wtorek, 6 marca 2012

Chapter Twenty


Czy ja dobrze zrobiłam wracając do Scotta ? Może to wcale nie był dobry pomysł... Przez cały ranek myslała o tym co wczoraj zaszło w kawiarni. Nie wiedziała czy to wszystko miało sens. Do tej pory była przekonana, że nadal kocha Harrego. Może tak jej się tylko wydawało. W końcu Scott bardzo długo był dla niej najważniejszy. Był jej najlepszym przyjacielem, a chłopak z One Direction ? Przecież to było jasne, że ten związek nie potrwa długo. Za oknem znów było pochmurno. Włożyła KLIK , włosy spieła w kok i zeszła na dół. 
- Cześć mamuś. Jak tam ? - spytała, gdy była już w kuchni. 
- Cześć słońce. Dobrze.. 
- Na pewno ? 
- Tak. W poniedziałek idę do szpitala. Boję się. 
- Ty ? Mamo wszystko będzie w porządku. Będę przy tobie jak tylko to będzie możliwe. Ale tak w ogóle to skąd wiesz, że jesteś chora ? 
- Kochanie, robiłam badania no i jestem. 
- Co to jest za choroba nic mi nie powiedziałaś. Rak to wiesz.. dużo ich. 
- Rak szyjki macicy. 
- O cholera. Ale.. ty przecież.. wy.. chcieliście mieć.. 
- Wiem.- weszła jej w słowo. - Chcieliśmy mieć dziecko z Joshem. No, ale niestety. 
- Tak mi przykro mamo. Ale wszystko będzie w porządku tak ? 
- Słońce przed chwilą sama to powiedziałaś. - uśmiechnęła się. 
- Ach no tak. Bo będzie. - odwazajemniła uśmiech i przytuliła mamę. 
- Co zjesz ? 
- Obojętnie. 
- Dzień dobry. - nagle usłyszała jakiś nieznajomy głos. Jakaś blondynka weszła do kuchni. 
- Dzień dobry Jessico. - powitała ją Marie. 
- Ty pewnie jesteś TJ ? - nieznajoma dziewczyna spojrzała na brunetke i nie spuszczała z niej wzroku. Theresa patrzyła na nią jak na jakiegoś dziwoląga. 
- Mhm.. a ty ? - spojrzała pytająco. 
- Ja jestem Jessica. - podala jej rękę. 
- Mało mi to mówi. Co robisz w moim domu i w pizamie do tego ? 
- TJ to jest dziewczyna Willa. - wtrąciła rodzicielka.
- Aaa.. przepraszam nie miałam pojęcie. Wybacz. 
- Nic się nie stało. Will nie wspominał, że jesteś taka ładna. Wiesz wiem, że to może głupio zabrzmi, ale rozumiesz, że chciałabym wiedzieć jaki jest Harry.. 
- Słucham ? 
- No wiesz. Tak tylko pytam myslałam, że tak bardzo cię to nie zirytuje. 
- A jednak zirytowało. 
- Przepraszam. Nadal go kochasz co ? Inaczej tak bys się nie przejeła. 
- Nie kocham go już. To kretyn i jak tak bardzo cię interesuje może dac ci jego numer telefonu i zadzwonisz do niego. Urządzicie sobie pogawedkę. Może nawet chcesz się z nim przespac jest w tym niezły serio ! - matka i dziewczyna patrzyły na nia jakby zobaczyły ducha. - To jak dać ci ten numer ?! - TJ wybuchła złością. Nienawidziła gdy ktoś mówił takie rzeczy, a do tego obca osoba. 
- TJ ! - zdenerwowała się Marie. - Ona tylko grzecznie spytała nie musisz się od razu unosić. A tak w ogóle to.. to ty.. nie jesteś już.. - patrzyła dziwnie na córkę. 
- Nie nie jestem już dziewicą. Jakiś problem ?! Zrobiłam to. Ale chyba nic w tym złego prawda ? 
- TJ innym tonem! - surowo. - Nie podnoś na mnie głosu. 
- Mamo nie powinnaś sie teraz denerwować, ja może lepiej wyjde, żeby ci to ułatwić. 
- TJ nie skończyłam z tobą rozmawiać. - brunetka odeszła od stołu i szła w kierunku drzwi. - TJ ! Mówie do ciebie! - ta odpowiedziała jej trzaśnięciem drzwiami. 
- Przepraszam panią to moja wina. Nie powinnam nic takiego mówić. Przepraszam. 
- Nie spokojnie Jessico, to nie twoja wina. TJ po prostu ma ciężki okres. 
Osiemnastolatka wyszła z domu, a na twarzy pojawiła się łza. To z emocji i zmęczenia. Ostatnio miała dużo na głowie, jeszcze do tego wszyscy pytają o jej związek z Harrym, który skończył sie miesiąc temu i nie powinien nikogo obchodzić. Usiadła na pierwszej napotkanej ławce, wyjęła telefon i wykręciła numer Zayna, chciała z kimś pogadac. Niestety odpowiedziała jej poczta głosowa. Nie nawidziła nagrywac się na sekretarce więc rozłączyła się. Pomyslała o Liamie, który zawsze wiedział jak jej pomóc. U niego to samo.
- Bla bla bla.. - powiedziała zdenerwowana. - Jest jeszcze Lou i Niall. Proszę.. - zielona słuchawka. - Louis ? - spytała z nadzieją. 
- Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość. - myslała, że nie wytrzyma. Z kim miała porozmawiać. Lisa ? Iz ? Nie to nie to. One nie znały sytuacji. Niall ? Ten pewnie też nie odbierze, ale czemu nie miałaby spróbować. 
- Halo ? - spytał znajomy głos. 
- Niall ? - spytała niepewna. 
- Nie. Harry. 
- Aa.. jest Niall, chciałam z nim pogadac.
- Nie ma go, zresztą wszystkich nie ma. Niall zostawił komórkę. Powinni wrócić tak za dwie godziny. Wszystko w porządku? - poznał ją. O kurwa, nie, nie jest w porządku, ale ci tego nie powiem. Jesteś dupkiem i tyle. - pomyślała.
- Tak..-  skłamała. 
- Nie chcesz mówić ? 
- Pomilczała chwilę. - Musze kończyc. Na razie. 
- Cześć. - jaka kretynka. A było tak dobrze. Wszystko musisz zepsuć świrusko ! Drugiej takiej okazji nie będzie. Debilka! Nie, nie jestem debilką to on jest debilem. Nie miał prawa nazywac mnie dziwką. Myslała zdenerwowana. Nagle usiadł obok jakiś chłopiec. 
- Cześć. - powiedział. 
- Cześć. - odpowiedziała zmieszana. 
- Jak tam ? - spytał.
- Dobrze. - uśmiechnęła się sztucznie. 
- To dobrze. Masz chłopaka ? 
- Nie. No, tak mam. 
- To masz czy nie ? 
- No wiesz.. mam. - sama zaczeła się zastanawiać.
- Aaa, bo ładna jestes, a ja szukam. - bawiąc się brwiami. TJ uśmiechnęła się szeroko. 
- Ile ty masz lat ? 
- Trzynaście. Jestem już prawie dorosły. I wiesz dziewczynki mnie lubią. - zrobił minę cwaniaczka. 
- No nie dziwie się. Takie mięśnie. - dotknęła go dwoma palcami. 
- No chodze na siłownie. 
- Wiesz co. Ja chyba dla ciebie zerwę z moim chłopakiem. - powiedziała i wybuchła śmiechem. 
- Tak maleńka ? 
- Przepraszam, ale muszę spadać. Na razie. 
- Ej a numer mała ! - krzyknął za nią.  
Poszła się przejść. Dawno tutaj nie była więc chciała trochę pozwiedzać swoje rodzinne miasto. Po godzinie spacerowania poszła do Chrisa, do kawiarni. 
- Hej. - uśmiechnięta. 
- Cześć. Czekolada ? 
- Jak zwykle. - odpowiedziała i usiadła przy barze. Nagle zadzwonił telefon. Nawet nie zdążyła spojrzeć kto to. 
- Cześć Zayn. Tak dzwoniłam, chciałam pogadać, ale już jest dobrze. 
- Na pewno ? - spytał. 
- Tak, serio. A gdzie byliście ? 
- Mieliśmy mały wypadzik na miasto. - zasmiał się. 
- Mhm.. lasencje ? 
- Nie, nie nic w tym guście. 
- Przydałoby ci się. Zayn jak wróce to sie spotkamy ? Chcę pogadać. 
- Okej. Ale mówiłaś, że już w porządku. 
- No wiem, ale i tak chcę pogadać. To ważne. 
- Jasne nie ma sprawy. 
- Dobra ja muszę kończyć Pa. 
- No cześć. - położyła telefon obok kubka z czekoladą. 
- Zayn... ? Ty to masz szczęście. Dzwoni do ciebie chłopak, za którym szaleją tysiące dziewczyn, a ty normalnie sobie z nim gadasz. Daj mi jego numer co ? - powiedziała jedna blondynka. Reachel. TJ nigdy za nią nie przepadała.
- Nie dam ci jego numeru. Nie jesteś w jego typie wiesz.. - zniewalająco. 
- A co niby ty jesteś ? 
- Nie powiedziałam tego. 
- I jeszcze może powiesz, że w Harrego też byłaś. Zabawił się z tobą. Albo nie przepraszam, to ty zabawiłaś się nim, przecież nawet twoje przyjaciółeczki cie zdradziły. 
- Co ty gadasz ? 
- Czyta się gazety. Przecież ile gazet o tym pisało. Jak cię zjechały. Wiesz co nie ważne. Wypij ta czekoladke i wypad. 
- Słucham ? - odezwał się Chris. - Reachel to jest nasza klientka. Honorowa klientka i nie masz prawa jej wyganiac. 
- Okej sorry. Wracam do roboty, ale po tej szmacie nie będę sprzątała. 
- Dzięki, ale już się przyzwyczaiłam. - zwróciła się do Chrisa. - Często ludzie tak właśnie na mnie naskakują. A o co chodziło z tymi przyjaciółkami ? Wiesz coś ?
- No.. wiesz. Lisa i Iz. Zadzwoniły do gazety i był taki artykuł, że ty wykorzystywałaś każdego chłopaka w szkole..
- Tak pamietam. - przerwała mu. 
- No właśnie, to one. Przyszły nawet tutaj i zaczęły się chwalić. Nie tylko one brały w tym udział. Namówiły większośc dziewczyn i każda mówiła to samo. 
- Nie wierze. Na prawdę ? Nie spodziewałabym się. 
- Ja też. Ale odkąd ty wyjechałaś całe towarzystwo się zmienilo. Scott chodzi z Lisą...
- Co ? 
- No tak. To znaczy przepraszam. Zerwali dwa dni temu. 
- Jak to ? Ja nic nie wiedziałam. Ale ja jestem głupia. - złapała się za głowę. Jak mogła uwierzyc w to co mówił wczoraj. Nie, to nie morzliwe, przecież Scott taki nie był. 
- No normalnie, ale co ja ci będe mówił pogadaj z Willem, on się z nimi trzyma to ci powie. 
- Wiesz co dzięki. Ja chyba już pójdę. - wzięła torbę, zapłaciła za czekoladę i poszła do domu. 

3 komentarze:

  1. Jaa.. głupia ta cała Reachel. ;/
    Czekam, aż w końcu się pogodzą. ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię to : )

    OdpowiedzUsuń
  3. popieram Dorotę : )
    fajne.

    OdpowiedzUsuń