środa, 22 lutego 2012

Chapter Two

Theresa obudziła się o ósmej, bo musiała iść do pracy, na ranną zmienę, gdyż po południu ma wystep. Na szczęście zamieniła się z Iz, która była nawet zadowolona, że będzie mogła sobie dłużej pospać. Odwiedziła łazienkę, wzieła poranny prysznic, włosy spieła w koka. Ubrała się KLIK i zeszła na śniadanie. Will jeszcze spał, a rodziców już nie było. Na lodówce wisiała kartka "Kochanie proszę cię zrób zakupy, my będziemy dzisiaj później, a mamy gości. Mama" 
- Okej.. ciekawe tylko za co mam zrobic te zakupy. - TJ sama do siebie. Wzieła telefon i zadzwoniła do mamy. 
- Za co ja mam zrobic te zakupy, przeciez nie mam pieniędzy ?
- Zostawiłam ci, leżą obok mikrofali. Widzisz ? - dziewczyna rozejrzała się.
- Tak, okej, dobrze. A co to za goście ?
- Kilku znajomych Josha. Przyjechali niedawno do miasta i chcieliby się z nim spotkać. 
- Aa.. dobra muszę kończyć. Pa. - odłożyła telefon. Zjadła kanapkę i szła w stronę drzwi. Nagle zadzwonił telefon z kuchni, o którym zapomniała. 
- No tak, telefon. Jak dobrze, że dzwonisz. Halo.. - powiedizała do słuchawki.
- Cześć skarbie. Widzimy się dzisiaj ?
- Michu nie wiem czy się zobaczymy, bo właśnie idę do pracy, a o szesnastej mam występ z "Born To Dance". - tłumaczyła wychodząc z domu.
- Ale zrobisz wszystko, żeby się udało.. ? 
- Tak, wszystko. Ale ty też się postarasz i odwiedzisz mnie w pracy co ? 
- W sumie dobry pomysł. To do zobaczenia. Kocham Cię. 
- Ja ciebie też. - rozłączyła się i schowała telefon do torby. Gdy była już na miejscu. Przywitała się z kumplami z wszystkimi i poszła się przebrać w strój do pracy KLIK. Gotowa poszła uśiąść obok reszty pracowników Caroline i Leo. O tej porze nie było nikogo z klientów. TJ bardzo lubiła właściciela knajpki. Trzydziestoparoletni mężczyzna bardzo dobrze rozumiał młodzież. Zawsze powtarzał, że też kiedyś był młody.
- Jak tam szkoła ? - spytał TJ siedzącą przy barze na wysokim krześle. 
- Nic nie mów. Mam dosyć. Jestem wykończona tym wszystkim. Chcę już wakacje...
- A dalej co ? Londyn ? - uśmiechnięty Chris.
- Wiesz, marzę o tym, ale czy się dostane do którejś ze szkół to nie wiem. 
- A odpowiedzi kiedy dostaniesz ?
- Powinnam niedługo dostać, żeby zdążyć wszystko pozałatwiać. Muszę mieć gdzie mieszkać, nie będe na ulicy. - uśmiechnęła się.
- No tak. 
- Na pewno się dostaniesz. - powiedział słodkim głosem Leo. 
- No. Mądra, piekna, pilna. - dodała Caroline. 
- Głupku.. - postukała ją po czole, a ta nie wiedziała o co jej chodzi. - Czy, żeby dostac się do szkoły musze być ładna ? - uśmiechnęła się szeroko. Wtem wszedł Scott. 
- Cześć. - pobiegła do niego i pocałowała trzymając rękoma za kark. 
- Kochanie mam pomysł. O której skończysz wystep ? 
- Po siedemnastej będę już w domu. 
- No właśnie. Wpadaniesz do mnie, może nawet na noc co ? 
- Kusząca propozycja. - odpowiedziała intrygująco. Scott pobył z nia jakieś dwie godziny, dopóki klienci nie zaczeli sie schodzić. Pare minut po czternastej TJ poszła do domu. Wzięła prysznic, zjadła obiad spakowała torbę z ciuchami na występ i poprosiła Willa by zawiósł ją i Anne, bo nie zdążą. Musiały być przynajmniej pół godziny przed czasem. Chłopak zawiósł dziewczyny i został na ich występie. 
- Cześć. - przywitał je jakiś chłopak, miał może z dwadzieścia pięć lat. Zmierzył je od góry do dołu i pokazał gdzie mogą się przebrać. Włożyła KLIK pomalowała się i zaczeła się troche rozgrzewać. 
- Wyglądasz sexy. - powiedziała Anne. 
- Dziękuję.. - uśmiechając się odpowiedziała. - Gotowi? - zwróciła się do grupy. Wszyscy kiwneli na "tak". Troche stremowani weszli na scenę. Anne włączyła muzykę i show sie rozpoczęło. Po wystepie na prawde otrzymali duże brawa. Anne odebrała wynagrodzenie i pojechali do domu. 
- Byłyście świetne. - pochwalił je po drodze.
- Dzięki. 
- No ba, że były świetne. Przecież ona je prowadziła nie. - Anne dodała. 
- No tak. - dojechali pod dom czarnowłosej i pożegnali się z nią. Po dziesięciu minutach TJ poszła się przebrać. KLIK
- Mamo jest sprawa. Mogę nie wracać na noc ? - spytała siedzącą w kuchni Marie.
- A gdzie chcesz nocować ? 
- U Scotta.. - troche niepewnie. 
- Tylko wiesz. Ja jestem jeszcze za młoda, żeby zostać babcią nie.. - uśmiechnęła się. 
- Kocham cię mamo. Ale jeszcze troche poczekasz na wnuków. - pocałowała ją w policzek i szła w kierunku domu chłopaka. Drzwi otworzyła młodsza siostra Scotta. 
- Hej TJ. - przywitała ją radośnie. 
- Cześć piękna. Co tam ? - spytała.
- A dobrze. Zostajesz u nas na noc ? 
- Tak.. 
- To super. - dziesięciolatka szła w kierunku kuchni. 
- Dzień dobry. - TJ przywitała mamę Scotta, która przygotowywała kolację. 
- Dzień dobry kochana. Co u ciebie słychać ? 
- A dobrze.. ale juz te wakacje mogłyby przyjść. 
- Tak Scott też narzekaa. Jest na górze. 
- Okej to idę. - odpowiedziała i pobiegła na górę. Otworzyła lekko drzwi. Zauważyła, że Scott siedzi przed komputerem i nawet jej nie usłyszał. Podeszła bliżej i wystraszyła go. 
- Nienawidze cie za to! - złapał ją i położył na łóżku. 
- A ja ciebie kocham. - pocałowali się namiętnie. - Co będzie z nami jeśli sie dostane do szkoły, do Londynu ? - spytała nagle.
- Nie wiem.. może lepiej, żebyś sie nie dostała. - uśmiechnął się.
- No wiesz dzięki.
- Żartuje przecież, wiem, że ci zależy na tym bardzo, ale pewnie nie będzie tak jak teraz. Kiedy będziemy się spotykać ? 
- Coś wymyślimy. - chłopak się uśmiechnął i pocałował ją w czoło.

5 komentarzy:

  1. Super ! czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny. Czekam na kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pozwolę Ci na usunięcie tego bloga. Jak Go usuniesz to najpierw powieszę Ciebie, a potem siebie. ;D Idziesz na taki układ ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. haha super! Jestem ciekawa dalszych pomysłów! :-)
    Obserwuję :)
    http://the-mania-show.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń