czwartek, 9 lutego 2012

Rozdział XXII


                                                                      * Katie *

Obudziłam się sama w wielkim łóżku. Spojrzałam na zegarek, była 12:30. Nie dziwie się, że tak długo spałam, bo wróciliśmy wczoraj o 5 nad ranem. Całą noc siedzieliśmy na plaży, wpatrując się w wodę. Rozmawialiśmy dużo o nas i o tym wszystkim co wydarzyło się w naszym życiu przez ostatni czas. Zapomnieliśmy o całym świecie. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio rozmawiałam z dziewczynami, ale wtedy mnie to nie obchodziło, bo byłam z nim. Przez cały czas wtulona w niego, a on powtarzał, że bardzo mnie kocha. Wydawało mi się to takie prawdziwe. Zaczęłam nawet zastanawiać się czy to możliwe, że ja, dziewczyna, która jest "wolnym człowiekiem, bez żadnych zasad" znalazła kogoś takiego jak on. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam moje czerwone włosy, ubrałam KLIK    i zadzwoniłam do Zayna spytać gdzie jest.
- Cześć słońce. - odezwał się głos po drugiej stronie. - Obudziłaś się już, myślałem, że zdążę zanim się obudzisz.
- A gdzie jesteś ?
- Już idę, zaraz będę obok ciebie. - i w tym momencie otworzyły się drzwi.
- Rzeczywiście już jesteś. - uśmiechnęłam się i przywitałam mojego ukochanego.
- To dla ciebie. - dał mi mały bukiecik kolorowych kwiatków.
- Ale z jakiej to okazji ? - spytałam, widząc, że jeszcze po coś sięga do małej papierowej torebeczki.
- Musi być jakaś okazja, żeby obdarowywać moją dziewczynę kwiatami? - wyciągnął małe pudełeczko. - To jeszcze jest dla ciebie. - podał mi je.
- Co to Zayn ? - pytałam rozczarowana, ale zadowolona.
- Otwórz to zobaczysz. - po otwarciu pudełeczka ujrzałam w nim piękny naszyjnik z serduszkiem z diamencikami.
- Ale Zayn ja nie mogę tego przyjąć, przecież..
- Oczywiście, że możesz. - przerwał mi i chciał założyć na szyję.
- A jeśli to zgubie, to na pewno było bardzo drogie, Zayn ja nie mogę..
- Nie marudź bo się na ciebie obrażę. - założył wisiorek i pocałował mnie w szyję.
- Kocham cię. - powiedziałam przytulając go mocno.
- Ja ciebie bardziej.

                                                                     * Babs *

Razem z Alex przygotowałyśmy obiad, bo ona nie chciała wyjeżdżać do Londynu. Scott przez cały czas prosił mnie o rozmowę. Moja przyjaciółka prosił mnie bym w końcu z nim pogadała, ale ja nie miałam na to najmniejszej ochoty.
- No Babs proszę... - marudził.
- Do cholery skończysz? Nie chcę z tobą rozmawiać, bo nie mam o czym.
- Wydaje mi się, ze mamy.
- A mi odwrotnie. - zbulwersowana.
- Babs, ale daj mi pięć minut.
- Alex przepraszam, ale ja muszę już lecieć, muszę się zobaczyć jeszcze dzisiaj z Harrym. Poradzisz sobie skarbie ? - olałam Scotta i zwróciłam się do Alex.
- Jasne, nie ma sprawy idź, spokojnie. - odpowiedziała, przytulając mnie na pożegnanie. Poszłam do domu się przebrać KLIK.    Pogadałam chwilę z mamą i pobiegłam na autobus. dojechałam w dwadzieścia pięć minut i szłam w stronę domu chłopców.
Drzwi otworzył miój chłopiec.
- Ale sexy wyglądasz. - przywitał mnie pocałunkiem.
- Jak tam sytuacja u was wygląda ? - spytałam go.
- No Louis przez całą noc nie spał, próbuje się dodzwonić do Alex, ale ta nie odbiera.
- O Babs jak dobrze, że jesteś. - powiedział Lou z telefonem w ręku. - Proszę cię pomóż mi. - prosił, wyglądał jakby na prawdę mu zależało.
- Mogę się chociaż przywitać z resztą ? - spytałam.
- Jasne.. - poszłam do salonu. Przywitałam parę blondynów, którzy siedzieli razem przytuleni przed telewizorem.
- A gdzie Liam ? - zapytałam.
- Nie wiemy, wyszedł gdzieś godzinę temu i jeszcze nie wrócił. - odpowiedizał Niall.
- Aa, idę nie będę wam przeszkadzać. - ślicznie razem wyglądali.
- Słucham ciebie, o co chodzi ? - powiedziałam do Louisa siadając w kuchni.
- Pomóż mi. Co mam zrobić, żeby ją odzyskać.. - westchnęłam i zaczęłam obmyślać plan.
- Hmm.. nie wiem.. może.. nie to nie, denne, hmm.. Louis, ale się wpakowałeś. Może.. wiem, tak mam ! -krzyknęłam. - Ale będę ci potrzebna, bo on ciebie nie słucha. Wynajmij restauracje, ale całą dla was, macie być tam sami i ma tam być bardzo romantycznie. Ja jakoś pokręcę, żeby tam poszła. Najważniejsze będziesz musiał zrobić sam. Wyznać jej to co do niej czujesz i że to co zrobiłeś było głupie i ble ble ble.. - uśmiechnęłam się.
- Masz wyobraźnie skarbie. - powiedział Harry całując mnie w policzek.
- I to pomoże ? - pytał zaciekawiony Louis.
- Takie rzeczy działają na dziewczyny, wiem to bo sama nią jestem, ale chyba widać nie ? Czy nie ? - spytałam spiesznie.
- Tak widać.. - uśmiechnął się Lou.
- Dziękuje ci jesteś kochana.
- Ee, a ty co ona jest moja. - odpoweidział Loczek.
- Głupek. Jesteś głupi jak paczka gwoździ. - zaczęliśmy się śmiać.
- To na jutro. - zagroziłam palcem Louisowi.
- Okej to pójdę coś załatwić. - wyszedł z domu.

                                                                    * Alex *

Babs zadzwoniła wczoraj i poprosiła mnie o spotkanie w jakiejś restauracji, że powinnam tam z nią pójść i pogadać, bo tam kręcą się ładni chłopcy i ona chce, żeby Harry był zazdrosny, coś kręciła nie rozumiałam, za bardzo, ale się zgodziłam. Wybrałam kreację na dzisiejszy wieczór, miałam wyglądać jakbym szła na randkę.KLIK   O 19 była, tak jak się umawiałyśmy. Ta oczywiście miała szpilki jak stąd do Londynu.
- Wyglądasz sexy, a ja..- powiedziałam patrząc na nią KLIK
- Proszę cię. Ja mam na drugie sex. - zaczęłyśmy się śmiać. - Ale ty również wyglądasz zabójczo.
Dojechałyśmy do Londynu i kierowałyśmy się w stronę restauracji. Nie wiedziałam gdzie jest ta restauracja i dziwiło mnie trochę, że Babs wie, ale nic nie mówiłam. Stanęłyśmy obie przed dużym budynkiem, wszystko wyglądało świetnie.
- Wiesz co idź ju z, a ja tylko.. zadzwonię do Harrego. - pokazała na torebkę, wyciągnęła z niej telefon. - Idź zajmij wolny stolik, zaraz do ciebie dojdę. - powiedziala po czym weszłam do środka. Gdy tylko zobaczyłam co się tam dzieje nie wiedziałam co zrobić, wiać czy stać i patrzeć.
Louis szedł w moją stronę, wyglądał tak cudownie.
- Alex, to ja wymyśliłem to całe przedstawienie, Babs miała mi pomóc cie tutaj przyprowadzić, bo ode mnie nie odbierałaś telefonu. Usiądziesz i porozmawiasz ze mną ? - spytał z nadzieją w głosie.
- A mam inne wyjście ? - usiadłam przy stoliku, w restauracji byliśmy tylko my. Myślałam jak zemszczę się za to na Babs.
- Przepraszam. - zaczął. - Wiem, że się powtarzam, ale zrozum, że ja ciebie strasznie kocham. To co zrobiłem to było beznadziejne i sam nie chciałbym widzieć ciebie z innym chłopakiem, a ty niestety mnie widziałaś. Alex, ale na prawdę ona się dla mnie nie liczy, liczysz się tylko ty. - mówił patrząc mi w oczy. - Nie ma ważniejszej osoby na świecie.
- Słodkie jest to co mówisz, ale ostatnio też mówiłeś mi coś w tym stylu i na drugi dzień dostałam niespodziankę. - odezwałam się.
- Kocham cię! - krzyknął. - Jak długo mam to powtarzać. Kocham cie i nie zmienię tego. Nie chce tego zmieniać. Jedyne co chciałbym zmienić to tamten dzień. - mówił to z takim przekonaniem.
- Wybacz mi, proszę..
- Nie wiem co mam zrobić.. Ja też cie kocham i wiem, że o tym wiesz, ale nie mogę zapomnieć tego co zrobiłeś, cały czas gdy zamykam oczy widzę ciebie z nią. - czułam się strasznie zakłopotana.
- Al.. Zrobiłbym wszystko by to zmienić uwierz mi jeśli tylko bym mógł. - złapał mnie za rękę. Łza spływała mi po policzku, miałam totalny mętlik w głowie.
- Jeśli to się powtórzy.. zabije cię.
- Na pewno Babs i Katie ci pomogą. Ale obiecuje, że to się nie powtórzy. Jesteś całym moim światem. Codziennie dziękuje Bogu, że cie mam. - podszedł do mnie i mnie pocałował, ja wtuliłam się w niego. Siedziałam tak z siedem minut. Później zjedliśmy wspaniałą kolacje. Czułam się dziwnie, bo godzinę temu go nienawidziłam, a teraz jadłam z nim kolacje mówiąc, że go kocham, ale to on dawał mi szczęście i to była dobra decyzja. Teraz powinnam zrobić tylko jedno, zamiast obmyślać plan zniszczenia Babs podziękować jej.

                                                                * Allyson *

Gdy Babs zaprowadziła Alex na miejsce, w piątkę poszliśmy na imprezę. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Pod wpływem alkoholu byłam jak guma na parkiecie. Tańczyłam z Niallem, Liamem, bo jego dziewczyny nie było, dużo mi o niej opowiadał chociaż jej nie znałam wydawała mi się świetną osobą. Babs i Harry byli zajęci sobą. Widziałam, że chłopcy dolewali jej jeszcze częściej niż mi, ale jej to nie przeszkadzało. Poszliśmy do stolika. Wypiłam z Babs kolejne dwa drinki. Chciałyśmy iść z powrotem na parkiet, gdy zaczęła się jakaś bójka w clubie. Ochrona zaraz zajęła się typkami, a my poszłyśmy się bawić. Chłopcy do nas doszli i tańczyliśmy razem.
- Jej już chyba nie dolewajcie. - powiedziałam do Harrego.
- Taa wiem. - uśmiechnął się.
- Jestem ciekawy jak wrócimy z wami do domu. - powiedział mój chłopak.
- Z nami ? Ja się trzymam dobrze, ale ona już chyba nie. - około 3 wyszliśmy z clubu i szliśmy do domu. Ja trzymałam się Nialla, a Harry niósł Babs na barana. Liam szedł obok i przyglądał się całej sytuacji. Gdy wróciliśmy do domu. Na środku salonu leżały damskie buty, torebka i żakiet.
- Nie wydaje wam się, że wszystko się udało ? -spytał uśmiechnięty Liam.
- No, ale o to wszystkim chodziło tak .- powiedziała Babs i wzięła Harrego za sobą na górę. Liam poszedł do łazienki, a ja i Niall posiedzieliśmy jeszcze w salonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz