środa, 8 lutego 2012

Rozdział XXI


                                                                       * Babs *

Afera na cały dom. Alex wyjechała do domu nic mi nie mówiąc. Eleonor po całej tej sytuacji znalazła sobie hotel i wyszła, a reszta tyrała Louisa.
- No ładnie Louis gratuluje. - powiedział Liam, ale ten nic mu nie odpowiedział.
- Jak ty mogłeś jej to zrobić ? - Harry rozzłoszczony. Ja próbowałam dodzwonić się do Alex, ale nie odbierała.
- Wiem, że jestem kretynem.
- Oo.. mało powiedziane. - odpowiedziałam mu. - Dobrze zrobiła, że wyjechała od ciebie tylko nie wiem dlaczego nic mi nie powiedziała.
- Nie zatrzymałabyś jej ? - spytał Niall.
- Oczywiście, że nie tylko wolałabym wiedzieć co zamierza i pojechałabym z nią. Nie martwiłabym się tak teraz. - ponownie wykręciłam jej numer.
- Odbiera ? - spytał Lou.
- Nie. Zadzwonię do Scotta.. może jest w domu. - widziałam, że ten pomysł nie za bardzo spodobał się Harremu, ale to było jedyne rozwiązanie.
- Cześć Scott. - powiedziałam do telefonu.
- Cześć.
- Jest Alex w domu ?
- Tak, a o co chodzi ?
- Mógłbyś dać mi ją do telefonu, proszę.
- Jasne, zaraz.. Ona nie chce z tobą rozmawiać.
- Cholera noo. Ale wszystko jest okej ?
- No nie wiem, chyba nie, skoro nie chce rozmawiać zwłaszcza z tobą.
- Dobra nie ważne.
- Co robisz jutro ? - spytał.
- Pewnie będę miała co robić, a czemu pytasz ?
- Chciałbym się z tobą spotkać i pogadać.
- Ale je nie mam o czym z tobą gadać. Na razie.
- I co ? - spytał przejęty Louis.
- Nie chciała ze mną rozmawiać. Jak mogłeś ? - nie wierzyłam jak on mógł całować się z tą Eleonor.
- Dobra trudno stało się.. - powiedział Liam.
- Stało się ?! Co z wami ? U was to normalne, całować byłą laskę ?! - zbulwersowana. - Harry jedźmy do niej, proszę, martwię się o nią.
- No dobrze. - odpowiedział i wybiegliśmy z domu.

                                                                         * Alex *

Nie mogłam się uspokoić, cały czas płakałam. Myślałam o tym wszystkim, jeszcze wczoraj powiedział, że mnie strasznie kocha, a dzisiaj całuje się z inną. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju. To była Babs, oczywiście nie czekała na moje "proszę".
- Mogłabyś odebrać ten telefon wiesz. - krzyczała zmartwiona i przytuliła mnie.
- Jak on mógł ? - płakałam.
- Nie wiem, nie rozumiem go.. Ale ty nie zasługujesz na takie traktowanie.
- Jeszcze wczoraj mówił mi, że tak bardzo mnie kocha, a dzisiaj ?
- Kochanie, płacz ile wlezie. Będzie ci lepiej.
- Dziękuje. Sama tutaj przyjechałaś ?
- Nie. Harry mnie przywiózł, ale poszedł do sklepu, powinien zaraz być.
- Myślisz, że to co mówił wczoraj to było nie prawda, kłamał ?
- Nie mam pojęcia, ale jeśli mu na tobie zależy będzie się starał.

                                                                        * Katie *

Od samego rana spacerowaliśmy bo Brighton. Zwiedziłam trochę i Zayn zaprosił mnie na obiad do pięknej restauracji.
- Byłeś tutaj już ? - spytałam, gdy czekaliśmy na jedzenie.
- Tak, wiele razy. - uśmiechnął się.
- Bardzo ładnie tutaj..
- No wiem, dlatego cię tutaj zabrałem. Może będziemy przyjeżdżać tu częściej w końcu to tylko godzina drogi.
- Ponad godzina. - do powiedziałam uśmiechnięta.
- Ale nie dużo. - kelner przyniósł nam jedzenie i zaczęliśmy jeść. Wszystko było smaczne. Po obiedzie poszliśmy na Brighton Pier. Zaproponowałam, że pójdziemy do domu strachu. Najlepsze było to, że oprócz nas jechało chyba z sześciu maluchów.
- Na co ty mnie namówiłaś ? - spytał Zayn spoglądając na dzieciaków.
- Ej będzie fajnie.
- Taa.. na pewno.

                                                                         * Alex *

Usłyszałyśmy znajomy głos. Louis wparował do pokoju i poprosił Babs o wyjście. Ta spojrzała na mnie i wyszła zdziwiona.
- Alex ja nie chciałem, żeby to tak wyszło, na prawdę.. Nie będę ci tłumaczył, że to jest wina Eleonor, bo to jest bez sensu. Nie będę zwalał winy na niej, ale.. Alex wiem, że zrobiłem źle. Kocham cię, tylko ciebie. Po cholerę mówiłbym ci to wczoraj, albo w wywiadzie, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, skoro zaraz miałbym się z tobą rozstać. - tłumaczył roztrzęsiony.
- Nie wiem, ale po jaką cholerę całowałeś się z nią?! - krzyknęłam.
- Wiem, że tego nie zmienię, chociaż zrobiłbym wszystko by to zmienić. Alex..
- Nie Louis nie obchodzi mnie to co mówisz. Wczoraj wciskałeś mi ten sam kit, a dziś co.. ?
- Alex jestem do bani wiem, największy kretyn na świecie, ale co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła ?
- Nie wiem. Może nic już się nie da zrobić.. - zapłakana.
- Nie kochasz mnie już ? - spytał patrząc w moje zapłakane oczy.
- Oczywiście, że cie kocham. To niemożliwe, żebym odkochała się w dziesięć minut, ty tak umiesz ?
- Nie.. Alex no wybacz mi. Zrobię wszystko co tylko zechcesz..
- To wyjdź. Tego właśnie chce, chce żebyś wyszedł. - pokazując palcem na drzwi. Chciał się jeszcze odezwać, ale nie wiedział co powiedzieć i wyszedł. Wtedy to już w ogóle się rozpłakałam.

                                                                         * Babs *

- I co ? -spytał Hazza Louisa, gdy ten wyszedł z pokoju.
- Nic, koniec. - powiedział i szedł w stronę wyjścia, a ja i Harry za nim. Było mi go trochę żal chociaż nie wiem dlaczego w końcu to on się całował z byłą.
- Nie wiem co ja teraz zrobię. - powiedział gdy staliśmy przy samochodzie. - Ja ją kocham. Wiem, że to co zrobiłem dziś rano nie było okej, ale ja na prawdę ją kocham. Nie chcę, żeby to był koniec, co ja bez niej zrobię..
- Trzeba się było zastanowić zanim to zrobiłeś. - powiedziałam.
- Babs, wiem, ale no kurde nie zmienię tego co zrobiłem. Chciałbym to cofnąć, ale to niemożliwe.
- No niemożliwe.
- Dobra jedziemy. - powiedział Harry.
- Ja wracam do Alex, ona nie może być teraz sama. - powiedziałam, po czym pożegnałam się z Harrym i weszłam do domu.
- Wiesz co on powiedział.. może ja powinnam mu wybaczyć.. - powiedziała, gdy mnie zobaczyła.
- Nie, bardzo dobrze zrobiłaś.
- Sama nie wiem, przecież ja go kocham.
- Ja wiem, że go kochasz, on też cię kocha, ale niech się postara to mu dobrze zrobi.
- A jeśli już nie będzie się starał ?
- To znaczy, że nie jest ciebie wart i jest największym dupkiem jakiego można sobie wyobrazić. Nie można nie starać się o kogoś takiego jak ty. Zasłużył sobie na to.
- Chcę mi się ryczeć.
- Rycz sobie skarbie, będzie ci lepiej. Ja skocze do sklepu i poprawi ci humor za piętnaście minut dobrze ? - wyszłam z pokoju i wpadłam na Scotta, który też wychodził.
- Gdzie idziesz ? - spytał.
- Do sklepu.
- O ja też.
- Ale na pewno nie idziesz do tego co ja. - odpowiedziałam.
- A skąd wiesz ? Może właśnie idę do tego co ty, przy okazji pogadamy..
- Nie mam o czym z tobą gadać. Nawet jeśli idziesz do tego samego sklepu to idź z trzydzieści metrów ode mnie bo nie mam ochoty z tobą gadać.
- Jeszcze ci nie przeszło, coś do mnie czujesz ?
- Co ?
- No skoro nie chcesz mnie widzieć to znaczy, że jeszcze coś cię do mnie ciągnie, ale jesteś z tym gwiazdorem i boisz się, że go zdradzisz.
- Jak ty możesz tak się poniżać człowieku. Nie wiem jak ja mogłam z tobą być. - zbulwersowana.
- Ostre słowa. Ale spokojnie mnie nie bolą, jeśli tylko zmienisz zdanie, jestem do twojej dyspozycji i znowu możemy być bliżej. - zmrużyłam oczy i wpadłam na pomysł.
- Tak bliżej ? - podeszłam do niego. - Czy jeszcze bliżej ? - dotknęłam jego karku.
- Może być jeszcze bliżej. - kopnęłam go w krocze z kolanka.
- To bolało.
- Miało boleć skarbie. - odeszłam w stronę sklepu.

                                                                          * Alex *

Babs przyszła po dwudziestu pięciu minutach. W ręku miała dwa kubły z lodami czekoladowymi, czekolady, przeróżne smaki, wino i trzy filmy na DVD.
- Tak samo pocieszyłyście mnie, więc teraz moja kolej. Katie nie ma więc muszę radzić sobie sama.
- Na pewno ci się uda.
- Jeśli zjesz to wszystko to na pewno. - zaczęła się śmiać, że nawet ja uśmiechnęłam się lekko, była na dobrej drodze do rozbawienia mnie, ale ona zawsze potrafiła mi pomóc.
- Szkoda, że nie ma czerwonowłosej.. - mówiła.
- No szkoda siedziałaby tu z nami i krzyczała razem z tobą jakim Louis jest dupkiem.
- Ja też mogę. Wiedzą państwo, że pan Louis Tomlinson to największy dupek na świecie. Nie ma większego. Żaden mężczyzna nie rozumie jego postępowania. Zranił tak cudowną osobę jak panna Alex Willson, która jest niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju, a jej uśmiech to jest dopiero.. Cała Anglia się cieszy, gdy ta kobieta się uśmiecha, a przez niego pada deszcz, bo jest debilem jak ich mało. Dla Bromley, mówiła Babs Collins. - taki miała sposób, żeby mnie pocieszyć.
- A czy państwo wiedzą, że najlepszą osobą na świecie jest panna Babs Collins, która ma takie metody na pocieszanie zranionej przyjaciółki jak nikt. Nie mówi, że nie masz się przejmować, ale jeszcze każe ci ryczeć, żeby ci było lepiej. Taka właśnie jest ta piekna długowłosa brunetka. Również dla Bromley, mówiła Alex Willson.
Babs siedziała ze mną do rana, aż zasnęłyśmy. Louis próbował się jeszcze do mnie dodzwonić, ale nie odbierałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz