środa, 7 marca 2012

Chapter Twenty One


- Kochanie. Dalej szykuj się. - obudziła ją mama. - Mamy dziś mszę za babcie. 
- Okej. Minutka. - zaspana. 
- TJ proszę. 
- No już mamo. - wygramoliła się z łóżka, poszła do łazienki, ubrała się KLIK, zeszła na śniadanie. 
- Witaj śpiochu. - przywitał ją Will. 
- Cześć. - zniewalająco.
- Coś się stało ? 
- Może.. 
- Dokładniej ? - spojrzał pytająco.
- Dlaczego  nic mi nie powiedziałeś o Lisie i Scocie ? 
- Skąd wiesz ?
- Nie ważne skąd wiem. Dlaczego mi o nich nie powiedziałeś ? 
- Nie chcieli, żebyś się dowiedziała. 
- Aa... Will ty tez maczałeś palce w tym artykule ?  
- Co ? Czym.. ?
- Dobrze wiesz o czym mówię. Moje "najlepsze przyjaciółki" dały nieprawdziwe informacje do gazet, ty też brałeś w tym udział ? 
- Nie TJ. To nie tak. 
- A jak ? 
- To nie Lisa i Iz. 
- Nie ? A kto ? 
- Reachel i te jej koleżaneczki. 
- To dlaczego Chris powiedział, że to Lisa i Iz ? 
- TJ dlaczego słuchasz Chrisa, który nie wie jak to było ? To było nieporozumienie. To wszystko powiedziała Reachel, my byliśmy u niej i zaczęliśmy się z nimi wszystkimi kłócić dlaczego to powiedziały, ale niestety nic nie wskuraliśmy. Chcieliśmy ci powiedziec, ale Lisa i Scott nie chcieli byś się o nich dowiedziała i nic ci nie powiedzieliśmy, bo Reach zagroziła, że o wszystkim się dowiesz. 
- No to lepiej było mnie okłamywac. 
- Nie chcieliśmy. Uspokój się i zjedz śniadanie.  
- Super. A Scott i Lisa nie są już razem ? 
- Nie. 
- To teraz znowu przeżucił się na mnie. Nie sądziłam, że jest takim debilem. 
- Co ? Jak na ciebie ?
- Zadajesz duzo pytań wiesz.. Wczoraj powiedział, że nadal mnie kocha i w ogóle. Ja powiedziałam, że mozemy do siebie wrócić. Jestem kretynką. 
- Nie jesteś. On jest, ale na pewno ma jakieś wyjaśnienie. Znam go. 
- Ja też myślałam, że go znam. Że znam was, ale chyba się myliłam. 
- TJ nie przesadzaj. Will ty też już przestań. Jedzcie śniadanie i jedziemy, bo nie zdążymy. - Marie zakończyła wymianę zdań. Pojechali do kościoła. Wszyscy znajomi rodziny rozmawiali z nia i pytali co u niej słychać. Około dwunastej byli spowrotem. Osiemnastolatka poszła do swojego pokoju. Przebrała się KLIK i zeszła na dół pobyć jeszcze z mamą i Joshem. Will wyszedł gdzieś z Jessicą. Usiedli w salonie i rozmawiali. Nagle zadzwonił telefon. To Scott. 
- Tak ? - powiedziała do słuchawki.
- Cześć. Spotkamy się ? W końcu jutro wyjeżdżasz. 
- Musimy. 
- Okej. To za godzinę ? 
- Najlepiej zaraz. 
- Okej to wpadne po ciebie. - ubrała kurtkę i z telefonem w ręku wyszła przed dom. 
- Coś się stało ? Jesteś jakaś zdenerwowana ? 
- Uśmiechnęła się jak idiotka. - Nic się nie stało. Myślałam, że to ja jestem kretynką, ale uświadomiłam sobie, że to ty nim jesteś. Wiesz co nie wiem, jaki miałeś zamiar. Wszystko wyszło na jaw. Twoja była dziewczyna nadal będzie twoją byłą dziewczyną. Nie tlumacz mi bo ja nie chcę tego słuchać. Mogliśmy w ogole nie zaczynać wczorajszego tematu. Nie będę z tobą. 
- Co ? Dlaczego ? 
- Może powinieneś wrócić do Lisy. Zmieniłeś się kiedyś nie zrobiłbyś czegoś takiego. Nie ważne. Nie mam ochoty z tobą gadać chciałam ci tylko powiedzieć co mysle. Wracam do domu. Na razie.
- Ale TJ ! - krzyknał za nią, ale ta w tym momencie weszła do domu. 




***


- Co robisz ? - Zayn pytał przez telefon, gdy TJ wracała do Londynu.
- Jade do domu. Jestem padnięta. 
- Dopiero ? 
- No niestety. 
- Może wpaść po ciebie na dworzec ? 
- Oszalałeś ?! Poradze sobie. Spotkamy się jutro ? 
- Jasne. O której kończysz ? 
- Nie no chyba nie myslisz, że pójde do szkoły. 
- No nie ładnie. - głupi uśmieszek.
- Spadaj. Najlepiej jak najszybciej. Dwunasta ? Kawiarnia ? 
- Okej. 
- Super. Idź już spać jest pierwsza w nocy. 
- Siedzimy z chłopakami w salonie przed telewizorem i jakoś nie chce nam się spać. 
- Dobra ja już dojeżdżam. Napiszę później jak dam radę. 
Wyszła z autobusu i ciągnąć małą walizkę szła w kierunku swojego mieszkania. Było bardzo ciemno i pusto. Bała się troche, ale nie dała po sobie poznać. 
- TJ ? - spytał jakiś nieznajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła ciemność. Nagle urwał się film. 
- Chyba za mocno jej przyjebałaś. - powiedziała jakaś dziewczyna mówiąca do drugiej stały przy niej. TJ za dobrze ich nie widziała, ledwo co mogła otworzyć oczy.
- Co chyba żartujesz. Powinna dostać jeszcze więcej. To, że nie jest już z Harrym nie znaczy, że nie ma odwalić się od reszty. Dalej. - zaczęły kopać ją w brzuch, w plecy, gdy nagle ktoś ich nie odstraszył. 
- Ej wszystko w porządku ? - spytał jakiś przestraszony chłopak. 
- Jasne. - powiedziała, próbując się podnieść. 
- Pomogę ci. - nieznajomy chłopak pomógł jej wstać. - Może cię odprowadze. 
- Naprawde nie trzeba. 
- Nie no oczywiście, że trzeba. - chwycił walizkę. - Prowadź. Powinnaś iść do lekarza. Nie wygląda to za dobrze. 
- Spokojnie poradzę sobie. To tutaj. - wskazała na budynek. - Dziękuje. Już sobie poradzę. 
- Na pewno ? 
- Tak serio. Dzięki. 
- Nie ma za co. 
Weszła do mieszkania i pierwsze co zrobiła skierowała się do łazienki. Gdy zobaczyła swoją twarz zaczeła płakać. Była cała obita. Pod okiem miała limo. Podnisła bluzkę i niestety to co zobaczyła jeszcze bardziej ją przeraziło. Pełno wielkich siniaków. Nie wyglądało to za dobrze. Wykąpała się, uważając na rany, przebrała się w piżamę i poszła do łóżka. Obudziła się o dziesiątej. Poszła do łazienki. Sprawdziła brzuch. Wszystko strasznie bolało. Twarz równiez nie wyglądała dobrze, ale jakoś da radę to zakryć. W końcu jest kobietą. Poszła do kuchni, zrobiła byle jakie kanpanki, zjadła i poszła się ubrać, KLIK. Poszła do łazienki. Zrobiła wszystko co tylko możliwe by jakos to zakryć. Dochodziła godzina spotkania z Zaynem, więc wyszła z domu. 
- Cześć. Spóźniona. - uśmiechnął się i pocałował w policzek. - Co się stało ? - zauważył. 
- Jestem ofermą. Przewróciłam się. - skłamała. - Nie ważne. 
- Na pewno ? Nie wygląda to jak..
- Tak Zayn na prawdę. - przerwała mu. 
- Okej. To o czym chciałaś pogadać ?
- Tak jakoś muszę z kimś. - usmiechnęła się. - Wracam do domu. 
- Już ?
- Nie. Zayn wracam do Leeds.
- Jak to ? Dlaczego ? 
- Pewne okoliczności. Zresztą nic mnie tutaj nie trzyma. 
- A szkoła ? Przecież tak ci na niej zależało.
- Zayn. Tak marzyłam i zależało mi na niej, ale po tym wszystkim.. no nie panuje tu zbyt miła atmosfera. - Zayn tylko patrzył na nią smutny. 
- A co z nami ? - spytał. 
- Zayn przecież będziemy do siebie dzwonić. 
- Dzwonić ? Jasne. Sama mówiłaś, że twoi przyjaciele po twoim wyjeździe też nie utrzymywali z tobą kontaktów. 
- Zayn na prawdę chciałabym zostać, ale moja mama jest chora i powinnam teraz być przy niej. 
- I z tego powodu rzucisz szkołe ? 
- Ej .. przestań dobra ? Zanim wszystko załatwie to mienie trochę czasu. Opowiedz mi lepiej co u ciebie i chłopców ?
- U mnie w porządku. U nas też, a u Harrego nie wiem czy dobrze. Wydaje mi się, że tęskni za tym co było miedzy wami. 
- Nie pytałam o niego. 
- Ale chciałaś. - uśmiechnąl się, a ona to przemilczała. - TJ wiem, że nadal coś do niego czujesz. 
- Nie wiem co do niego czuje. Ostatnio jak próbowałam się do was dodzwonic to odebrał telefon Nialla i chciał, chyba chciał, pogadać, a ja się rozłączyłam. Później żałowałam. 
- Wpadnij do nas. Może sobie pogadacie..
- Nie, to nie jest dobry pomysł.
- Dlaczego ? 
- Nie wiedziałabym jak mam się zachowac. Może on nie chce mnie widziec. 
- TJ. - spojrzał na nią surowym wzrokiem.
- Dobrze, wiem, że ty wiesz jak jest, ale nie jestem pewna. 
- Ja cie zapraszam. Z chłopakami też już się długo nie widziałaś. Wczoraj rozmawialiśmy o tobie, że nas zaniedbujesz. 
- Ale śmieszne. Dobrze wiesz, że mam pracę i szkołe. 
- No wiem, dlatego teraz idziemy do nas. 
- Nie Zayn. 
- Bez upierania się. - zapłacił za kawę i szli w kierunku ich domu.
_______________________________________________________________________
zapraszamy na bloga z imaginami. jest juz Louis ; )
czy wy też czekacie na weekend ?
co do rozdziału nie jestem z niego zadowolona, no ale.. xd
Pozdrawiamy A.R.G. 


2 komentarze:

  1. co do rozdziału nie jestem z niego zadowolona, no ale.. xd... Czemu?
    Mi się bardzo podoba. Czekam na kolejny i na pogodznenie się TJ z Harrym.
    Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteście świetni!

    OdpowiedzUsuń