejściu jakiegoś huraganu. 
- O matko ! Co wy tutaj zrobiliście ? - spytała zdziwiona. 
- No tak jakoś wyszło. Pomożesz nam ? - poprosił Lou. 
Zaczęła się głośno śmiać. - Czy to ja zrobiłam ten bałagan ? Wychodzimy zaraz. 
- Gdzie idziecie ? - spytał Liam. 
- Na... - Harry próbował odpowiedziec. 
- Idziemy spędzić cudownie wieczór. - wtrąciła i uśmiechnęła się do ukochanego. Razem poszli na górę. Przebrała się dosyć szybko i wyszli z domu. Szli na lodowisko obok London Eye. Droga trwała ponad godzinę, ale szło im się bardzo przyjemnie, dużo rozmaiwali, śmiali się. W końcu doszli na miejsce. Harry włożył łyżwy i czekał zniecierpliwiony na swoją ukochaną. 
- Ja chyba tam nie wejde. - powiedziałą, gdy była już gotowa. 
- Kotku ja będę przy tobie. - wyciągnął rękę w jej stronę. - Dalej TJ, nie bój się. 
- Ale trzymaj mnie bardzo mocno. 
- Dobrze. - podała mu rękę. Weszli na lód. Złapała go mocniej nogi miała nieruchome. - Harry to chyba zły pomysł. 
- Przestań, przecież tutaj jestem. TJ nie bój się. - uśmiechał się. 
- Proszę nie śmiej się ze mnie. To, że nie umiem jeździć jest takie śmieszne ? 
- Oj przepraszam, ale wyglądasz tak słodko. - uśmiechnęł się. 
- Dobra naucz mnie w końcu. - cały czas nie puszczała jego ręki. Pokazywał jej każdy ruch. 
- No teraz mnie puść. - powiedział.
- Nie. Boje się. 
- TJ no przecież już umiesz. 
- Tsa jasne, zaraz wyląduje na tym lodzie łyżwami do góry. - popatrzył na nią tymi swoimi cudownymi oczami. - No dobra, dobra. Spróbuje. - odjechał od niej kawałek. Została sama, nie miała się czego złapać. Nogi miała nieruchome. 
- No dalej. 
- To chyba zły pomysł. Harry ! Harry prosze cię złap mnie ! Harry ! - zaczęła się wydzierać, a Styles się z niej śmiał. - No nie śmiej się ze mnie. Harry no ! - podszedł do niej i oboje wylądowali na lodzie. - Mówiłam, że to zły pomysł. - zrobiła smutną minę. - Wracajmy do domu, nie mam ochoty się uczyć. 
- Już chcesz się poddać, bo raz się wywaliłaś. Ciesz się, że miałaś miękkie lądowanie. Widzisz nad wszystkim czuwam. Nigdzie nie idziemy dopóki się nie nauczysz. - zarządził Lokaty i pomógł jej wstać. Na nowo pokazywał jej każdy ruch. W końcu jechała obok niego. Harry, gdy zauważyl, że jest już dobrze powoli ją puszczał. 
- Ani mi się waż. - skarciła go wzrokiem. 
- TJ inaczej się nie nauczysz. 
- Dobrze to mnie puść. Najlepiej, połamie się i będzie dobrze prawda ? 
- Kocham cię wiesz. - pocałował ją, a ta mu sie wyrwała i odjechała kawałek. 
- I co już się nauczyłam. - zaczęła cię kręcić i z uśmiechem na twarzy, patrzyła na Harrego. Podjechał do niej, chwycił za rękę i jeździli razem. Oczywiście zaliczyli chyba z dziesięć wypadków na szczęście nie groźnych, chociaż TJ czuła, że jest cała poobijana. 
- Mam dość mięliśmy spędzić romantyczny wieczór, a ja jestem cała poobijana. Wracajmy już do domu. - powiedziała podnosząc się kolejny raz. 
- Jestem za. - poszli przebrać łyżwy i wracali do domu. Droga była dosyć długa, ale nie przeszkadzało im to, w końcu byli razem i mogli porozmawiać. Niestety nie tym razem do TJ zadzwonił telefon. To jej mama. Chciała dowiedzieć się co u niej. Dziewczyna opowiedziała wszystko matce i Marie nie mogła uwierzyć, że TJ dostanie taką dużą kwotę pieniędzy. Rozmawiały jakieś pół godziny. 
- Jesteś jakiś dziwny dzisiaj. - spojrzała na Loczka, który szedł zamyślony. 
- Wydaje ci się. - uśmiechnął się szeroko. Wtuliła się w niego i szli przytuleni. Śnieg mocno pruszył. Nie było widać drogi. Po czterdzistu minutach doszli do domu. Cali zmarznięci, od razu skierowali się do kuchni i Styles przygotował gorącą czekoladę. W tym samym czasie Liam poszedł do pokoju Malika. 
- Mogę ? - spytał uchylając drzwi od pokoju Mulata. 
- Jesli to ważne.. 
- Bardzo ważne. 
- Ale jeśli masz zamiar pierdolić mi o tym jak bardzo się zmieniłem to to nie ma sensu. 
- Zayn, ale czy ty nie widzisz co się z tobą ostatnio dzieje ? Powiedz mi o co tak na prawdę chodzi ? Czy ty w ogóle kochasz tą dziewczynę ?! - Liam był już trochę zdenerwowany, na prawdę martwił się o Zayna. 
- Na prawdę myślisz, że jeśli bym jej nie kochał to bym z nią był ?! - schował coś do szuflady. 
- Tak myślę.. może chcesz na przykład wzbudzić w kimś zazdrość.. - spojrzał na niego znacząco. 
- Nie wiem o co ci chodzi. - odwrócił wzrok. 
- Zayn, debilu przecież ja wiem co czujesz do TJ. - usiadł obok niego na łóżku. 
- Nic do niej nie czuje rozumiesz ! Nic ! Kocham Ninę.. - ściszył głos. 
- Jasne.. Myslisz, że taki kit u mnie przejdzie. Stary przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. - klepnął go w ramię. 
- Co chcesz wiedziec ? Cały czas ci mówię, że TJ już dla mnie nie jest ważna. Kocham Ninę i tyle. Skoro jestes moim przyjacielem to spróbuj zrozumieć i zostaw mnie w końcu w spokoju. 
- Zayn ! Myślisz, że nam kurwa ciebie nie brakuje. Gdzie jest ten stary Malik, który siedział z nami do nocy, mówił o wszystkim, chociaż zawsze miał w sobie nutkę tajemnicy, palił po kryjomu, żeby Harry nie zobaczył. Zayn myslisz, że zmieniłeś się na lepsze ? Pijesz, palisz, co jeszcze robisz ? Wiesz, że jeśli jesteś z tą dziewczyną dlatego, żeby wzbudz.. 
- Nie jestem z nia po to ! - przerwał mu. 
- Tylko ją zranisz. 
- Nie wiedziałem, że tak o mnie myślisz, ale spoko nic mi to nie robi. Skoro by wam tak na mnie zależało jak mówisz to byście sie nie wpirdalali do mojego życia. Wiesz co spierdalam stąd ! - uderzając Liama z całej siły swoim ramieniem w jego bark. Payne nie spodziewał się czegoś takiego po swoim przyjacielu. Zadzwonił do swojej ukochanej, chciał się trochę rozluźnić. Niestety Dan dziś nie mogła miała jakieś próby. Zayn poszedł do Niny, nie miał ochoty być dłużej w domu, w którym wszyscy uważają, że jest z nim coś nie tak. Sam dobrze wiedział jak jest, ale nie chciał pokazac im, że mają rację. Zapukał do drzwi. Otworzyła mu do połowy naga brunetka. Wydawało mu się, że ona coś ukrywa, stała tak jakby nie chciała pokazać co jest za drzwiami. 
- Mogę wejść ? - spytał w końcu. 
- Zayn musimy pogadać. - wyszła w szortach i staniku na klatkę schodową. 
- Co jest ? Dlaczego nie mogę wejść ? 
- Nie ważne. 
- Co się dzieje ? 
- Zayn ty serio uważałeś, że ja coś do ciebie czuje ? - skrzywiła się. - Byłeś dla mnie tylko zabawką, że tak powiem, nic więcej. Bawiłam się tobą. Chciałam poczuć jak to jest być z takim sławnym Zaynem Malikiem. Chodziło mi o seks, o nic więcej. Jeśli pomyślałeś sobie, że możesz znaczyć coś więcej to się myliłeś. - uśmiechnęła się głupio i wróciła do mieszkania. Mulat złapał się za głowę i pomyślał, że jest totalnym debilem. Nawet łezka leciała po jego policzku. Tak na prawdę to on umawiał się z nią, żeby TJ była zazdrosna i to Liam miał racje, ale głupio było mu, że to ta dziewczyna zrobiła z niego kretyna. Nie chciał wracać do domu. Postanowił, że pójdzie na spacer i wszystko sobie przemyśli. Ostatnio coraz częściej sięgał po alkohol. Tym razem zrobił to samo. Poszedł do baru, w którym ostatnio przebywał dość często. Poprosił o drinka. Za chwilę kolejnego, jeszcze jednego i nastepnego. Papieros w prawą dłoń i Zayn o niczym nie pamięta. Przysiadła obok niego dziewczyna. Zaczęła sie mu przyglądać. 
- Zayn prawda ? - spojrzała na niego z uśmiechem. 
- Jak widać.. - odpowiedział. 
- Coś się stało ? - wyglądała na bardzo miłą. 
- Słuchaj nie szukam laski, która chce, żebym był jej ukochanym. Chcę się zabawić. - powiedział prosto z mostu. 
- Słucham ? Jeden szybki numerek i po sprawie ? O to ci chodzi ?
- Dokładnie jedna noc. - dziewczyna cały czas się mu przyglądała. Nie należała do pierwszych lepszych, ale wiedziała, że jeśli by tego nei zrobiła to pewni później by żałowała. Jedna noc z Zaynem Malikiem ? Dlaczego nie ? 
- Okej. Czyli idziemy do mnie ? - Malik ruszył z miejsca. - Chcesz znać moje imię ? 
- Jasne. - uśmiechnął się. 
- Charlotte. - doszli do mieszkania dziewczyny. Otworzyła drzwi, chłopak zaczął ją całować. Ich języki ze sobą walczyły. Czuła od niego alkohol zmieszany z zapachem tytoniu, ale nie przeszkadzało jej to. Pozbył się jej kurtki i bluzki, dotykał piersi, pieścił ciało. Całował szyję. Wskazała mu sypialnie. Zaniósł ja i położył na łóżku. Przycisnął ją swoim ciałem. Gorące uczucie rozgrzewało ich od środka, byli napaleni. Zdjął jej stanik i spodnie. Całował ciało. Charlotte zdjęła jego bluzkę i zacząła dotykać jego torsu. Rozpieła mu spodnie, pozbyła sie ich natychmiastowo. Ocierał się o nią. Było jej dobrze. Jęcząła z rozkoszy. Po kilku minutach byli już nadzy. Wyjął gumkę z kieszeni i zrobił to co należy. Wszedł w nią delikatnie. Jego ruchy stawały się coraz szybsze. Nagle ktoś wszedł do domu. Spojrzeli na siebie przerażeni. 
- Cholera to mój brat. Masz 40 sekund, żeby finiszować. - powiedziała po czym zaczął robić to jeszcze bardziej niegrzecznie. Obydwoję jęczeli, więc, żeby brat dziewczyny nie usłyszał, Zayn przyłożył dłoń do jej ust, a ona do jego. Nagle krzyknęła głośniej. To już. Wyszedł z niej i oboje szybko się ubrali. 
- Przepraszam. 
- Spokojnie, nie masz za co. - pocałował ja i odprowadziła go do wyjścia. Po tym co się stało. Nie pamiętał już o niczym. Wszystko zniknęło. Wrócił do domu. Wszyscy siedzili w salonie i oglądali jakiś horror. 
- Znowu piłeś ? - spytał Louis. 
- Nie tylko.. - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem i pobiegł na górę.
________________________________________________________________________
Jest troszkę Zayna. Myślę, że się tego nie spodziewałyście xd i nie bądźcie złe, że Zayn się tak bawi tymi kobietami. wyjaśni się wszystko w kolejnych rozdziałach. ; )
Pozdrawiamy A.R.G. < 3

4 komentarze:

  1. Ej no! Znowu urwałyście w najlepszym momencie! Ale to nic. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. spodziewałam się, że Zayn coś znów zrobi. poproszę kolejny i to szybko ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bym chciała mieć takiego dziadka ; o

    OdpowiedzUsuń
  4. niech Zayn w końcu pogada z Tj.!
    świetny rozdział, piszcie dalej. < 33

    OdpowiedzUsuń