środa, 29 lutego 2012

Chapter Thirteen


Ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Harry się obudził, zobaczył, że TJ jeszcze słodko śpi. W bokserkach, zaspany poszedł otworzyć drzwi. Przed nim stanęła kobieta, która była bardzo zdziwiona na widok chłopaka. 
- Dzień dobry.. - powiedziała patrząc na niego dziwnie. - Jest TJ. 
- Tak, ale jeszcze śpi. 
- Jestem jej matką. - odpowiedziała, a chłopakowi zrobiło się głupio. 
- Przepraszam, nie wiedziałem. Niech pani wejdzie pójdę ją obudzić. 
- Nie, nie spokojnie niech sobie pośpi. - usadowiła się na krześle w kuchni. 
- Napije się pani czegoś ? - drapiąc się w tył głowy. 
- Nie dziękuje. Może jednak ją obudź jeśli możesz. 
- Jasne. - poszedł do sypialnie, gdzie spała brunetka, była w samej bieliźnie. 
- TJ.. - szeptał do ucha. 
- Kochanie proszę jeszcze chwileczkę.. - nie otwierając oczu. 
- Twoja mama przyjechała. 
- Co ? - od razu się obudziła. - Jak to ? Jest tutaj ? W domu ? - pokiwał głową. 
- O matko. Ubierz się. Teraz sobie pomyśli, będzie mi nadawała cały dzień jaka to jestem nieodpowiedzialna i niemądra. Włożyła szybko KLIK i poszła do kuchni. 
- Dzień dobry córeczko. - przywitała ją. 
- Cześć, czemu tak bez uprzedzenia ? - spytała córka. 
- A tak jakoś wyszło.. 
- Tak jakoś ? Może chciałaś mnie sprawdzić. - w tym momencie wszedł Harry w czarnych szortach i kolorowej koszulce. Marie spojrzała na chłopaka dziwnie. 
- Nie, dlaczego miałabym cię sprawdzać.. 
- Napijesz się czegoś ? - TJ niezabardzo zadowolona z jej przyjazdu. 
- Nie dziękuje. 
- Na ile przyjechałaś ? 
- Może przedstawisz mi swojego kolegę. - spytała w końcu, bo niewytrzymałaby dłużej. 
- To jest Harry, mój chłopak. - odpowiedziała łagodnie. 
- Chłopak ? - pokręciła głową i wzieła głęboki oddech. 
- Wiesz co mamo, ja musze za dwadzieścia minut iść do pracy, to znaczy do Marcusa. Nie chciałabym cię.. 
- Wyganiać, ale miłoby mi było gdybyś wyszła. Okej jeśli ci przeszkadzam. 
- Nie to miałam na myśli. 
- Dobrze nie tłumacz się. W Londynie będę do jutra, mam nadzieje, że znajdziesz dla mnie choć trochę czasu. - zdenerwowana wzięła torebkę i wyszła trzaskając drzwiami. 
- Na prawdę musisz iść, nic mi nie mówiłaś wczoraj. - zdziwiony Hazza.
- Nei głuptasie, chciałam, żeby poszła. To była niekomfortowa sytuacja. Zdenerwowała mnie, bo mówiłam jej o tobie, wiele razy, a ona mi wyjeżdża z kolegą. - Styles tylko się uśmiechnął do niej słodko. Wziął na ręce i zaniósł na kanape. Położył się obok niej. Ona zaczęła bawić się jego włosami, nie spuszczając z siebie wzroku. Nie odzywali się. Chcieli cieszyć się sobą. 
- Coś cię martwi ? - przerwał ciszę. 
- Nie, skąd. - wtuliła się w jego ramiona. Czuła jego bliskość...
Umówiła się z matką na osiemnasta w kawiarni. Przebrała się KLIK i wyszła z domu z chlopakiem. On wracał do domu. Pożegnali się buziakiem i rozeszli. TJ dotarła do małej kawiarenki, jej mama już na nią czekała i piła kawę. TJ zamówiła gorącą czekoladę. 
- Kochanie powiem wprost. Nie podoba mi się to, że spotykasz się z tym chłopakiem. On jest sławny i jest wielką gwiazdą. Może mieć każdą dziewczyne. Myślisz, że tego nie wykorzysta. Zrani cię, a ty się załamiesz i nie będzie miał kto ci pomóc, bo jestes teraz sama. 
- Nie wierze w to co ty mówisz. Myslałam, że zależy ci na moim szczęściu.
- Bo zależy skarbie.. Ale zastanów się. Widziałaś gazety ? Internet ? Tam jest pełno nie miłych rzeczy na swój temat. Dobrze cię znam i wiem, że czytając to załamiesz się. Pamiętasz jak poszłaś do nowej szkoły ? 
- Dobra nie musisz mi przypominać. Spokojnie poradzę sobie. Kocham go. 
- Tak, Scotta też kochałaś i co ? 
- Scott to co innego. 
- Innego. - mruknęła pod nosem. - Zobacz. - wyjęła gazetę z torebki. Przeleciała szybko kilka stron i gdy znalazła to czego szukała, pokazała córce. 
Wielki nagłówek na dwie strony łatwo zwrócił jej uwagę. "Psychofanki nienawidzą dziewczyny Styles'a". Spojrzała na matkę, która cały czas mierzyła ją swoim surowym wzrokiem. 
- Czytaj dalej. Czy ja mam ci przeczytać. - powiedziała matka zdenerwowana. Wzięła gazetę do rąk i zaczeła. "Harry Styles od kilku tygodni umawia się z młodą dziewczyną o imieniu TJ. Jego fanki nie polubiły dziewczyny. Na stronach plotkarkich, można przeczytać wiele nie miłych komentarzy na jej temat. Krytykują ją, obrażają. Kilka komentarzy : "Powinien sobie znaleźć ładniejszą dziewczynę" , "Pewnie zależy jej tylko na jego kasie". Mu teraz wydeje się, że ona go kocha, ale czy tak jest na prawdę? Jej znajome z poprzedniej szkoły mówią, że chodziła z każdym, dla zabawy i dla lansu, wykorzystywała ich, a oni kupowali jej róźne prezenty i to ją jarało. Czy tak samo traktuje Harrego ? My jednak mimo wszystko życzymy szczęścia tej parze."
Dziewczynie po policzku spływały łzy. Nie wiedziała jak ludzie mogą byc tak okropni. - W poprzedniej szkole chodziłam tylko z jednym chłopakiem. Scottem. Nigdy żadnego nie wykorzystałam. - ze łazami w oczach. 
- Mówiłam.. znam cię. Zrób coś z tym, bo zabire cie do domu na resztę wakacji. 
- Nie pojadę do domu. Nie ma mowy. Nie obchodzi mnie co piszą! - otarła łzy i chciała udawać, że w ogóle się nie przejmuje. 
- Musze juz iść. - powiedziala, pocałowała mamę w policzek i jak najszybciej wyszła z kawiarni. Weszła do najbliższego sklepu i kupiła kilka popularnych czasopism, w których znajdowały sie podobne wypowiedzi. Same bzdury i kłamstwa. Zamknęła sie w domu i nie chciała nikogo widziec. Harry dzwonił do niej kilka razy, ale ta nie odbierała nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Dochodziła jedenasta wieczorem. Ktoś pukał do drzwi. Nie otwierala. Loczek miał swoje klucze na wypadek gdyby się cos stało i otworzył mieszkanie. Wszędzie było ciemno. Jedyne światło, to światło księżyca, które wpadało przez okno w kuchni. TJ siedziała skulona na krześle w kuchni. 
- Co się stało kochanie ? - pytał zmartwiony, gdy tylko ją zobaczył. 
- Nic. - odpowiedziała cichutko.
- Skarbie ? - podniosła na niego oczy, lecz była nieobecna. Ujął w dłonie jej twarz. Żadnej reakcji z jej strony nie otrzymał. Podniósł ją i usiadł na krześle, kładąc ją na swoich kolanach. Wtuliła nos w jego szyje. Przytulił ją mocno. Cała drżała. Poczuł cos mokrego na skórze. To były jej łzy. 
- Kochanie..
- Cii.. - położyła mu palec na ustach. - Chcę sie z tobą kochać. - spojrzał na nią z lekkim ździwieniem. Opuszkami palców pogłaskał ją po policzku. Patrzyli sobie prosto w oczy. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Usiedli na łóżku. Zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Czule wtuliła swoje usta w jego. Tak bardzo chciała poczuć ich smak. Dłonie dziewczyny znalazły się pod jego koszulą. Przekręcił się i przycisnął ją ciężarem swojego ciała do łóżka. Całował delikatnie. 
- Zdejmij koszulę. - wyszeptała. Zrobił tak jak chciała. Zacisnęła dłonie na jego plecach i przyciągnęła go do siebie. Pieścił jej szyję i bawił się uchem. Podsunął jej koszulke do góry. Całował jej brzuch, ona bawiła się jego włosami. Pozbyła się swojej bluzki i stanika. Dotykał jej piersi. Złożył namiętny pocałunek na jej ustach, a ona delikatnie go ugryzła. Rozebrał ją do końca. Gładził jej całe ciało. Odepchneła go lekko i podniosła się. Sięgnęła do zapięcia jego spodenek. Rozpiął rozporek do końca i zsunął spodnie. Położył ją z powrotem. Znowu całował każdy skrawek jej ciała bardzo czule. Uwiesiła sie na jego plecach. Był dziś bardzo delikatny, akurat dziś, kiedy ona tak bardzo chciała go czuć. Jej ciało zaczęło drżeć. Nie wiedziała co się dzieje. Wszedł w nią delikatnie. Na całym ciele pojawiła się gęsia skórka. 
- Kocham cię. - wyszeptał do ucha, a ona czuła jego oddech. 
- Ja też ciebie kocham. - odpowiedziała.. 

Chapter Twelve

Ktoś zadzwonił do drzwi. TJ była w piżamie więc włożyła porannik i poszła otworzyć.
- Dzień dobry. Czy pani to Theresa Joann.. - pytała jakaś kobieta czytając z koperty.
- Tak to ja. - przerwała jej. 
- To jest pani. - podała jej koperte. - Listonosz chyba się pomylił i znalazłam to w swojej skrzynce. 
- A dziękuje. 
- Nie ma za co. Do widzenia. - zamknęła drzwi.
- Kto to ? - krzyczał Harry z sypialni.
- Sąsiadka - zamruczała pod nosem. - wpatrywała się w koperte. Nie było na niej adresu nadawcy. Z ciekawości otworzyła list. 


" Thereso Joanne,
Nie myśl, że w tym liście przeczytasz miłe słówka. Powiem od razu bez żadnych wstępów. Zostaw naszego Harrego w spokoju! Nie wmawiaj do swojej główki, że go kochasz, bo wszyscy wiedzą, że jesteś z nim dla kasy. Jara cie to! Jara cię to, gdy widzisz swoje zdjęcie w szmatławcu ? Nad nim jeszcze podpis "Dziewczyna Harrego Styles'a". Jesteś zwykłą kurwą i dziwką ! Odczep sie od niego, bo pożałujesz. Nikt cie nie lubi i nie myśl, że polubią. Nie widzisz tego, że Harry przez ciebie traci fanów idiotko ? Jeszcze zaczęłaś się bawić w panienke, która pomaga nastolatką, a sama wiesz tyle co one. Dobrze ci radze... jeśli go kochasz zostaw go w spokoju !!! "


List nawet nie był podpisany. TJ czytała go z niedowierzaniem. Było jej przykro i głupio nie wiedziała co ma zrobić. 
- Co czytasz ? - spytał Loczek.
- Nic.. list.. do gazety. Tak jakoś przeczytałam. - zmyślała. Nie chciała mu mówić o tym co przed chwilą przeczytała. Włożyła białą kartkę z powrotem do koperty i schowała ją w szufladzie stolika nocnego w sypialni. 
- Chcesz kawy ? 
- Poproszę. 
- Wszystko w porządku ? 
- Tak. 
- Na pewno ? - zmartwiony.
- Tak, mówie przecież. Mam poprostu gorszy dzień. 
- Bez powodu ? 
- Zdarza się. Tobie nie ? - zirytowana. Chłopak nie odezwał się. - Ide wziąć prysznic. Po kilku minutach wyszła owinięta białym ręcznikiem i w mokrych włosach. Oparła się o szafke, a Loczek podał jej kawe. Wzięła duży łyk i czuła, że oparzyła sie w język. Hazza zbliżył się, zgarnął jej włosy do tyłu i zaczął całować po szyji. Zaczęło ją to irytować. 
- Przestań! - odeszła i poszła do sypialni. Ubrała się KILK i poszła z powrotem do kuchni. Przez chwilę oboje milczeli. 
- Ślicznie wyglądasz. - odezwał się, żeby przerwac cisze. 
- Dziękuje - po czym wzieła kolejny łyk napoju. Tym razem Harry wyszedł. Zaczęli się mijać. TJ cały czas myślała o tym liście. 
- Co robimy dzisiaj ? 
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziała zniewalająco. Złapała się za głowę, spojrzała na Harrego, który był jakiś smutny, chyba chodziło o jej zachowanie. 
- Przepraszam Harry. - uwiesiła się mu na szyji. 
- Nie masz za co przeprwaszać. - przytulił ją. 
- Masz jakiś pomysł jak spędzić dzień ? 
- Szczerze ? Mieszkam tutaj już trochę, a jeszcze nie zwiedziłam Londynu. Może pokażesz mi go co ? 
- Świetny pomysł. Po dwudziestu minutach byli gotowi do wyjścia. Złapał ją za reke, w drugą wziął klucze, zamknął mieszkanie i zeszli po schodach. Chłopak ani na chwilę nie puścił jej ręki, tak jakby bał się, że zaraz ucieknie. Theresa czuła dziwny niepokój i wzrok tych wszystkich ludzi, który mówił " odczep się od niego". Spojrzała w jego zielone tęczówki i pomyślała, że niemogłaby go zostawić. Kocha go jak nikogo innego. Jest całym jej światem, niewyobraża sobie jak mogłoby go zabraknąć. Loczek pokazał jej najciekawsze miejsca i wracali do domu, spacerem. Objął ją ramieniem i co chwilę na siebie spoglądali. Wrócili po pierwszej w nocy. Wzieli razem prysznic i zasnęli. 


Kolejny dzień. Myślała, że uda jej się zapomnieć o wczorajszym liście. Ale niestety było jeszcze gorzej. Gdy Harry spał. Otworzyła listy, które napisane były do "TJ". Kolejnych sześć było z pogruszkami. Czytała je i płakała. Nie mogła uwierzyć jak ludzie mogą być tacy okropni. Nic takiego przecież nie robiła. Z ciekaweści weszła na kilka stron plotkarskich. Pełno nie miłych komentarzy na jej temat. Nie mogła opanować łez. Wyłączyła netbooka i ogarneła łzy. Harry wszedł do salonu. 
- Cześć słońce. Długo nie śpisz. - cmoknął ją w policzek. 
- Jakieś pół godziny.. 
- Zrobić śniadanie ? 
- Wiesz co dzisiaj ja zrobię. - uśmiechnęła się, a Harry usiadł przed telewizorem. Myslała, że jak się czymś zajmie to nie będzie myślała o tych wszystkich nie miłych rzeczach. Postanowiła zrobić kanapki. 
- Cholera! - krzyknęła, a po policzku spłyneła jej kolejna łza. Styles zerwał się z kanapy i pobiegł do dziewczyny. 
- No pięknie. - spojrzał na krwawiący palec. - Gdzie masz apteczkę. 
- Tutaj w szafce. - pokazała ręką, a Harry wyjął małe pudełeczko. Zakleił skaleczenie i pocałował. 
- Już lepiej ? 
- Tak. - przytuliła się do niego. Dokończył za nią przygotowanie śniadania. Zjedli kanapki i do Harrego zadzwonił telefon. Rozmawiał chyba piętnaście minut i nie był za bardzo zadowolny. 
- Kochanie muszę lecieć. Menager dzwonił, przepraszam. 
- Dobrze.. Przyjdziesz wieczorem ? 
- Oczywiście. Poradzisz sobie sama ? 
- Taak. Do tej pory radziłam więc teraz chyba też sobie poradze. - pocałował ją czule i wybiegłk z mieszkania. Siedząc sama w domu coraz bardziej myslała o tych wszystkich listach. Nie mogła skupić sie na niczym innym. Znowu zaczęła przeglądać strony w internecie. "Co za głupia suka. Niech zostawi Harrego ! " , " Brzydka ! Nie pasuje do niego! Co to ma być w ogóle ? ", " Czy ona nie widzi, że Harry traci przez nią fanki ? Hello ocknij się dziewczynko.. Odpierdol się od naszego Hazziątka. ;) "
"Ale wy jesteście popieprzeni ludzie.. Ta dziewczyna nic wam nie zrobiła, a wy ją tak tyracie, ogarnijcie troche co.. Zresztą Harry ma prawo się zakochać i być szcześliwy i jeśli byłybyście na prawde jego fankami przyjęły byście to do wiadomości. Żal mi tej biednej dziewczyny, ale to chyba was powinno mi być żal. Właśnie pokazaliście jacy to wy jesteście wszyscy dojrzali. " - chociaż jeden pozytywny komentarz, pomyślała ze łzami. Nie chciała już tego wszystkiego oglądać. Poszła do sąsiada. 
- Przyszłam na pogaduchy. - powiedziała. 
- Ciesze się, ale właśnie chciałem wyjść na spacer. 
- To idziemy razem, nie masz wyjścia. 
- Bardzo sie ciesze, przynajmniej będę miał z kim porozmawiać. - chciała powiedzieć mu o tym co ją męczyło, ale jednak się powtrzymała. 
- Jestes dzisiaj jakaś nieobecna, coś się dzieje ? - spytał zmartwiony staruszek. 
- Nie.. Chyba sie nie wyspałam. - uśmiechnęła się i szli dalej. Po ósmej wróciła do domu. Wzięła gorącą kąpiel z bąbelkami na odprężenie. Telefon zadzwonił.
- Hej kochanie. - powiedział Harry.
- Hej. O której będziesz ? - spytała stęskniona. 
- No właśnie nie będę. Przepraszam, ale to niestety nie zależy ode mnie, gdyby tak było już dawno byłbym z tobą. Przepraszam.
- Trudno, szkoda, ale cóż. Mam nadzieje, że jutro się zobaczymy ? 
- Na pewno. Muszę kończyć. Kocham cię. 
- Ja ciebie też. Pa. - odłożyła telefon. Na dłoniach jej skóra zaczęła się marszczyc. Spłukała z siebie piane, owinęła ręcznikiem i podeszła do lustra. Zaczęła się sobie przyglądać. Trwało to jakieś dziesięć minut. Ubrała piżamę i poszła do łóżka. Niestety bardzo długo męczyła się, żeby zasnąć. Kręciła się niespokojnie. Dzisiaj tak bardzo brakowało jej Harrego i jego ciepła. Poszła do kuchni. Spojrzała na zegarek, była 2:30. Nalała wody do szklanki i brała malutkie łyki. Była zdenerwowana, wystraszona. Nie potrafiła opanować tych emocji. Czuła, że dzieje się coś niedobrego, ale nie wiedziała co. Włączyła telewizje i zaczęła oglądac jakieś programy, które w ogóle jej nie obchodziły. Poszła do okna. Spojrzała na ciemne niebo i odbijający się jasny okrąg. Nikogo nie było, żadnej żywej duszy. Nagle usłyszała huk na klatce schodowej. Strasznie sie wystraszyła, złapała się za serce i próbowała uspokoić oddech. Spojrzała na telefon. Tak bardzo chciała usłyszeć jego głos, ale przecież był środek nocy. Poszła do kuchni, wyjęła pudełeczko z lekami i szukała czegoś na sen. Niestety jak na złość nic nie miała. Położyła się na sofie i wpatrywała się w telewizor. Zrobiło jej się zimno, skuliła się w kłębek i leżała dalej. W końcu przyszedł sen. Nie był on dość spokojny, ale jednak. 
- Kochanie, dlaczego tutaj śpisz ? - rankiem spytał Harry siedzący przy kanapie. 
- Jak się ciesze, ża cie widzę. - zarzuciła mu ramiona na szyję i mocno wtuliła się wniego. 
- Co się stało ? 
- Nic, po prostu mi ciebie brakowało. 

wtorek, 28 lutego 2012

Chapter Eleven

Obudziła się sama w swoim łóżku, gdyz chłopcy wczoraj mieli wywiad i wrócili późno. Pobiegła do łazienki, wzieła prysznic, uczesała włośy i ubrała się KLIK , zjadła śniadanie i poszła do Arthura. Ten podpierając się swoją drenianą laską otworzył jej drzwi. 
- Witaj księżniczko. - przywitał ją promiennie. 
- Dzień dobry. Przyszłam sprawdzić jak się czujesz. Wszystko dobrze ? 
- Tak, w porządku. Idź do salonu ja przygotuję herbaty. 
- Nie wiesz co ja mam lepszy pomysł. Ty idź uśiąść, a ja zrobię herbatę. - staruszek zrobił tak jak chciała. Gdy przygotowała napoje, położyła filiżanki na tacy i poszła do salonu. Rozmawiała z nim trzy godziny. Uwielbiała, gdy on opowiadał o żonie i o życiu. Wywoływał u niej tyle emocji. Szczęście, smutek, wzruszenie. Pożegnała się z nim przytulając go i wróciła do domu. Spojrzała na telefon. Miała siedem nieodebranych połączeń od Harrego i trzy od mamy. Wykręciła numer swojego chłopaka. 
- No w końcu, już zaczynałem się martwić. - powiedział zachrypniętym głosem i z ulgą.
- Byłam u Arthura i trochę się zasiedziałam. Coś chciałeś ? 
- Oprócz tego, że chciałem usłyszeć twój głos to spytać czy pojedziesz z nami do kina ?
- Jasne, chetnie. 
- To za godzinę wpadniemy po ciebie. 
- Super. Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej. - tymi słowami wywołał radość na jej twarzy. Odłożyła telefon. Na stole leżało kilka listów. Wzieła je do ręki i zaczeła odpisywać na kilka. Nie były za bardzo ciekawe. Włączyła telewizor i usiadła na sofie. Siedziała tak jakieś dziesięć minut i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ktoś pociągnął za klamke niestety były zamknięte. TJ pobiegła do drzwi. 
- Hej piekna. - przywitał ją Harry. 
- Hej. 
- Gotowa ? Idziemy ? 
- Tak. - wzieła torebke. Zakluczyła drzwi i zeszli na dół. Weszli do samochodu. Chłocy przywitali się z nią. Mieli dzisiaj na prawdę dobry humor. Krzyczeli, śmiali sie i żartowali. Dojechali pod budynek kina. Liam i Zayn poszli kupić bilety, a Niall i Lou Colę i popcorn, oczywiście największy. Zajęli swoje miejsca i po dziesięciu minutach zaczął się film. Nagle chłopcy zaczeli rozmawiac i robić szum. 
- Możecie byc ciszej ? - spytała szeptem, ale oni zaczęli rozmawiac jeszcze głośniej. Niall i Louis rzucali popcornem w ludzi siedzących przed nimi. Harry całował ją po szyji. 
- Chłopcy ciszej! - krzyknęła szeptem, ale ci nic sobie z tego nie robili. 
- Kurcze co jest ? - pytała zirytowana Harrego, który również jej nie słuchał i całował dalej. 
- Przestań! - odsunęła się.
- Myślałem, że lubisz jak cię całuje po szyji. 
- Lubię, ale nie teraz. Teraz mi przeszkadzasz. 
- Możesz mi powiedzić co się działo, bo przysnąłem na chwilę. - siedzący obok niej Liam. 
- Gdybym wiedziała to bym ci powiedziała. 
- To jak ty oglądasz, że nic nie wiesz ? - spytał i udawał zdziwionego.
- A po co ty do cholery śpisz i mnie pytasz ? - wkurzona.
- Dobra, dobra, spokojnie. - wziął telefon do ręki i napisał SMS'a. Nagle wszyscy wyjeli telefon i zaczeli zachowywac się jeszcze gorzej. 
- Czy wy możecie się w końcu zamknąć ! - podnisła się, a wszyscy ludzie skierowali wzrok na nia i powiedzieli, żeby była cicho. 
- No najlepiej jeszcze mi się dostało.. - usiadła zdenerwowana, a chłopcy się śmiali.
- Co w tym takiego śmiesznego ? 
- Ty. Robiliśmy to specjalnie. Chcieliśmy sprawdzić ile wytrzymasz. - odpowiedział Lou. 
- Świetny pomysł. - z ironią. Po filmie pojechali do chłopców. Usiedli w salonie na kanapie i wszyscy zaczeli narzekać. 
- Tym razem nie wyprowadzicie mnie z równowagi. 
- Nawet nie próbowaliśmy. - odpowiedział nieproszony Niall. 
- Kochanie.. - zaczął Harry.  
- Słucham ?
- Idziemy do sypialni.. - po cichu do ucha. 
- No nie wiem.. 
- Ale ja wiem. Porywam cię ! - wziął ją na ręce i pobiegł z nią do swojej sypialni. Położył ją na łóżku. Leżał obok niej i wpatrywał się w jej wielkie, brazowe oczy. Coś w nim pękło, nie wytrzymał. Przycisnął ją swoim ciałem. Wpił sie zachłannie w jej usta. Kąsał wargi. Ich języki stykały się. Całował jej szyję, pieścił ucho. Zdjął jej bluzkę. Oposzkami palców głaskał jej dekold. Przez stanik pieścił piersi. Całował jej brzuch. Drżące fale rozchodziły się po jej ciele. Odpiął jej szorty i natychmiast się ich pozbył. Nie przestawał całować jej ciała. Włożyła mu ręce pod koszulkę. Czuł jej drżące dłonie na plecach. Zdjęła mu ją. Ogrzewał ją swoim ciałem. Przesunął palcem pod ramiączkami stanika i pozwolił im opaść z ramion. Unióśł ją lekko i odpiął jej stanik.  Masował jej piersi i dotykał je delikatnie. Wplotła palce w jego loczki i przyciągnęła go bliżej. Pocałował ją namiętnie bez możliwości odwrotu. Kolejne fale namiętności sprawiły, że pojawiła się gęsia skórka. Czułym dotykiem zjeżdżał coraz niżej. Zachaczył o białe majtki, które szybka zdjął. Była całkiem naga. Zaczął ssać jej wargi i lekko je przygryzał. Czuła się cudownie, nigdy nie sądziła, że seks może być aż tak przyjemny. Obudziło ją trzaśnięcie drzwi. Leżała naga w sypialni Harrego. Wstała cichutko z łóżka, by nie obudzić chłopaka. Ubrała majtki i wyjęła z szafy pierwszą lepszą koszulkę Styles'a. Zeszła na palcach na dół, sprawdzić co się stało. Słyszała krzyki zdenerwowanego Liama. Chyba rozmawiał przez telefon. 
- Nie moge w to uwierzyć ! ... Nie wiesz jak ?! .. Nie, przestań się tłumaczyć! .. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać ... To nie jest rozmowa na telefon! Na razie! - usłyszała dźwięk upadającego telefonu na stół. 
- Hej.. - powiedziała niepewnie. - Wszystko w porządku ? 
- Cześć. Nie powiem ci, że tak, bo i tam nie uwierzysz.. Nie jest w porządku. - oparł łokcie o blat stołu i twarz schował w dłoniach. - dziewczyna usiadła obok nie odzywając się, nie chciała się narzucać. 
- Chodzi o Danielle. - zaczął, a po policzku spływała mu łza. - Wczoraj wieczorem dostałem maila ze zdjęciami, na których jest ona i jakiś koleć. Całują sie i w ogóle świetnie bawią. - TJ podeszła do niego i przytuliła go. On wtulił się w nią jak dziecko. 
- Może to fotomontaż..
- Nie, ona sie przyznała. Nie wiem co mam robić. Na prawdę ja kocham..
- To porozmawiaj z nią. Rozmowa jest najlepsza na wszystko. Niech ci wszystko wyjaśni. Albo będzie okej, albo nie.. 
- Masz racje, ale jeszcze  nie teraz, nie jestem na to gotowy. Wtem do kuchni wszedł Harry w bokserkach.  
- Cześć. - zaspanym i zachrypniętym głosem. Zdziwiony widokiem.
- Hej. - uśmiechnąła się do niego słodko. Liam podziękował jej i pobiegł do góry. 
- Co jest ? - spytał popijając zimny sok pomarańczowy. Pokiwała tylko przeczaco głową. 
- Głodna ? - spytał. 
- Mhm.. Przygotujesz dla mnie swoje legendarne naleśniki ? - maslane oczy.
- Legendarne ? - zdziwiony. - Dla ciebie wszystko.. - wyjął z lodówki potrzebne składniki i zaczął rozrabiać ciasto. TJ usiadła na szafce kuchennej i przyglądała sie jemu. 
- Mówiłem ci, że pięknie wyglądasz w mojej koszulce ? - spojrzał na nią uśmiechnięty.
- Nie mówiłeś. 
- To właśnie mówie. - odłożył gotowe naleśniki na stole i podszedł do Theresy. Objął jej twarz swoimi dużymi dłońmi i opuszkami głaskał policzek. TJ rozszerzyła nogi, a on podszedł bliżej i pocałował ją namiętnie. Nagle do kuchni wszedł Niall i Zayn. 
- Siema. - przywitał ich blondyn, a oni odsunęli swoje usta. 
- Oj chyba przeszkodziliśmy... - Zayn.
- Nie.. 
- Co ja widzę! Naleśniki. Czy to ty Harry ? - zpytał pocierając dłonią o dłoń. 
- Tak, Harry je przygotował, ale dla mnie. 
- I nie podzielisz się z bardzo głodnym Niallem.. - zrobił słodką minę.
- Ej tak sie nie robi. Jak mam ci teraz odmówić ? Ale obiecaj, że coś tam dla mnie zostanie. 
- Dziękuje. - po czym naskoczył na jedzenie. Mulat otworzył lodówke, wyjął z niej butelkę mleka, przyłożył do ust i dużymi łykami wypił połowe zawartości. 
- Witam panów i piękną panią ! - krzyknął Louis, który wpadł szczęśliwy w poranniku i kapciach. Wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata i nikt nic nie odpowiedział. 
- Jak tam gołąbeczki wczoraj było ? - spytał zalotnie TJ i Hazze. 
- Spadaj. - Loczek uderzył go pięścią w ramię. 
- Bardzo dobrze było. - uśmiechnięta brunetka odpowiedziała. 
- To dobrze. Co na śniadanko ? - spytał. 
- Co chcesz. - odpowiedziął mu Zayn zniewalająco i wskazał lodówkę. 
- Nikt niec nie przygotował? - spytał zmartwiony.
- Harry przygotował naleśniki dla TJ. - Niall z pełnymi ustami. 
- Które ty jesz. - wtrącił Harry. 
- A o mnie to już zapomniałeś. - udawał, że płacze. - Co ta miłość robi z ludźmi. - złapał się za głowe. Osiemnastolatka podeszła do blondyna i zabrała mu talerz. Usiadła obok. 
- Ej jeszcze sie nie najadłem. - odpowiedział smutny. 
- Niall z sześciu naleśników zostawiłeś mi jednego i to. - pokazując końcówkę drugiego. Zayn wybuchł śmiechem. 
- A mogę zjeść chociaż tą końcówkę ? 
- Spadaj wiesz. - robił smutną minę. - No dobra zjedz jeszcze tego naleśnika, ale pod warunkiem - uniosła palec wskazujący. - ja gram cały dzień w Fifę. 
- Okej. - wzruszył ramionami i dalej jadł naleśniki. 
_____________________________________________________________________
no to jest kolejny rozdział. i jest kolejny sex ;d
mam nadzieje, że się podoba ?
Pozdrawiamy. Andzia. Rasta. Gati ; ))


Chapter Ten

Kolejny tydzień minął strasznie szybko. TJ prawie codziennie była u chłopaków, albo oni u niej. W sklepie dostała dwa tygodnie wolnego. 
- Cześć skarbie. - przywitał ją chłopak, gdy ta już kończyła pracę. 
- Cześć. - pocałowała go. - Już idę. - pobiegła po swoje rzeczy, pożegnała się z dziewczynami i poszli do niej, do mieszkania. 
- Nawet nie wiesz jak się ciesze, że mam wolne. W końcu poszuje, że są wakacje. - uśmiechnęła się. 
- Ja też się ciesze więcej czasu spędzimy razem. - pocałował ją. 
- Wiesz co pójdę na chwileczkę do Arthura sprawdzić czy wszystko w porządku i czy niczego nie potrzebuje. Zaraz wrócę. 
- Okej. - weszła do mieszkania. 
- Arthurze! 
- Tutaj jestem! - krzyczał staruszek z salonu. 
- O dzień dobry. Wszystko w porządku ? Jak się czujesz ?  
- Dobrze, nie martw sie mną. Co u ciebie lepiej mi opowiedz.
- Wpadłam tylko na chwilkę, bo Harry u mnie jest. Może potrzebujesz czegoś ze sklepu ?
- Spokojnie ja sobię poradze. 
- Oj widze, że się z tobą nie dogadam. - wstała z kanapy i poszła sprawdzić lodówkę staruszka, która była pusta. - Już wszystko wiem. Ja muszę iść, ale jeszcze cię dziś odwiedze. Na razie. - pożegnała go i wróciła do siebie. - Jest sprawa skarbie. Musimy iść na zakupy. - uwiesiła się chłopakowi na szyje i namiętnie pocałowała. 
- Namówiłaś mnie. - uśmiechnął się. W sklepie kupili kilka potrzebnych rzeczy i od razu poszli do sąsiada TJ. 
- Wszystko ci kupiłam. Może przygotowac ci coś do jedzenia pewnie jesteś głodny. 
- Nie rób sobie kłopotu. Masz gościa, idź. 
- Ale my z chęcią z tobą posiedzimy. - odpowiedział Harry. Już kilka razy przychodził tu z Theresą. Bardzo polubił staruszka. 
- Ale wy jesteście uparci..
- Tak samo jak ty. - odpowiedziała brunetka i wzieła się do pracy. Przygotowała kolacje dla wszystkich. Siedzieli z nim do wieczora. Rozmawiali. Harry nawet po cichu pytał o rady, co ma robić, gdy coś pójdzie nie tak z TJ. Po dziewiątej wrócili do domu. Weszli do sypialni. Harry jedną ręką przeniósł ją na łóżko i położył. Zaczął całować ją gorąco i zachłannie nie dając możliwości odwrotu, rozgniatał jej wargi. Zdjął jej bluzkę, ona odwdzięczyła się tym samym. Swoim namiętnym pocałunkiem zaczął zjeżdżać coraz niżej, szyja, okolice piersi i brzuch. Opuszkami palców pieścił skórę dekoltu. Zdjął jej spodenki, a następnie uwolnił piersi z objęć stanika i pocałował dwie krągłości. Ona czuła jak jej ciało przechodzą dreszcze. Serce strasznie jej biło. Denerwowała się, bo nigdy przedtem tego nie robiła. Wszystko nie trwało długo. TJ była dziewicą i nigdy nie przepuszczała, że tak to wszystko będzie wyglądało. Z bólu zaczęła płakać, Harry strasznie ją przepraszał, a ona uspokajała go, że to nie jego wina. Nalał gorącej wody do wanny i zaniósł dziewczynę do łazienki. Cały czas siedział przy niej. 
- Już lepiej ? 
- Tak. Ze mną zawsze są problemy.. - powiedziała, gdy przypomniała słowa swoich koleżanek, które mówiły, że pierwszy raz wcale nie jest taki straszny.  
- Ej spokojnie.. tylko mi się czasem nie rozpłacz. - usmiechnął się. Po piętnastu minutach okrył ją ręcznikiem i zaniósł z powrotem do sypialni. 
- Kocham cię. - powiedziała i wtuliła się w niego. 
- Ja ciebie też. 


***


Theresa obudziła sie wtulona w swojego chłopaka. Pocałowała go w nos. 
- Wstawaj śpiochu. - uśmiechnięta. 
- Która godzina ? - spytał zaspanym głosem.
- Nie wiem. - spojrzała na czerwony budzik, który stał na stoliczku nocnym. - Pare minut po ósmej. - zachichotała.
- Która ? I że ja niby śpioch tak ? Chyba ty poranny ptaszek. - pocałował ją w czoło. Leżeli jeszcze pół godziny i rozmawiali o wszystkim i o niczym. 
- Wiesz co kochanie mam taki pomysł. - zaczęła.
- Słucham ? 
- Idź mi zrobić śniadanie do łóżka. 
- A ja myślałem, że to ty mi zrobisz..
- Proszę. - maślane oczy. 
- Dobra, dobra idę. - skradł jeszcze jednego buziaka i poszedł przygotować śniadanie.  Wrócił z tacą z naleśnikami z czekoladą i kawą śmietankową. 
- Mmm..uwielbiam cię. - pocałowała go. Styles usiadł obok niej i zaczęli się karmić nawzajem. Po śniadaniu ubrała się KLIK  i usiadła w salonie z Harrym. 
- Co oglądamy ? - spytała.
- Z tobą mogę oglądać wszystko. 
- Dobra.. hmm.. nie mam tutaj za dużego wyboru.. 
- Mam lepszy pomysł, skoro nic nie możesz wybrać to idziemy do kina. 
- Teraz ? 
- A kiedy ? 
- Okej. - po drodze do kina TJ poszła do sklepu. Zaczęła przeglądać jakieś czasopismo. Znalazła artykuł o sobie i o Harrym. Tak było jeszcze w dwóch pozostałych gazetach. Nie przejeła się tym za bardzo. Loczek powiedział, że musi być przygotowana na takie rzeczy. Doszli do budynku w którym znajdowało się kino. Harry kupił bilety tym razem na jakiś horror, przekąski, napoje i weszli na sale. Film zamiast straszyć ich bawił, nawet jedna para zwróciła im uwagę. Po kinie poszli na lody, a potem do chłopców. 
- Cześć księżniczko! - przywitał ją Louis.
- Witaj księciu. - odpowiedziała uśmiechnięta i poszła do salonu. - Co robicie ? - spytała siedzących tam Liama i Zayna. 
- Nudzimy się.. - Liam znudzowny. 
- A gdzie macie blondyna ? 
- Gdzieś polazł.. już go chyba z trzy godziny nie ma. - Zayn ze śmieszną miną. 
- Wiecie, że mam ochotę wykorzystać to, że go nie ma.. Kto gra ze mną w Fife ? 
- Teraz ty ? Prosze..on nas męczy całe dnie, jeszcze ty teraz ? - Liam.
- Ja zagram z tobą kochanie. - zadeklarował zielonooki po czym usiadł obok niej i zaczęli grać. 
- TJ wygrasz ! - przeżywał Zayn. 
- Nie mój ukochany musi wygrać ! - odpowiedział mu Louis. 
- O nie ! I ty przeciwko mnie ? - powiedziała do Louisa.
- Wybacz tak wyszło. Harry no odbierz jej piłke !
- Ha! Już jestem lepsza niż za pierwszym razem co kochanie ? - spytała arogancko. 
- I tak nie wygrasz.
- Jestem! - krzyknął Niall z korytarza. - Gracie ? A jak ja was prosze, żebyście ze mną zagrali to nikt nie chce.. - wskoczył na kanpę. 
- A widzisz kto gra ? - Liam go spytał. Niall spojrzał na tą dwójke. 
- Kto wygrywa ? - dopytywał. 
- Harry.. - powiedział Zayn.
- Ale tylko jednym punktem! - dopowiedziała TJ. 
- Już przegrałaś ! - Harry, aż wstał z fotela. TJ zrobiła smutną minę. - Ale jesteś lepsza niż byłaś za pierwszym razem. - pocieszył ją. Zbliżył się i pocałował ją w nos. 
- Chyba jestem głodny. - powiedział blondyn.
- Nowość. - Liam z ironią. 
- To ja i Harry coś przygotujemy. - powiedziała brunetka i pociągnęła za sobą Loczka. Zastanawiali się co zrobić. Wpadli na pomysł, że przygotują Tortille. Gdy wszystko już było gotowe zawołali chłopców. Niall oczywiście zjadł najwięcej. Ale czemu się dziwić w końcu był bardzo głodny. Po obiadokolacji zabrali sie za mycie naczyń. Lou jeszcze chwile z nimi pogadał i poszedł do salonu do reszty, a Theresę i Styles'a zostawił samych. Harry mył, a ona wycierała ścierką. Skończyli zmywać i TJ oparła się o blat szafki. Harry zbliżył się do niej, odgarnął jej włosy, docisnął jej ciało swoim, po czym łapiąc za pośladki posadził na blacie. Zbliżył swoje usta do jej ust i lekko je muskając powiedział, że ją kocha. Theresa podniosła wzrok, patrząc w jego zielone tęczówki objęła jego kark.
- Ja też cię kocham. - odpowiedziała, po czym wtopiła swoje malinowe usta w jego. 

poniedziałek, 27 lutego 2012

Chapter Nine

Theresa obudziła się rano. Spojrzała na zegarek, który stał na stoliczku nocnym, okazało się, że jest już po dziewiątej. Miała sześć nieodebranych połączeń od Justy. Zaspała do pracy. 
- Cholera! - krzyknęła i wybiegła z łózka. Pobiegła do łazienki umyła twarz, zęby, włosy uszesała i poszła sie ubrać. Jeszcze miała problemy z wybraniem odpowiednego stroju. Włożyła KLIK i wybiegła z domu. Musiała iść na pieszo, bo żaden autobus nie jechał o tej porze. Zdenerwowana i zaspana biegła przed siebie. 
- No w końcu! - Justa, gdy tylko ją zobczyła. 
- Przepraszam, kurcze zaspałam, pierwszy raz mi się to zdarzyło. Będe na dywaniku ? 
- Na szczęście nie ma Katheriny. 
- O matko. Dobra zaraz wracam. - poszła odłożyć torebkę, przypieła plakietkę do bluzki i poszła stanąć za kasą. 
- Widziałaś gazety ? - spytała czarnowłosa.
- Nie, a dlaczego miałabym widzieć ? 
- Zaraz ci pokaże dlaczego. Wyszła na pięć minut i wróciła z gazetę. Szukała strony, na której znajdowało się zdjęcie Harrego i TJ i napis "Kim jest dziewczyna Harrego Styles'a?"
- Dziewczyna ? - patrzyła i niedowierzała. Nie spodziewała się czegoś takiego.
- Spokojnie, to tylko niewyraźne zdjęcie i durny podpis. A tak w ogóle to jak było wczoraj?
- Świetnie, na prawdę. Chłopcy są cudowni. Siedziałam u nich do drugiej. - zachichotała. 
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.. - spojrzała na nią.
- Pocałował mnie na koniec i dał swoją bluze. 
- Osz ty szcześciaro. 
- Jaka szczęściaro. Całuje pełno lasek i mówi do nich "zadzwonie", a telefonu się nie doczekam do końca życia. - roześmiały się i wróciły do pracy. Około szesnastej była przy kamienicy. Po drodze, zabrała listy i wstąpiła do Arthura. Rozmawiała z nim dwie godziny. Mówiła mu wszystko, radziła się w każdej sprawie, a on zawsze znalazł dobre rozwiązanie. Wróciła do domu. Przygotowała kolacje i usiadła przed telewizorem. Zadzownił telefon. 
- Cześć. Co porabiasz ? - spytał Loczek.
- Hej. Siedze przed telewizorem i jestem padnięta, a ty ? 
- Hmm.. ja idę po schodach. 
- Ciekawe.. - uśmiechnęła się. Nagle ktoś zapukał do drzwi. - Przepraszam, ale ktoś przyszedł, oddzwonie później, dobrze ? - rozłączyła się i poszła do drzwi. Otworzyła, a ku jej ździwieniu ukazał się Harry. 
- Co ty tutaj robisz ? - spytała i ruchem ręki pokazała by wszedł. 
- Przyszedłem cię odwiedzić, ale jeśli nie życzysz sobie mojego towarzystwa to sobie pójdę. 
- Głupek. - postukała go po czole. - Wchodź. - poszła do kuchni i nalała soku. 
Harry siedział u niej do dziesiątej. Żegnając się pocałował ją i znowu zrobił ten swój zniewalający uśmiech. TJ wykąpała się i zmęczona usiadła do listów, na które jutro miała zanieść odpowiedzi Marcusowi. Siedziała nad nimi do drugiej w nocy, aż zasnęła na sofie w salonie. 


***


Juz dwa tygodnie spotyka się z Harrym. Właściwie to są razem i wszystko jest jak na razie w porządku. Arthura odwiedza codziennie, z chłopcami znalazła świetny kontakt, jednak chyba najlepiej rozmawia jej się z Liamem. Koresponduje z dziewczyną, która jest w ciąży. W pracy się układa. 
- Cześć. Widziałaś już ile listów przyszło ? - spytał Marcus do telefonu. 
- Hej, nie jeszcze nie..a dużo ? 
- Pewnie cała twoja skrzynka. - zaśmiał się. 
- Dobra mam jutro być ? 
- Wiesz co nie wiem czy dasz na jutro rade, więc spotkajmy się w piątek, o której ci pasuje ?
- Mogę być zaraz po pracy, po piętnastej ? 
- Okej śiwetnie czekam. Na razie. 
- No pa. - schowała telefon do torby i wróciła do rozmowy z Harrym. Szli właśnie do domu. Chłopak przychodzi po nią do sklepu i wracają razem do mieszkania TJ. Skrzynka była pełna, ciężko było te listy wyjąć. 
- Pomożesz mi ? - spytała Harrego, bo zaraz wszystko by jej pospadało. 
- Jasne skarbie. - wziął od niej część listów i szli do domu. Rzuciła wszystko na stole w kuchni i usiadła wzdychając. 
- Jestem wykończona.. 
- Wiem.. nie uważasz, że za dużo masz na głowie. Praca w sklepie, odpisywanie na listy, opiekowanie się Arthurem ? 
- Może, nie wiem, ale nie zrezygnuje z niczego, muszę brać wszystko co mi pomoże. W gazecie zarazbiam na prawde fajne pieniądze, w sklepie tez nie jest źle. Muszę mieć na życie jakiąś kasę. Rodzice nie będą mnie już utrzymywali. Nieraz mnie wesprą, ale nie cały czas. - Harry pocałował ją w policzek i zaczął masować. 
- Kocham cię.. 
- Ja ciebie też. - odpowiedział. 
- Zamówimy pizze dobrze ? Nie mam siły, żeby cokolwiek przygotowywać. 
- To najlepiej już zadzwonie, bo pewnie jesteś głodna. 
- To ja pójdę się przebrać. - wyszła do sypialni, otworzyła szafę, włożyła KLIK i wróciła do chłopaka. Usiadła obok niego na sofie i wtuliła się w niego. 
- Cieszę się, że cie poznałem.. - powiedział całując ją w głowę i bawiąc się jej włosami. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zielonooki poszedł otworzyć. Zapłacił dostawcy pizzy i zawołał ukochaną. 
- Ale pachnie. Jestem taka głodna.. 
- Domyślam się, siadaj. - zjedli obiad, TJ musiała odpisać na listy, więc Harry postanowił, że jej pomoże. Usiedli na kanapie, dziewczyna wzieła netbooka na kolana, a Loczek czytał listy. Gdy Theresa zobaczyła zielonkawą koperte, od razu mu ją wyrwała. 
- Tego nie możesz przeczytać. - uśmiechnęła się. 
- A co to twój tajemnieczy wielbiciel ? - spytał mrużąc oczy.
- Może.. - zaczeła się z nim droczyć. - Dawaj następny. 


" Droga TJ, 
Mam pytanie. Czy to ty jesteś dziewczyną Harrego, w końcu w gazetach piszą, że masz na imię TJ ?..
- Co to ? - spytała po czym tą kartke też mu wyrwała. 
.. Czy to ty ? Jeśli tak powiedz mi jaki on jest. Chciałabym go poznać. Bardzo ci zazdroszcze, widziałam wiele nie miłych komentarzy w internecie na twój temat od jego fanek. Żal mi Ciebie, ale nie przejmuj się ludźmi oni po prostu ci zazdroszczą. 
                    Julie"   

- Teraz się zacznie. Wyrzucę to. - zgniotła kartkę. 
- A o co chodzi z tymi komentarzami ? - spytał zmartwiony.
- Nie mam pojęcia. 
- Daj mi to. - wziął od niej netbooka i wpisał coś w wyszukiwarce. - "Co za bezczelna świnia, pojawiła się nagle i myśli, że zabierze nam naszego kochanego Hazze. Nie ma mowy zniszczymy ją!! " To jeden z komentarzy. Patrzył w ekran i niedowierzał. 
- Co tam masz jeszcze? Czytaj. 
- " Nie nawidze jej za to. Zniszczę ją, nie będzie miała spokojnego życia, no chyba, że się od niego odczepi! Nikt nie chce młodej kurwy oglądać! " Nie przejmuj się skarbie. - odłożył laptopa i przytulił swoją dziewczynę mocno, bo ta aż się popłakała. - Kocham cię. Nie płacz.. - otarł jej łzy. - Już dobrze ? Nie przejmuj się nimi. Na początku tak samo pisali do Eleonor, a teraz wszyscy ją lubią. To normalne. Zostawmy to. - wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku. - Proszę cię, nie przejmuj się tym okej ? Dla mnie.. 
- Kocham cię. - pocałowała go. Harry położył się obok niej i leżeli tak do wieczora. - Idę się wykąpać, czekaj na mnie. - uśmiechnęła się. Po kąpieli ubrała KLIK umyła zęby i wróciła do Hazzy. 
- Wyglądzasz sexy. - powiedział. 
- Dziękuje. - rzuciła się na łóżko. Harry zaczął ją łaskotać. - Nie proszę! Aaa ratunku ! - krzyczała. 
- Cicho. Sąsiedzi pomyślą, że nie wiadomo co ci robię. - pocałował ją w czoło. 
- Zostaniesz ze mną ? Nie chcę być sama. - spytała. 
- Trzeba było od razu powiedzieć, to poszedłbym z tobą pod prysznic. - zachichotał. 
_________________________________________________________________
no to jest kolejny rozdział. mamy nadzieje, że się spodoba.
pozdrawiamy. Andzia. Rasta. Gati. ;)


niedziela, 26 lutego 2012

Chapter Eight

Nadszedł dzień, w którym miała spotkać się z Harrym. Obudziła się o siódmej. Zjadła kanapki, poszła wziąć prysznic. Ubrała się KLIK włosy spieła w koka i po drodze poszła do Arthura. 
- Dzień dobry. - przytuliła go.
- Witaj kochana. Napijesz się czegoś ? 
- Nie ja tylko na chwilkę, muszę lecieć do pracy. 
- No wielka szkoda. 
- Dzisiaj spotykam się z Harrym wiesz.. - uradowana. - Jejku jak on mi się podoba. 
- A ty na pewno podobasz się jemu. 
- Nie, pewnie nie.. jak w ogóle mogę tak myśleć.. przecież on jest sławny, może mieć każdą dziewczynę, a nie jakąś dziwaczkę, która pracuje w sklepie odzieżowym i robi za panią dobra rada. 
- Heej, nie mów tak. Jesteś śliczną i cudowną dziewczyną. Jeśli się w tobie jeszcze nie zakochał, to coś jest z nim nie tak. - uśmiechnął się. 
- Kocham cię. Zawsze poprawisz mi humor. - staruszek nagle złapał się za serce i oparł o blat szafki kuchennej. 
- Arthur, w porządku?! - podbiegła do niego wystraszona. 
- Tak, spokojnie. Mogłabyś mi pomóc dojść do salonu. 
- Oczywiście. Może z tobą zostanę, albo zadzwonie po lekarza ? 
- Wszystko w porządku księżniczko. Idź już bo spóźnisz się do pracy. 
- Nie zostawie cię samego. 
- Thereso nic mi nie jest. Jestem stary to normalne w tym wieku. - przytulił ją i pokazał, że ma iśc. TJ nie było łatwo zostawić staruszka, ale musiała jechać do pracy. Tam wszystko jak zwykle. Stała ekipa i pogaduchy. Wysiedziała do piętnastej i pobiegła do Arthura sprawdzić jak ten się czuje. Z mężczyzną wszystko było w porządku. Zrobiła mu herbaty i poszła przygotować się na spotkanie z Loczkiem. Przebrała się KLIK, włosy uczesała w porządniejszego koka i zrobiła lekki makijaż. Gdy zobaczyła, że ma jeszcze dwadzieścia minut, poszła do sąsiada. Posiedziała z nim przy herbacie. Znowu cudownie im się rozmawiało. Ktoś zadzwonił do drzwi Arthura. TJ poszła otworzyć. Przed nimi stał Harry. 
- Hej, tak myślałem, że cię tutaj zastanę. - uśmiechnął się. 
- Cześć, przepraszam. Arthurze muszę już iść! - krzyknęła.
- Baw się dobrze!
- Dziękuje! - zamknęła drzwi. 
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział chłopak.
- Dziękuje ty również. - uśmiechnęła się. 
- Wiesz, że chłopcy strasznie chcą cię poznać. 
- Mnie, a co we mnie takiego szczególnego? 
- Jesteś wyjątkowa. - TJ poczuła, że się rumieni. Doszli pod wielki dom, jeśli można to było tak nazwać. To był pałac. 
- Zapraszam. - Harry otworzył drzwi i wpuścił ją. 
- Przyszli! - krzyknął Louis. - Witam panią bardzo serdecznie. Jam jest Louis.
- TJ.
- Bardzo miło mi panią poznać. - z dużą powagą.
- Mi również miło. - uśmiechając się. 
- Cześć. Zayn, Niall, Liam. - ciemny chłopak przedstawił wszystkich po kolei. 
- Zapraszamy do salonu. - Louis cały czas bardzo poważny. 
- Chodź. - Harry objął ją ramieniem w pasie i zaprowadził do salonu. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Nie wyobrażała sobie czegoś takiego nigdy. Zamurowało ją. 
- Siadaj. - Niall wskazał miejsce i usiadł obok dziewczyny. Wszyscy rozsiedli się dookoła. Zaczęli wypytywac ja o wszystko. Czym się zajmuje, co robi, gdzie pracuje. 
- Przestańcie już ją stresować. - zdenerwował się Harry widząc, że dziewczyna czuje się jak na przesłuchaniu. 
- Niall idź przygotowac coś do jedzenia, jakieś przekąski, a my wybierzmy film. - Liam wpadł na pomysł. Blondyn z Zaynem poszli do kuchni. Wrócili po kilku minutach z przekąskami i napojami. Harry włączył film i usiadł obok TJ. Cały czas nie spuszczał z niej wzroku, ona to czuła i trochę się krempowała. Gdy film się skończył grali w Twistera. Nieźle się przy tym naśmiali. Później zrobili małe karaoke. Dziewczyna była troche spieta więc Zayn wpadł na pomysł, że trzeba wypić chociaż z dwa drinki na rozluźnienie. Rzeczywiście pomogło. Brunetka zmierzyła się z każdym po kolei. Później Niall miał ochotę zagrać w Fifę na konsoli. Wszyscy zaczeli na niego narzekac, a TJ usiadła obok, wzieła PAD do ręki i zaczał się mecz. Mimo, że TJ kompletnie nie umiała w to grać nie zniechęciło jej to. Harry podszedł do niej. 
- Wstań na chwilkę. - powiedział. 
- Czemu ? - zdziwiona podniosła się. Ten usiadł na jej miejsce i powiedział, że ma uśiąść mu na kolana. 
- No dalej, siadaj. - upierała się, że to głupi pomysł. W końcu pociągnął ja i siedziała. Wziął jej ręce w swoje i zaczął jej pomagać. Mimo, że nie udało im się wygrac z Niallem to zdobyli dwa gole. 
- Dziękuje za pomoć. - uśmiechnęła się. Spojrzała na telefon, która jest godzina. Zbliżała się druga w nocy. - Troszkę się zasiedziałam. - powiedizała. 
- Nie no coś ty. - Lou zaprzeczał. 
- Tak, tak. Muszę lecieć. 
- Odprowadze cię. Zaczekaj chwilkę. - po czym zniknął, pobiegł na góre. Zszedł po trzech minutach z siwą rozpinaną bluzą. - Proszę, ubierz pewnie będzie ci chłodno. 
- Dziękuje. - TJ włożyła bluzę, która była na nią za duża o kilka rozmiarów, pożegnała chłopców i wyszli. 
- I co jak ci się podobaja chłopcy ? 
- Jednym słowem totalne z was świry. 
- To było jedno słowo ? - spytał śmiejąc się. 
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. 
- No bardzo. - objął ją ramieniem. Znowu odprowadził ją pod same drzwi. 
- Zadzwonie jutro. 
- Dobrze, czekam. - uśmiechnęła się i poczuła jego dotyk na lewym policzku. Harry zbliżył się, czuła jego oddech, a za chwilę poznała smak jego ust. Miała rój motyli w brzuchu, znowu. Chłopak uśmiechnął się do niej i zbiegł ze schodów. TJ otworzyła drzwi od mieszkania, odłożyła wszystko na stole, poszła do łazienki. W lustrze zauważyła, że nadal ma na sobie jego bluzę. Chciała poczuć jego zapach. Zbliżyła materiał do nosa i zaczęła się uśmiechać. Wzieła szybki prysznic i położyła się do łóżka. 
- Chyba się zakochałam.. - pomyślała, po czym zasnęła. 

sobota, 25 lutego 2012

Chapter Seven

Od spotkania ze Styles'em minęły cztery dni. Nie odezwał się, ale TJ nie przejęła się tym za bardzo mimo, że chłopak jej się podobał. Dziś znowu musiała iść do Marcusa. Ubrała się KLIK, spakowała w torbę małego netbooka i wyszła. Po drodze zadzwonił do niej telefon. 
- Cześć. - odpowiedziała. - Pamiętasz mnie jeszcze ? Jestem zdziwiona. - z ironią.
- Przepraszam.. wiem, że obiecałem, że będę dzwonił.. - Will się tłumaczył.
- Ciezko zadzwonić do mnie i porozmawiac trzy minuty. Rozumiem. 
- No ej.. chę do ciebie przyjechać, mogę ? 
- Kiedy ? 
- No nie wiem, kiedy możesz ? 
- No przyjedź kiedy chcesz.. ja mam pracę codziennie więc.. nie ważne. Z kim przyjedziesz ? 
- Planowałem z Jessicą. Moja dziewczyna, poznacie się. 
- Znowu nowi ludzie. Nie możesz przyjechac z Lisą, Iz i Tomem ? 
- Mogę, ale Jess też ? 
- Niech ci będzie. Muszę kończyć. Na razie. - rozłączyła się i wrzuciła telefon do torby. Zapukała do biura Marcusa. 
- O cześć. Fajnie, że jesteś, siadaj. - wskazał jej miejsce. - Jak idzie ? - spytał.
- Jest dobrze. Podoba mi się to. Na razie bardzo trudnych pytań nie dostaje więc jest fajnie.. - uśmiechnęła się.
- Słuchaj jest taka sprawa. Chcemy zrobić konferencje prasową, na której pokażemy ciebie. Chcemy pokazać.. Co ty na to ? 
- Miałabym się ujawnić ? - zapytała trochę niezadowolona.
- No taki jest cel.
- A nie wydaje ci się, że ludzie piszą do mnie, bo nie wiedzą kim jestem, jak wyglądam i czy warto. Nie chciałabym się ujawniać przepraszam, ale wydaje mi się, że teraz jest dobrze. Nastolatki myślą napisze do niej mimo, że jej nie znam i to jest chyba najbardziej podniecające, a jak sie ujawnie to nie będzie już tak zabawnie i emocje opadną. 
- No, a mi sie wydaje, że woleliby zobaczyć, że jesteś na prawdę młoda. Że po drugiej stronie nie siedzi stary, siwy, piegowaty psycholog, który daje rady ludziom od lat..
- Dzięki za porównanie..
- Przepraszam, ale mówię jak uważam. Zastanów sie nad tym do jutra. Obiecuje ci, że nie pożałujesz. Ludzie zaczną cię rozpoznawać. 
- Właśnie i tego się boje. Na prawdę muszę się tam pojawić i sie ujawniac. Nie chcę, żeby ludzie, którzy przyjdą do sklepu zaczęli pytac mnie o radę. 
- Okej, może i masz racje, trochę.. zastanowie się nad tym i ty też się zastanów. Jeśli nie zmienisz zdania rezygnujemy.. - puścił do niej oczko.
- Łoo.. już się bałam.. - uśmiechnęła się. 
- Masz odpowiedzi ? 
- Mam. - wyjęła netbooka i przejżeli wszystko razem. Marcus nie zmienił jeszcze ani jednego słowa w jej listach. 
- Dzięki. Jutro powinny przyjść kolejne więc ci przekażemy. Adresu nie zmieniłaś ? - zażartował jak zawsze.
- Nie, nie zmieniłam, mieszkam tam gdzie mieszkałam. Wyszła z gabinetu i postanowiła iść do Milkshake City. Złożyła zamówienie i usiadła przy wolnym stoliku. Zadzwoniła do Justy. 
- Hej, co robisz ? 
- Nic, totalnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. 
- To tak jak ja. Wpadaj do Milkshake City. Ja już jestem. 
- Okej, będę za pietnaście minut. Pa. 
Nagle zaczęły się piski i krzyki dziewcząt. TJ nie miała pojęcia co się dzieje. Młoda dziewczyna przyniosła jej zamówienie. TJ odziękowała i popatrzyła na gofra z bitą śmietaną, truskawkami i polewą czekoladową. Nagle zadzwonił telefon, sięgneła do torebki i gdy chciała odebrać, ktoś się rozłączył. 
- Świetnie.. 
- Cześć. - przywitał ją znajomy głos. Spojrzała i okazało sie, że to Harry.
- Heej. 
- Co u ciebie ? Mogę ?  - wskazał na krzesło obok.
- Jasne. U mnei wszystko w porządku.. a u ciebie ?
- U mnie też.. w miare. Przepraszam, że nie dzowniłem, chciałem, wiele razy miałem telefon w ręku, ale za chwilę musiałem gdzieś iść albo jechac, nie było czasu.
- Spokojnie nie tłumasz się. 
- Ty tak sama ? 
- A widzisz kogoś innego ? Czekam na koleżankę. - uśmiechnęła się. 
- Mhm.. a czy to przyjścia twojej koleżanki mogę ci potowarzyszyć ? 
- Będzie mi bardzo miło. 
- Piłaś naszego shake'a ? 
- Niee.. nie miałam okazji. Tak serio nawet nie wiedziałam, że macie swojego shake'a. - zachichotała. 
- No wiesz ty co. Zamówie. - odszedł od stołu i poszedł złożyć zamówienie. - Proszę bardzo. - podał jej napój. 
- Dziękuje. - pociągneła za słomkę i zrobiła dziwną minę. 
- Smakuje ? Nie.. - stwierdził Loczek. Dziewczyna wyśmiała go. 
- Jest okeej serio, ale jeśli chcesz wypić dwa, to nie ma sprawy, mogę sie podzielić. - roześmiana. Żartowali jeszcze razem jakieś pietnaście minut, aż przyszła Justa. 
- Hej. - przywitała się z Harrym i TJ.
- Cześć. Harry. - podał jej dłoń.
- Miło mi, Justa. - uścisnęła jego rękę i usiadła na wolnym krześle. 
- To może ja nie będę wam przeszkadzać.. 
- Ale spokojnie nie przeszkadzasz. - odpowiedziała czarnowłosa. - Powiedz mi kochanie jak u Marcusa ? 
- Nie uwierzysz, chcą zrobić konferencje prasową, na której miałabym się ujawnić. 
- Tak i co ? Chcesz czy nie ? 
- Oczywiście, że nie. - Harry patrzył na nie dziwnie popijając shake'a. - Już tłumaczę. - spojrzała na niego. - Można powiedziec, że pracuje w gazecie, właściwie dla gazety. 
- No wiem, jesteś praktykantką. 
- Nie.. nie to wyszło z przypadku, że znalazłam się na waszym wywiadzie. Jestem tak jakby "pani dobra rada". Nastolatki piszą do mnie listy z problemami, a ja odpisuję. Nikt nie wie jak wyglądam i kim jestem. Piszą listy do mnie, ale nie mają pojęcia, że to ja. Teraz chcą mnie pokazać. Nie zgodziłam się. 
- Dlaczego ? 
- Nie chcę po prostu.. 
Siedzieli tak w trójkę do pietnastej. Justa musiała lecieć do domu i zostawiła ich samych. 
- Chyba też będę leciała, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. 
- Odprowadze cię. 
- Nie rób sobie kłopotu, dam sobie radę.
- Ale ja nalegam. 
- Mhm.. skoro nalegasz.. - ruszyli w stronę domu TJ. - A właśnie musze wejść po jakieś zakupy, nic już nie mam w lodówce. 
- To idziemy podbijać TESCO ! - krzyknął uśmiechnięty. Do koszyka włożyła kilka warzyw, owoców, pieczywo i jogurt. Podeszli do kasy, dziewczyna zapłaciła za zakupy i poszli do domu. 
- Co będziesz robiła ciekawego ? 
- Musze troche posprzątać, odwiedzić Arthura, no takie bzdury. 
- A ty ? - spytała z grzeczności. 
- Ja pójdę do domu i pewnie zaczniemy wariowac z chłopakami. 
- No to już jesteśmy.. dziękuje. Słuchaj może wejdziesz na górę ? - spytała, choć trochę się denerwowała.
- Jesteś tego pewna ? 
- Tak, jestem. 
- Dobra to idę.  
- Wiem, że mam tutaj trochę bałagan i bardzo cię za niego przepraszam. - TJ zaczeła, gdy weszli do mieszkania. 
- Spokojnie, nie widze tutaj bałaganu, ale skoro uważasz, że jest inaczej to nie będę się z tobą sprzeczał. - uśmiechnął się. 
- Chcesz coś do picia ? Soku ? Wody ? 
- Soku poproszę. - dziewczyna nalała soku pomarańczowego do wysokich szklanek i zaprosiła chłopaka do salonu. 
- Może masz ochote na jakąś komedię romantyczną ? 
- Z chęcią. 
- Mam tutaj coś. O to moje ulubione, "Pamiętnik" i "To właśnie miłość". Oglądałeś ? 
- Uwielbiam.. 
- Na prawdę. Czyli ogladamy ?  
- Tak jest. - rozmawiali i oglądali bardzo długo. Do Harrego zadzwonił telefon. 
- Halo. - powiedział. 
- Gdzie ty jestes człowieku widziałeś, która jest godzina ?  - spytała Louis. 
- Mmm.. która ? 
- Po pierwszej. 
- Już ? Zaraz będę. - odłożył słuchawkę. - Wiesz, która jest godzina ? - spytał brunetkę. - Po pierwszej. - uświadomił ją. - Musze lecieć. Przepraszam, że tak długo siedziałem. 
- Spokojnie, bardzo się ciesze, że tak długo siedziałeś przynajmniej miałam z kim porozmawiać. - usmiechnęła się. 
- Musimy to powtórzyć, ale tym razem u mnie. Jutro ? 
- Jutro pracuje do późna. 
- Po jutrze ? 
- Po jutrze kończę o piętnastej. 
- O czyli pasuje.. to wpadnę po ciebie tak o szesnastej ? 
- Trzydzieści. - usmiechnęła się. Harry pocałował ją w policzek i wyszedł. 

piątek, 24 lutego 2012

Chapter Six

- Kolejne listy.. - wzdychając zamknęła skrzynke i weszła do domu. Odłożyła je na stół i zaczęła przygotowywać obiad dla siebie. Wtem zadzwonił telefon. 
- Tak mamo ? - powiedziała do słuchawki. 
- Cześć słońce. Jak tam ? 
- Bardzo dobrze. Właśnie wróciłam z pracy i robie obiad. A u was ? - mięso zaczęło się przypalać. 
- U nas w porządku, ale wszyscy za tobą tęsknimy. Will ma dziewczyne wiesz.. 
- Nie mów ? - próbując opanować garnki. 
- No na prawdę, myslalam, że się tobie pochwali, ale coś mu nie idzie.. 
- Ostatnio o mnie zapomniał. Miał do mnie przyjechać, a tu nic..
- Słońce jest taka sprawa..
- Mamo obiad mi się pali! - krzyknęła do słuchawki i zdenerwowana ją odłożyła. Telefon zadzwonił ponownie.
- Co do cholery, pali mi się dom, zadzwoń zaraz ! - krzyknęła, myśląc, że to Marie.
- Mhm.. Cześć tu Harry. - powiedział speszony chłopak.
- O kurcze, przepraszam, myślałam, że to moja mama. Mógłbyś zadzwonić za dziesięć minut, bo właśnie..
- Pali ci się dom, jasne. - przerwał jej. Ta szczęśliwa i zadowolona, że Harry do niej zadzwonił wróciła do gotowania. 
- Co ja zrobiłam.. ? Przecież teraz pewnie nie zadzwoni.. Jestem taka głupia. - zaczęła narzekać. Włożyła na talerz ryż, lekko przypalone kawałki mięsa i warzywa. Usiadła do stołu i zaczęla jeść. Co chwilę wpatrywała się w telefon czy zadzwoni. 
- Halo.. - powiedziała.
- Już mogę ? - spytał chłopak.
- Jasne. Przepraszam, ale nie radziłam sobie z obiadem. - zachichotała. 
- Nie ma za co przepraszać. Mam pytanko. Co robisz jutro wieczorem ? 
- Ja ? Jutro wieczorem ? - z niedowierzaniem.
- Tak ty i jutro wieczorem. - uśmiechnął się.
- Nic. - odpowiedziała krótko po czym złapała się za głowę, że to była beznadziejna odpowiedź. 
- A poszłabyś ze mną do kina ? 
- Z chęcią. - odpowiedziała. 
- Okej, super to wpadne po ciebie, tak o dziewiętnastej ? 
- Świetnie. 
- Ale musisz podac mi swój adres. - dziewczyna podała Harremu adres i po rozłączeniu się zaczęła krzyczeć z radości. Otworzyła listy i zaczeła odpisywać. Szło jej coraz lepiej. Z każdym słowem, zdaniem czuła, że jest lepiej. 


"TJ,
Nie wiem, czy mój poprzedni list nie dotarł, czy nie był za dobry do gazety. Ale jeśli go przeczytałaś bardzo ci dziękuje. Chciałabym cię prosić, jeśli nie jest za późno, by on nie ujrzał światła dziennego. Wstydzę się tego wszystkiego i proszę cię o to, jeśli oczywiście jest to możliwe.
Megan"


TJ ten krótki list czytała z wielkim zaciekawieniem, był od dziewczyny, która zaszła w ciąże, to ta sama dziewczyna, której list schowała w szufladzie. Wpadła na pomysł, że napisze do tej dziewczyny jako Theresa Joanne Watts, a nie żadna dziewczyna z gazety, która odpisuje na każdy, prawie każdy, list. Wzieła do ręki białą kartkę i długopis i zaczęła.


"Droga Megan,
Piszę do Ciebie jako ja, zwykła nastolatka, która też miewa problemy, choć nie są one tak trudne jak Twój. Nie martw się o list. Przeczytałam go tylko ja i nikt więcej się o nim nie dowie. Jest mi bardzo przykro, że znalazłaś się w takiej trudnej sytuacji. Na Twoim miejscu sama pewnie nie wiedziałabym co mam zrobić. Chciałabym cię prosić o to byś jednak powiedziała o tym swoim rodzicom, delikatnie. Stanąć przed nimi i powiedzieć co się wydarzyło. W końcu jestes tylko człowiekiem i masz prawo popełniać błędy, w końcu to na nich najwięcej się uczymy. Jeśli tylko masz ochotę napisz do mnie na adres, który znajduje się na kopercie, a nie na adres firmy. Chyba, że chcesz by Twoje listy były w gazecie. Mam nadzieje, że sobię poradzisz. 
            Theresa Joanne"


Po odpisaniu na wszystkie listy poszła odwiedzić swojego ulubionego sąsiada, z którym codziennie piła pyszną herbatę. 
- Witaj Arthurze. - przywitała go wchodząc do domu.
- Dzień dobry. Jak miło, że przyszłaś. Właśnie oglądam stare zdjęcia. 
- Cudownie, zaraz do ciebie dołącze tylko przygotuje herbatę. - poszła w stronę kuchni. Zrobiła dwie herbaty, na tacę położyła filiżanki i poszła do salonu. Usiadła na kanapie obok staruszka i oglądała czrnobiałe zdjęcia. 
- To cudowne. Tak strasznie ją kochasz. Chciałabym ją znać. - rzekła wpatrując się w zdjęcie żony Arthura.
- Możesz iść ze mną jutro na cmentarz. Jest rocznica naszego ślubu. Chodzę tam co roku. Kupuje bukiet czerwonych róż i zapalam czerwony znicz. 
- To takie romantyczne.. - rozmarzyła się. 
- Wydaje mi się, że bardzo byście się polubiły i znalazły wspólny język. Była taką samą marzycielką jak ty. 
- Bardzo chciałabym z tobą pójść. 
- To jak zawsze o dziewiętnastej. 
- O dziewiętnastej ? Nie mogę. Jestem umówiona.. 
- Z kim ? Coż to za młodzieniec ? 
- Ma na imię Harry i jest bardzo przystojny. - zachichotała. 
- Czy to nie ten, o którym mówiłaś kilka dni temu ? 
- Pamiętasz ? 
- Zaczynam pamiętać coraz więcej. Niedługo zapamiętam wszystko co mówisz. 
- Tak to ten sam. Nie wiem czego ode mnie chce, ale skoro nie znam tutaj nikogo oprócz ciebie, Marcusa i koleżanek z pracy to dlaczego niemiałabym wyskoczyć z nim do kina. 
- Idziecie do kina ? Teraz robi tak każdy chłopak. Kino, kukurydza, napój i najlepiej straszny film, by przytulić dziewczynę. Kiedyś trzeba było się bardziej starać. 
- Jak wyglądała twoja pierwsza randka z Rosalie ? Jak w ogóle się poznaliście ?
- Byłem scenarzystą filmowym, a ona córka reżysera. Przyszła kiedys na nagranie jednego filmu i zacząłem z nią rozmawiać. Była piękna. Miała blond włosy do ramion, wielkie niebieskie oczy, które sprawiały, że odpływałem w inny świat. Jej uśmiech, to było najpiękniejsze co mogło mnie spotkać. Miała pięć uśmiechów. Pierwszy to taki, który mówił, że ma dziś dobry humor. Drugi, gdy ktoś powiedział coś śmiesznego. Trzeci, pojawiał się wtedy, gdy mówiła o swoich bliskich i przyjaciołach. Kolejny, gdy coś jej się udało i była zadowolona. Ostatni.. ten był dla mnie. Nie uśmiechała się tak do nikogo.. tylko do mnie. Nazwała go "uśmiech dla Arthura". Była niesamowitą kobietą. - spojrzał na dziewczynę, która ocierała łzy. - Ty płaczesz ? 
- Tak. Wzruszyłam się. Dałabym wszystko, żeby ktoś kochał mnei tak jak ty kochasz Rosalie. Chcę wiedziec jak wyglądała wasza randka. 
- Tradycyjnie zabrałem ją do kina. Tyle, że kino było na dworzu i cały film oglądało się z samochodu. Miała na sobię jasną sukienkę, wysokie buty i czerwone usta. żadne z nas nie oglądało filmu, przez cały seans rozmawialiśmy. Póżniej zabrałem ją nad jezioro. Wyjąłem z samochodu koc i kosz piknikowy. Rozłożyliśmy się na mostku. Zapaliłem dwie świeczki, nalałem wina do lampek i włączyłem muzykę. Poprosiłem ją do tańca. Nagle ona popchnęła mnie i wylądowałem w wodzie, ale ona zaraz do mnie wskoczyła w sukni. Powiedziała, że jeśli dalej będę się tak starał będzie moja..
- Cholera no.. - płakała. - To jest takie piękne. Czuję się jakby opowiadał mi to mój dziadek, którego nie mam. 
- Jak to nie masz ? Ja jestem twoim dziadkiem. - uśmiechnął się, a TJ wtuliła się w niego. 
- Zrobiło się późno pójdę już. Jutro musze iść do pracy. Dziękuje za dzisiejszy wieczór. 
- Ja rownież ci dziękuje. 
- Do zobaczenia jutro. - pożegnała się i wyszła. 


***


- Wszystko w porządku ? - spytała Justa, gdy TJ była jakaś rozkojarzona.
- Tak, jest okeej. - uśmiechnęła się. 
- A jak tam z listami ? 
- Daje radę, jest lepiej niż na początku. 
- Ej coś cie chyba gryzie, jesteś jakaś inna..
- Denerwuje się, mam dziś takie spotkanie wiesz.. - zachichotała.
- Jakie spotkanie ? Mów. 
- Okej. Pamiętasz jak ci mówiłam, że jeden z nich wziął ode mnie numer ? Zadzwonił do mnie wczoraj i się umówiliśmy. 
- No to pięknie. Czego sie denerwujesz poradzisz sobię. 
- Justa, Katherina cię wzywa. - powiedziała drobna blondynka i odeszła. TJ zauważyła kobietę, wzieła od niej ubrania, skasowała i podała cenę. 
- Proszę. - kobieta podała należną część. 
- Dziękuje. Życze miłego dnia. - po tych słowach kobieta odeszła. - Mam już dosyć, chcę do domu. Mam jeszcze drugą prace.. - zaczęła narzekać, gdy zauważyła nadchodzącą Justę. 
- A kiedy idziesz do biura ? 
- Jutro, dobrze, że nie dzisiaj.. Gdzie Angelika, powinna już być. - spoglądając na zegarek. 
- Heej, przepraszam za spóźnienie, ale autobus się spóźnił. Złaa ? - Angelika spytała Theresę. 
- Nie, spokojnie. - poszła po swoje rzeczy, pożegnała się i pojechała do domu. Wyjęła kolejne listy, które przysłały czytelniczki i zadzwonił telefon. 
- Tak ? 
- Cześć. Załatwiłam ci jutro wolne. - powiedziała Justa.
- Jak to ? - spytała odkluczjąc drzwi.
- Normalnie, powiedziałam, że idziesz na jekieś ważne spotkanie. Ja też mam wolne więc wpadam do ciebie i robimy babski poranek. 
- Okej świetnie. Zapraszam. - odłożyła telefon i położyła się na sofie w salonie. Włączyła telewizor i zaczeła się zastanawiać nad dziesiejszym spotkaniem. Po dwóch godzinach leżenia zaczeła się szykować. Włożyła KLIK zrobiła lekki makijaż i poszła przywitać się z Arthurem. 
- Dzień dobry młoda damo. - przywitał ją starzec w drzwiach. - Jak pięknie wyglądasz. 
- Dziękuje. Przyszłam się spytać czy jest okej. 
- Taak. Jest pięknie. - uśmiechnęła się. 
- Muszę już iść, zaraz pewnie będzie. 
- Życzę miłej zabawy. - powiedział. 
- A ja życzę, nie wiem jak to powiedzieć, żeby zabrzmiało dobrze.. 
- Życzysz mi miłej kolejnej rocznicy mojego ślubu z Rosalie. - odpowiedział, a ona się uśmiechnęła. Wyszła z domu i zobaczyła chłopaka w dżinsach i niebieskiej marynarce, który dobijał się do drzwi. 
- O hej. - przywitał ją. 
- Cześć. 
- Pomyliłem mieszkania ? 
- Nie.. nie ja byłam u.. przyjaciela. Wezmę tylko torebkę i możemy iść. 
Poszli do kina. Chłopak kupił dwa bilety na jakąś komedię romantyczną. 
- Komedia romantyczna ? - zdziwiła się TJ.
- Cos nie tak ? 
- Dziwi mnie, że komedia, a nie horror na przykład. 
- Ja lubię komedie romantyczne. - uśmiechnął się, kupił popcorn, napoje i weszli na sale. Zajęli swoje miejsce. Pod koniec filmu TJ popłakała się, jak zawsze na tego rodzaju filmach. 
- Wiedziałem, że będziesz płakała. - powiedział zielonooki chłopak w loczkach. 
- Bardzo śmieszne. - uśmiechnęła się. Film się skończył. Było po dziewiątej. 
- Spacer. Musi być spacer.. - spojrzał na nią swoimi wielkimi oczami.
- Skoro musi byc, to niech będzie. - spacerowali pótorej godziny. Na początku trudno było znaleźć wspólny temat, ale po chwili zaczęło im się dobrze rozmawiać. Odprowadził ją do domu. 
- Do góry też cię odprowadzę. 
- Poradze sobie, serio. 
- No, a jak ktoś się będzie czaił. Idę i nie ma, że nie. - otworzył drzwi budynku i szli po schodach. Gdy byli już przy drzwiach. TJ pożegnała się i podziekowała za cudowny wieczór. Chłopak również jej podziękował po czym pocałował w policzek. 
- Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. - powiedział i gotowy był zbiec na dół.
- Ja też. - odpowiedziała z uśmiechem i weszła do mieszkania. 

Chapter Five

- Tak jest dobrze nie martw się. To mój pierwszy dzień w pracy, a denerwujesz się bardziej ode mnie. - mówiła do słuchawki, rozmawiając z mamą.
- Uważaj na siebie. Poznałaś już kogoś ? 
- Tak, kogoś wyjątkowego. 
- Taak... opowiadaj.
- Ma na imię Arthur. Jest cudowny, uroczy i mieszka zaraz obok mnie. Bardzo go lubię. 
- Zakochałaś się ? 
- A i ma 87 lat. - wypowiedziała te słowa i zaczęła się śmiać. - Mamo to starzec, ale jest na prwadę cudowny. Świetnie mi się z nim rozmawia. 
- Dobrze dziecko widzę, że nie zabradzo masz ochotę na rozmowe ze mną. Miałam ci tylko powiedziec, że Scott o ciebie pytał, bo Will mówil, że nie rozmawiacie ze sobą...
- No nie. Obiecanki cacanki. Mówił, że będzie dzwonić, ale odkąd tutaj jestem nie dostałam jeszcze żadnego telefonu, wiadomości, nic. Nie ważne muszę już lecieć mamo bo nie zdąże miszę się ubrać. - rozłączyła się i zaczeła przeglądać szafę. Zaczynała dzisiaj pracę w sklepie. Wybrała KLIK włosy spieła w koka i wyszła z domu. Po drodze zajrzała do Arthura czy wszystko u niego w porządku, pożegnała się i szła do pracy. Gdy zobaczyła wielki napis "H&M" na budynku, zaczeła sie troche denerwować, nie wiedziała co ją czeka. 
- Dzień dobry. - przywitała się z wszystkimi. 
- Nowa tak ? - spytała jedna dziewczyna, która stała na kasie. Była wysoka i miała czarne, długie dredy, upięte w kitke. Miała kolczyka w wardze, nosie i kilka w uszach. Na sobię śliwkową bluzkę i czarne spodnie. Paznokcie też były pomalowane na czarno.   
- Tak. 
- Musisz iść prosto i w lewo, szefowa chciała się z tobą widzieć. Nie spinaj się. - powiedziała z uśmiechem. 
- Dzień dobry. 
- Witaj. Proszę tutaj jest twoja plakietka z imieniem. 
- Dziękuje. 
- Mam nadzieje, że będzie ci się u nas dobrze pracowało. 
- Ja też mam taką nadzieje. 
- Wiesz, idź do Justy ona ci pokaże jak obsługiwac kase chociaż na razie i tak będziesz miała problemy, ale spokojnie, dziewczyny sa na prawde świetne.
- Justy ? - spytała.
- Wysoka, czarne dredy, rzuca się w oczy. 
- Aa, okej. - uśmiechnęła sie i poszła tak jak Katherina jej kazała.
- No to ty jestes Justa czego się dowiedziałam, masz mnie nauczyć obługiwac kasę.. - powiedziała uwieszając się na ladzie.
- Jasne spoko, chodź tutaj. - zaczeła pokazywać jej kilka rzeczy. Co ma robić, gdy ktos nagle zrezygnuje i inne podobne rzeczy. 
- Jasne ? Czy czarna magia ? - uśmiechnęła sie dziewczyna.
- Chyba nie jest tak źle.. 
- Okej sprobuj. - TJ zaczeła klikać i jakos jej wychodziło.
- Jesteś lepsza ode mnie, ja uczyłam się tego trzy dni, a ty umiesz po dziesięciu minutach. 
- Zobaczymy jak przyjdzie mi to zrobić, przy klientach. - roześmiała się. 
W sklepie siedziała do piętnastej. Po drodze do domu zajrzała do skrzynki na listy. Wyjęła sześć kolorowych kopert i poszła do domu. Weszła do kuchni nalała sobie wody i wzieła netbooka. Odpaliła go i zauważyła, że dostała wiadomość od Marcusa. 
" Mam nadzieje, że lubisz One Direction, bo mam dla ciebie bilet vip na koncert, jeśli chcesz iść znajdziesz go w skrzynce ;) "
Po przeczytaniu tej wiadomości zaczeła piszczeć, krzyczeć i skakać. Wzieła do ręki wszystkie koperty i zaczeła przeglądać, który jest od Marcusa. 
- Mam, to ten. - otworzyła koperte i wyjęła bilet, zaczeła skakać z radości włączyła muzykę i los chciał, żeby właśnie leciała ich piosenka. Zaczęła śpiewać. Wzieła telefon i zadzwoniła do swoich przyjaciółek. 
- Lisa, Iz! Dziewczyny ide na koncert One Direction! - darła się do słuchawki.
- Co ? - Lisa zdziwiona.
- Jak to ? - tym razem Iz, rozmawiały na konferencji.
- Nie mogę w to uwierzyć, mój szef mi wysłał. Aaa.. ! 
- Zabierz nas! 
- Jeszcze do tego vipowskie ! - dalej krzycząc.
- Nie no teraz to mnei rozwaliłaś. Zrób sobie z nimi zdjęcia, wyślij je nam okej ? Rób durzo bardzo. 
- Dobra musze kończyć mam dużo pracy. Pa, kocham was. - odłożyła telefon i poszła do komputera. Spojrzała na koperty i zaczęła w końcu je przeglądać to pierwsze listy jakie dostała. Więc nie była pewna czy sobie poradzi i o co w ogóle będą ją pytali. W gazecie napisane było, że listy mają być adresowane do TJ. 

"  Droga TJ, 
Piszę do Ciebie, bo mam duży problem z chłopakiem, a nie mam z kim o tym porozmawiać, trochę się wstydze. Jesteśmy już ze sobą ponad rok, dokładnie czternaście miesięcy. Mam siedemnaście lat, a on dziewiętnaście. Chodzi o to, że on chyba chciałby się ze mną kochać, a ja chyba nie jestem jeszcze na to gotowa. Co mam mu powiedziec, boje się, że ze mną zerwie, a ja na prawde go kocham. Proszę o pomoc. 
                                                                                                             Sasha."

Ciężko było, ale w końcu się udało. Sasha otrzymała odpowiedź, która jeszcze znajdowała się w komputerze TJ. 

" Droga Sasho,
Wydaje mi się, że powinnaś porozmawiac ze swoim chłopakiem o tej sytuacji. Nie wstydź się to normalny temat, który prędzej czy później i tak cię czeka. Powiedz mu co o tym sądzisz, jeśli na prawdę cię kocha nie zostawi cię, a poczeka na odpowiedni moment. Moment, w którym powiesz " Jestem gotowa i chcę to zrobić ". Wydaje mi się, że ta rozmowa wam obojgu dobrze zrobi. Trzymam kciuki.
TJ."

Kolejne listy to listy od nastolatek, które interesowały się nowymi trendami i muzyką. TJ otrzymała również list, który ją zadziwił. Nigdy nie spodziewałaby się takiego listu. 

" TJ,
Pierwszy raz bawię się w coś takiego, ale przeczytałam, że jesteś równie młoda jak ja i chyba to skłoniło mnie do napisania tego listu. To dla mnie trudne, wiem, że przeczyta ten list wielu ludzi, mimo, że to zostanie anonimowe denerwuje się. Jestem załamana. Moje życie się wali totalnie. Mam osiemnaście lat i miałam świetne plany na przyszłość. Chciałam zostać podróżniczką. To było moim marzeniem odkąd skończyłam pięć lat. Trzy miesiące temu byłam na imprezie. Upiłam się i zrobiłam cos szalonego. Teraz właśnie są tego czynu skutki. Jestem w ciąży. Nie wiem co ma robić. Nie wiem czy chce tego dziecka, czy nie. Mam mieszane uczucia. Dziecko wszystko zmieni zostanę matką, a nie podróżniczką. Moja matka o niczym nie wie i nie mam zamiaru jej o tym powiedziec, chociaż i tak wiem, że się dowie. Moja rodzina jest dziwna. Matce zależy tylko na tym co mówią ludzie, ojciec szanowanym doktorem, a ja wyszłam z przypadku. Tak samo jest ze mną, też urodze dziecko z przypadku. Tylko moja mama miała na tyle dobrze, że wiedziała kto jest ojcem. Ale widze już reakcje moich rodziców, że to niemorzliwe. Matka zdolna byłaby pewnie do wyrzucenia mnei z domu. Nikt nie wie o mojej ciąży. Teraz będziesz wiedziała tylko ty. Nie chcę żadnej rady. Chciałam się tylko komuś wyżalić. Dziękuje, że mnie wysłuchałaś.
                                                                                                                   Megan."

Dziewczyna miała pustkę w głowie. Nie wiedziała co ma z tym listem zrobić. Była w szoku. 
- Skoro dziewczyna nie chcę odpowiedzi to nic nie napisze.. Ale w końcu jestem tu po to, żeby odpisać. - myślała. Postanowiła, że zachowa ten list, i nie zobaczą go czytelnicy. Zapakowała go spowrotem w kopertę i schowała do szuflady stoliczka nocnego w sypialni. Nie powinna tak robić, ale nie miała innego wyjścia...

***

Wszystko zaczynało się układac. W pracy poznała świetnych ludzi. Listów przybywało, a TJ cieszła się, że może pomóc kolejnym osobom. Nadszedł dzień koncertu. Niestety szła tam sama, ale nie przeszkadzało jej to, gdyż wiedziała, że zobaczy swoich idoli. Ubrała KLIK spakowała aparat w torebkę i sprawdzała jeszcze pięć razy czy ma bilet. Gotowa wyszła z domu, poszła na autobus, który miał zawieść ją na miejsce. Gdy była już przed budynkiem, gdzie było pełno, dziewcząt piszczących i krzyczących, nie miała wątpliwości, że trafiła. 
- Cześć. - przywitał ją znajomy głos.
- Hej. - powitała Marcusa.
- Poznaj moje księżniczki. To jest Lucy - wskazał piękną blondyneczkę. - A to Nina. - mała dziewczynka w arkoczykach. 
- Cześć. Ile wy macie lat co ? 
- Ja mam dziesięć. - odpowiedziała blondynka. 
- A ja sześć. - druga wyszczerzyła się i pokazała ząbki. 
- To są moej księżniczki, które nie mogły przegapić koncertu. Jesteśmy tutaj, bo musimy napisać świetny artykuł do gazety. Jak tylko sie wyuczysz często będziesz odwiedzała takie miejsca. - uśmiechnął się. - To co idziemy? 
- Jasne. Weszli na wielką salę pęlną ludzi. Zajęli miejsca w pierwszym rzędzie. 
- Nie mogą uwierzyć, że ich zobacze.
- Ja też. - mała Nina się odezwała. 
- A ja już ich widziałam. - przechwalała się blondyneczka.
- Tak ? - zniedowiżaniem. 
- Mhm.. i najładniejszy jest Liam. - pokazała z palcem do góry. 
- Ciekawe... Nic o tym nie wiem.. - uśmiechnął się Marcus. Chłopcy weszli na scenę, a TJ nie mogła uwierzyć, że to dzieje się na prawde. Widziała każdego i to bardzo dobrze, byli strasznie blisko. Harry, Zayn, Liam, Louis i Naill, wszyscy na wyciągnięcie reki. Znała każdą ich piosenkę, uwielbiała ten boyband. Wyjęła aparat i zaczęła pstrykać foty dla dziewczyn. Koncert trwał półtorej godziny. Po całym wielkim show chłopcy rozdawali autografy i podpisywali płyty. Theresa nie chciała przepuścić takiej okazji. 
- Marcus ja musze mieć autograf. - powiedziała roztrzęsiona.
- Spokojnie, zobaczysz ich, weźmiesz autograf. Alice będzie przeprowadzała z nimi wywiad, powiem jej, że jesteś naszą praktykantką i chciałabyś zobaczyć jak to wszystko się odbywa. W końcu nei skłamie co ? 
- Na prawdę ?! - krzyknęła. 
- Serio. 
- O matko nie wierze. Najpiękniejszy dzień w moim życiu. 
- A zabierzesz mnei ze sobą ? - spytała dziewczynka w warkoczykach. 
- TJ nie może cię zbrać, ale spokojnie jeszcze ich zobaczysz. Chodźmy - skierował słowa do brunetki. 
 -Alice to jest TJ. 
- Cześć. - przywitała ją rodowłosa dziewczyna. 
- Pójdzie z tobą. 
- Na serio? - spytała Marcusa. 
- Tak, a cos się nie podoba.
- Nie, jestem po prostu strasznie zdenerwowana, pierwszy raz. Nogi mam jak z waty. - odgarniając włosy do tyłu. - Skoro jestes praktykantką zadasz im kilka pytań. Chyba wiesz o co pytać. - zwróciła się do Theresy. Ta otworzyła usta i spojrzała na Marcusa. Ten tylko ruszył ramionami. - No zaczyna się. Wchodzimy. Theresa czuła jakby jej serce miało zaraz wyskoczyć, w jejh brzuchu latał rój motyli. Zamknęła drzwi i zobaczyła piątkę najprzystojniejszych chłopców. Zatkało ją nie mogła wydusic z siebie słowa. 
- Jestem Alice, a to praktykantka, posiedzi z nami i też zada wam kilka pytań, TJ. 
- Miło mi cie poznać TJ. - powiedział chłopak w loczkach i podał jej rękę. Ta nadal nie była w stanie nic powiedzieć. Usiadła obok rudowłosej. Z jej ust padło kilka pytań, na które chłopcy odpowiadali na luzie, śmiali się ze swoich odpowiedzi i wspominali kiedy to było i jak do tego doszło. Theresa wpatrywała sie w nich i uśmiechała nie mogła uwierzyć, że ich widzi. Padło ostatnie pytanie. Tj oddechnęła ze spokojem, ze nie będzie musiała ich o nic pytać. Chłopcy pożegnali się z dziewczyną, która nie poprosiła z tego wszystkiego o autograf, ani o zdjęcie. 
- Cholera. - powiedziała głośno. 
- Coś się stało? - spytał Harry, który wszystko słyszał, bo nie zdążył jeszcze wyjść. 
- No tak jakby, zapomniałam poprosic was o zdjęcie, a moje przyjaciółki mi tego nei darują. - uśmiechnęła się. 
- Nie ma problemu, czuję się poproszony. - wziął aparat od dziewczyny i poprosił Alice, żeby zrobiła im zdjęcie. Objął ją ramieniem, zrobił swój cudowny, szeroki uśmiech i zdjęcie było gotowe. 
- Moge jeszcze autograf ? 
- Jasne. - wyjeła notesik i podała mu go. 
- A czy ja mogę prosić twój numer ? - spytał zalotnie.
- Słucham ? - zdziwiona. - Okeej. - napisała na kartce rządek cyferek i szczęśliwa pojechała do domu.
________________________________________________________________
no i jest piąty rozdział ; )
mam nadzieje, że się spodoba..
Pozdrawiam. ; **