sobota, 25 lutego 2012

Chapter Seven

Od spotkania ze Styles'em minęły cztery dni. Nie odezwał się, ale TJ nie przejęła się tym za bardzo mimo, że chłopak jej się podobał. Dziś znowu musiała iść do Marcusa. Ubrała się KLIK, spakowała w torbę małego netbooka i wyszła. Po drodze zadzwonił do niej telefon. 
- Cześć. - odpowiedziała. - Pamiętasz mnie jeszcze ? Jestem zdziwiona. - z ironią.
- Przepraszam.. wiem, że obiecałem, że będę dzwonił.. - Will się tłumaczył.
- Ciezko zadzwonić do mnie i porozmawiac trzy minuty. Rozumiem. 
- No ej.. chę do ciebie przyjechać, mogę ? 
- Kiedy ? 
- No nie wiem, kiedy możesz ? 
- No przyjedź kiedy chcesz.. ja mam pracę codziennie więc.. nie ważne. Z kim przyjedziesz ? 
- Planowałem z Jessicą. Moja dziewczyna, poznacie się. 
- Znowu nowi ludzie. Nie możesz przyjechac z Lisą, Iz i Tomem ? 
- Mogę, ale Jess też ? 
- Niech ci będzie. Muszę kończyć. Na razie. - rozłączyła się i wrzuciła telefon do torby. Zapukała do biura Marcusa. 
- O cześć. Fajnie, że jesteś, siadaj. - wskazał jej miejsce. - Jak idzie ? - spytał.
- Jest dobrze. Podoba mi się to. Na razie bardzo trudnych pytań nie dostaje więc jest fajnie.. - uśmiechnęła się.
- Słuchaj jest taka sprawa. Chcemy zrobić konferencje prasową, na której pokażemy ciebie. Chcemy pokazać.. Co ty na to ? 
- Miałabym się ujawnić ? - zapytała trochę niezadowolona.
- No taki jest cel.
- A nie wydaje ci się, że ludzie piszą do mnie, bo nie wiedzą kim jestem, jak wyglądam i czy warto. Nie chciałabym się ujawniać przepraszam, ale wydaje mi się, że teraz jest dobrze. Nastolatki myślą napisze do niej mimo, że jej nie znam i to jest chyba najbardziej podniecające, a jak sie ujawnie to nie będzie już tak zabawnie i emocje opadną. 
- No, a mi sie wydaje, że woleliby zobaczyć, że jesteś na prawdę młoda. Że po drugiej stronie nie siedzi stary, siwy, piegowaty psycholog, który daje rady ludziom od lat..
- Dzięki za porównanie..
- Przepraszam, ale mówię jak uważam. Zastanów sie nad tym do jutra. Obiecuje ci, że nie pożałujesz. Ludzie zaczną cię rozpoznawać. 
- Właśnie i tego się boje. Na prawdę muszę się tam pojawić i sie ujawniac. Nie chcę, żeby ludzie, którzy przyjdą do sklepu zaczęli pytac mnie o radę. 
- Okej, może i masz racje, trochę.. zastanowie się nad tym i ty też się zastanów. Jeśli nie zmienisz zdania rezygnujemy.. - puścił do niej oczko.
- Łoo.. już się bałam.. - uśmiechnęła się. 
- Masz odpowiedzi ? 
- Mam. - wyjęła netbooka i przejżeli wszystko razem. Marcus nie zmienił jeszcze ani jednego słowa w jej listach. 
- Dzięki. Jutro powinny przyjść kolejne więc ci przekażemy. Adresu nie zmieniłaś ? - zażartował jak zawsze.
- Nie, nie zmieniłam, mieszkam tam gdzie mieszkałam. Wyszła z gabinetu i postanowiła iść do Milkshake City. Złożyła zamówienie i usiadła przy wolnym stoliku. Zadzwoniła do Justy. 
- Hej, co robisz ? 
- Nic, totalnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. 
- To tak jak ja. Wpadaj do Milkshake City. Ja już jestem. 
- Okej, będę za pietnaście minut. Pa. 
Nagle zaczęły się piski i krzyki dziewcząt. TJ nie miała pojęcia co się dzieje. Młoda dziewczyna przyniosła jej zamówienie. TJ odziękowała i popatrzyła na gofra z bitą śmietaną, truskawkami i polewą czekoladową. Nagle zadzwonił telefon, sięgneła do torebki i gdy chciała odebrać, ktoś się rozłączył. 
- Świetnie.. 
- Cześć. - przywitał ją znajomy głos. Spojrzała i okazało sie, że to Harry.
- Heej. 
- Co u ciebie ? Mogę ?  - wskazał na krzesło obok.
- Jasne. U mnei wszystko w porządku.. a u ciebie ?
- U mnie też.. w miare. Przepraszam, że nie dzowniłem, chciałem, wiele razy miałem telefon w ręku, ale za chwilę musiałem gdzieś iść albo jechac, nie było czasu.
- Spokojnie nie tłumasz się. 
- Ty tak sama ? 
- A widzisz kogoś innego ? Czekam na koleżankę. - uśmiechnęła się. 
- Mhm.. a czy to przyjścia twojej koleżanki mogę ci potowarzyszyć ? 
- Będzie mi bardzo miło. 
- Piłaś naszego shake'a ? 
- Niee.. nie miałam okazji. Tak serio nawet nie wiedziałam, że macie swojego shake'a. - zachichotała. 
- No wiesz ty co. Zamówie. - odszedł od stołu i poszedł złożyć zamówienie. - Proszę bardzo. - podał jej napój. 
- Dziękuje. - pociągneła za słomkę i zrobiła dziwną minę. 
- Smakuje ? Nie.. - stwierdził Loczek. Dziewczyna wyśmiała go. 
- Jest okeej serio, ale jeśli chcesz wypić dwa, to nie ma sprawy, mogę sie podzielić. - roześmiana. Żartowali jeszcze razem jakieś pietnaście minut, aż przyszła Justa. 
- Hej. - przywitała się z Harrym i TJ.
- Cześć. Harry. - podał jej dłoń.
- Miło mi, Justa. - uścisnęła jego rękę i usiadła na wolnym krześle. 
- To może ja nie będę wam przeszkadzać.. 
- Ale spokojnie nie przeszkadzasz. - odpowiedziała czarnowłosa. - Powiedz mi kochanie jak u Marcusa ? 
- Nie uwierzysz, chcą zrobić konferencje prasową, na której miałabym się ujawnić. 
- Tak i co ? Chcesz czy nie ? 
- Oczywiście, że nie. - Harry patrzył na nie dziwnie popijając shake'a. - Już tłumaczę. - spojrzała na niego. - Można powiedziec, że pracuje w gazecie, właściwie dla gazety. 
- No wiem, jesteś praktykantką. 
- Nie.. nie to wyszło z przypadku, że znalazłam się na waszym wywiadzie. Jestem tak jakby "pani dobra rada". Nastolatki piszą do mnie listy z problemami, a ja odpisuję. Nikt nie wie jak wyglądam i kim jestem. Piszą listy do mnie, ale nie mają pojęcia, że to ja. Teraz chcą mnie pokazać. Nie zgodziłam się. 
- Dlaczego ? 
- Nie chcę po prostu.. 
Siedzieli tak w trójkę do pietnastej. Justa musiała lecieć do domu i zostawiła ich samych. 
- Chyba też będę leciała, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. 
- Odprowadze cię. 
- Nie rób sobie kłopotu, dam sobie radę.
- Ale ja nalegam. 
- Mhm.. skoro nalegasz.. - ruszyli w stronę domu TJ. - A właśnie musze wejść po jakieś zakupy, nic już nie mam w lodówce. 
- To idziemy podbijać TESCO ! - krzyknął uśmiechnięty. Do koszyka włożyła kilka warzyw, owoców, pieczywo i jogurt. Podeszli do kasy, dziewczyna zapłaciła za zakupy i poszli do domu. 
- Co będziesz robiła ciekawego ? 
- Musze troche posprzątać, odwiedzić Arthura, no takie bzdury. 
- A ty ? - spytała z grzeczności. 
- Ja pójdę do domu i pewnie zaczniemy wariowac z chłopakami. 
- No to już jesteśmy.. dziękuje. Słuchaj może wejdziesz na górę ? - spytała, choć trochę się denerwowała.
- Jesteś tego pewna ? 
- Tak, jestem. 
- Dobra to idę.  
- Wiem, że mam tutaj trochę bałagan i bardzo cię za niego przepraszam. - TJ zaczeła, gdy weszli do mieszkania. 
- Spokojnie, nie widze tutaj bałaganu, ale skoro uważasz, że jest inaczej to nie będę się z tobą sprzeczał. - uśmiechnął się. 
- Chcesz coś do picia ? Soku ? Wody ? 
- Soku poproszę. - dziewczyna nalała soku pomarańczowego do wysokich szklanek i zaprosiła chłopaka do salonu. 
- Może masz ochote na jakąś komedię romantyczną ? 
- Z chęcią. 
- Mam tutaj coś. O to moje ulubione, "Pamiętnik" i "To właśnie miłość". Oglądałeś ? 
- Uwielbiam.. 
- Na prawdę. Czyli ogladamy ?  
- Tak jest. - rozmawiali i oglądali bardzo długo. Do Harrego zadzwonił telefon. 
- Halo. - powiedział. 
- Gdzie ty jestes człowieku widziałeś, która jest godzina ?  - spytała Louis. 
- Mmm.. która ? 
- Po pierwszej. 
- Już ? Zaraz będę. - odłożył słuchawkę. - Wiesz, która jest godzina ? - spytał brunetkę. - Po pierwszej. - uświadomił ją. - Musze lecieć. Przepraszam, że tak długo siedziałem. 
- Spokojnie, bardzo się ciesze, że tak długo siedziałeś przynajmniej miałam z kim porozmawiać. - usmiechnęła się. 
- Musimy to powtórzyć, ale tym razem u mnie. Jutro ? 
- Jutro pracuje do późna. 
- Po jutrze ? 
- Po jutrze kończę o piętnastej. 
- O czyli pasuje.. to wpadnę po ciebie tak o szesnastej ? 
- Trzydzieści. - usmiechnęła się. Harry pocałował ją w policzek i wyszedł. 

1 komentarz: