czwartek, 1 marca 2012

Chapter Fourteen


Kolejne dwa dni spędziła sama. Chłopcy wyjechali do Irlandii i będą tam jeszcze trzy dni. Harry dzwonił codziennie, ale to nie pomagało odpędzić złych emocji i myśli, które plątały jej się w głowie. Tak bardzo chciała się w końcu z nim zobaczyć, przytulić do niego. Usłyszeć jak bardzo ją kocha. Nie wytrzymywała tego. Chodziła spięta i zdenerwowana. Nie spała po nocach. Nie chciała wychodzić na ulicę. Marcusowi wysyłała odpowiedzi mailem, bo powiedziała, że jest chora. Poprosiła go nawet o taką formę przekazywania mu odpowiedzi. Zgodził się pomyślał, że to dobry pomysł. Leżała w wielkim łóżku, otulona kołdrą. Próbowała nie myśleć o tym wszystkim, ale to było zbyt trudne. Wzieła do ręki telefon. Już prawie nacisnęła zieloną słuchawkę, żeby zadzwonic do Loczka, ale uświadomiła sobie, że jest środek nocy. Wstała i poszła po cichu do kuchni. Tak jakby w domu znajdował się ktoś jeszcze i nie chciała go obudzić. Patrząc na koperty leżące na stole, wszystko na nowo jej sie przypomniało i zaczęła płakać. To wszystko robiło się coraz bardziej chore. Ludzie grozili jej nawet tym, że ją zabiją. Bała się być sama, bo przecież ludzie znali jej adres. Harry rozmawiał z nia na temat komentarzy w internecie, czy gazetach, ale o listach, które do niej przychodziły nie miał zielonego pojęcia. Zapaliła małe światełko. Oparła łokieć o blat stołu. Wtedy poczuła się taka samotna. Brakowało jej tego cudownego uśmiechu, który rankiem dawał jej Styles. Te roześmiane zielone oczy sprawiały, że świat stawał się piękniejszy. 
- Gdzie on jest ? Tak bardzo go potrzebuje! - mówiła przez łzy. Nagle ktoś zaczął walić w drzwi. Tak jakby kopał. Bardzo się wystraszyła. Siedziała na miejscu i nie miała ochoty do nich podchodzić. Bała się. Przerażające dźwięki stawały się coraz głośniejsze. Łzy spływały jej jeszcze bardziej. Serce zaczęło mocniej walić. Ręce jej się trzęsły, cała drżała. Po chwili wszystko ucichło. Wsłuchiwała się jeszcze, ale nic już nie słyszała, poza swoim przyspieszonym oddechem. Weszła do łazienki. Odkręciła wodę. Patrzyła w lustro. 
- Wyglądam okropnie, jak wiedźma. Mają racje, jestem brzydka i nikomu nie potrzebna. - zaczęła mieć głupie myśli. Nie potrafiła nad tym zapanować. Przemyła twarz całą od słonych kropli. Usiadła na kanapie. Było ciemno, z kuchni dochodziło małe światło. Siedziała w ciszy... 
Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła oczy i ruszyła z kanapy. Na dworze było juz jasno, słońce świeciło, a ptaki śpiewały. Zerknęła przez judasz i otworzyła. 
- Witaj piękna, co z tobą ? - weszła Justa cała uśmiechnięta. Widząc bladą, niewyspaną, rozczochraną dziewczyne, od razu zmieniła wyraz twarzy. - Co jest ? - spytała. 
- Nie spałam prawie całą noc.. - odpowiedziała i odwróciła wzrok. - Napijesz się czegoś ? 
- Poproszę. 
- Kawy ?
- Mhm.. jasne. Powiesz mi co jest nie tak ? Widze, że cos cie gryzie. Chodzi o Harrego? - mówiła szybko.
- Nie. Wszystko jest okej serio. - wyjęła z szafki tabletki na ból głowy i połknęła dwie małe kapsułki. Od razu dwie, żeby ból ustąpił na dłużej. 
- Może jesteś chora ? 
- Nie jestem chora. Justa wszystko jest w porządku! - wybuchła.
- Sorry, martwie się tylko.
- Przepraszam.. - osiemnastolatka wzdychając. Siedziała z Justą jakieś dwie godziny, obie nie były zbyt rozmowne. Dziewczyna w dredach widząc jej humor, sama nie miała lepszego. 
- Na razie. Trzymaj się. - cmoknęła ją w policzek i wyszła. TJ przekręciła klucz w zamku dwa razy. Oparła plecami o białe drzwi. Powoli zaczęła się po nich zniżać, aż usiadła na ziemi. Jedną noge miała wyprostowaną, a drugą zgiętą i oparty o nią łokieć, który podtrzymywał głowę. Siedziała tak jakieś piętnaście minut. Telefon zdążył zadzwonić dwa razy, ale ona nie miała sił, by się ruszać. Za trzecim razem się udało. Poszła do sypialni. 
- Halo - powiedziała zniewalająco. 
- Czy ty słońce robisz to specjalnie, że odbierasz po którymś razie ? - spytał uradowany.
- Nie, tak jakoś samo wychodzi.. 
- W porządku ? 
- Tak. Powiedz mi co u was ? 
- U nas okej. Będę za trzy dni i zabieram cię do siebie. - uśmiechając się. - Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. 
- Ja też. 
- Przepraszam skarbie, ale muszę kończyć. Kocham cię bardzo mocno wiesz.. 
- Ja ciebie też. - odłożyła telefon na stoliku, po czym rzuciła się w poprzek na łóżko. 
Trzy następne dni wyglądały bardzo podobnie. Na szczeście ostatnia noc minęla w miarę spokojnie. Przespała, można powiedzieć, całą noc. Obudziła się i poszła do łazienki. Wiedziała, że dzisiaj zobaczy się z ukochanym. Wskoczyła pod prysznic i puściła gorącą wodę. Po kąpieli ubrała się KLIK . Ułożyła włosy i zrobiła lekki makijaż. Czekała na swojego księcia jakieś dwadzieścia minut. Miał na sobie jasne spodnie z niskim krokiem i białą koszulę w kolorowe paseczki. Przywitał ją najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziała. Rzuciła mu się w ramiona. On ją pocałował. 
- W końcu. Dłużej bym niewytrzymał. - powiedział z radością. 
- Ja też, tak bardzo tęskniłam. 
- Spakowana ? 
- No tak prawie. Jeszcze kilka rzeczy. A na ile tak w ogóle mnie zabierasz ? 
- Na bardzo, bardzo długo. - przyłożył czoło do jej głowy. Spakowała się do końca. Zakluczyla mieszkanie. Po drodze pożegnała się z Arthurem i wsiedli do samochodu chłopaka. Droga trwała jakieś piętnaście minut. Wziął od niej torbę i zaprosił do domu. 
Chłopcy oczywiście zaczęli ją witać i tulić jakby rok jej niewidzieli. Tak nawet nie witała się ze swoim ukochanym. Usiadła z Liamem, Zaynem i Luisem w salonie. Niall robił coś w kuchni, a Harry poszedł do pokoju. Wrócił po kilku minutach i wszyscy opowiadali jej jak minął im tydzień. 
- A u ciebie coś ciekawego się wydarzyło ? - spytał mulat. 
- Nie, ja siedziałam w domu i czekałam na was. - uśmiechnąła się i wtuliła w swojego chłopaka, który siedział obok. Resztę dnia spędzili na graniu w różne gry i dobrze się przy tym bawili. 

2 komentarze: