środa, 22 lutego 2012

Chapter One

 Zaczął się kolejny dzień. TJ była już zmęczona wiecznymi sprawdzianami, pracami domowymi i całą szkołą. Jeszcze tylko miesiąc dzielił ją od wakacji. Na dźwięk budzika obudziła się o siódmej. Otworzyła ogromną rozsuwaną szafę, która znajdowała się w ścianie na przeciwko jej łóżka, do którego prowadziły schody. Zastanawiała się dziesięć minut co na siebie włożyć. W końcu się zdecydowała KLIK Po maszerowała do wielkiej łazienki, zapaliła małe światełka, które oświetlały duże lustro. Umyła twarz, zęby, poprawiła włosy i zeszła do kuchni.
- Witaj mamo, cześć Josh. - przywitała domowników, którzy siedzieli w kuchni i rozmawiali o dalszej przyszłości córki. TJ była w wyjątkowo dobrym humorze, chociaż ostatnio rzadko to się zdarzało.
- Zjesz coś ? - spytał ojczym.
- Nie dziękuję, nie jestem głodna. - odpowiedziała łagodnie. - Gdzie jest sok ? - zapytała szperając w lodówce.
- Will wypił przed chwilką dosłownie. - odpowiedziała mama.
- No pięknie. Musisz mi dać na sok, bo to niemożliwe, żebym cały dzień bez niego wytrzymała. - dziewczyna miała bzika na punkcie soku pomarańczowego.
- A ty nie masz swoich pieniędzy ?
- No najlepiej. Przecież wypłatę dostane dopiero za dwa dni, a kupiłam sobie buty i bluzkę. Nic mi już nie zostało. - dobry humor nie trwał za długo. Marie sięgnęła po portmonetkę i wyjęła jakieś drobne.
- Chociaż coś. Dziękuje. - chwyciła torbę i wyszła z domu. Na schodach czekała na Izzie, która zawsze ją odwiedzała przed szkołą i szły tam razem. Dziś Iz się spóźniała. Theresa zirytowała się i widząc jak jej brat wychodzi z domu, zabrała się z nim. Byli w jednej paczce co mogło wydawać się dziwne. Rodzeństwo ? Przyjaźnią się ? Przyrodnie rodzeństwo. Tak się złożyło, ale co w tym złego. Brunetka otworzyła drzwi srebrnego samochodu. Will włożył kluczyki do stacyjki, zapiął pasy i uruchomił silnik.
- Pasy. - spojrzał na nią oschle.
- Już. - wzdychając zapięła je. Droga trwała piętnaście minut. Chłopak zaparkował na wolnym miejscu i wyszli. Dziewczyna poczekała na brata, który przekręcił kluczyk i sprawdził ręką czy dobrze zamknął. Razem weszli do dużego budynku. Szli korytarzem do miejsca, w którym spędzają każdą przerwę. Taki ich kącik.
- Cześć kochanie. - Scott powitał ją pocałunkiem.
- Cześć. - uśmiechnęła się. - Gdzie Iz ?
- Nie wiem, nie odbiera telefonu, myślałam, że będzie z tobą jak zawsze. - odpowiedziała Lisa.
- No czekałam na nią, ale długo nie przychodziła więc przyjechałam z Willem.
- Co robimy dzisiaj ? - spytał Tom.
- Nie wiem, wyskoczymy dziś, jakaś impreza, bo mam już wszystkiego dosyć.
- Należy nam się! - krzyknęła blondynka. Zadzwonił dzwonek, który rozpoczynał lekcje.
- Zaczyna się katorga. - powiedziała TJ wzdychając i razem z blondynką szły w stronę sali lekcyjnej. Po czterdziestu pięciu minutach lekcja się skończyła. TJ przeżyła dzisiejsze siedem lekcji i razem z Willem wróciła do domu. Umówili się na osiemnastą do klubu. W domu nikogo nie zastali.
- Jestem głodna... - marudziła brunetka.
- Ja też, zrobisz coś ? - spytał ją brat.
- Nie mam ochoty. Masz jakieś pieniądze ?
- No coś się znajdzie.. Pizza ? - spojrzał na nią znacząco.
- Taak, wielka.. - usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Will w tym czacie zadzwonił do pizzeri. Dziewczyna włączyła muzyczny program i usłyszała piosenką "One Thing" One Direction. Od razu się uśmiechnęła i nastawiła głośność telewizora, tak, że Will nic nie słyszał.
- TJ ! - krzyczał z kuchni nadal rozmawiając przez telefon. Siedemnastolatka jednak go nie słyszała.
- TJ ! Wyłącz to! - krzyczał, gdy był już w pokoju.
- Jejku.. co ty taki rozdrażniony. Chłopcy świetnie śpiewają. A może ty im zazdrościsz co.. - unosząc brwi.
- Nie, nie zazdroszczę im. Niby czego ? Tego, że ledwo wyjdą z domu i już pełno fanek obok nich i krzyczą "Harry, Harry! O zobacz One Direction! Zayn." - dziewczęcym głosem. - Nie nie zazdroszczę im.
- Może masz racje, ale taką drogę wybrali i ja ich kocham. - uśmiechnęła się.
- Zamówiłeś pizze ?
- Nie wiem czy koleś cokolwiek usłyszał. - odwrócił wzrok. W tym momencie SMS przyszedł do dziewczyny.
- Któż to do mnie pisze. - wzięła telefon do ręki i przeczytała cicho " Dziś ważna próba, musisz być. Około 18:30. Przepraszam, że dopiero teraz pisze, ale jutro mamy występ. Anne "
- No świetnie, świetnie, po prostu cudownie. Nie idę z wami.
- Dlaczego ?
- Mam próbę.
- "Born To Dance" ?
- Dokładnie. - głośno oddychając. - Nie mam ochoty. Miałam się bawić z wami, a tu dupa.
- Następnym razem pójdziesz.
- No, ale mnie pocieszyłeś wiesz.. - dzwonek do drzwi.
- Pewnie jedzenie. Idę otworzyć. - Will zerwał się z fotela. Otworzył drzwi, a przed nim stanął chłopak mniej więcej w jego wieku i podał mu duży, biały karton.
- Dzięki. - odpowiedział, gdy brunet podał mu należną część i odszedł.
- No dawaj, dawaj umrę zaraz. - Theresa wbiegając do kuchni. Po zjedzeniu poszła do pokoju, odrobiła prace domowe i zaczęła szykować się na próbę. Ubrała się 
KLIK  ,włosy spięła w wysoką kitkę i poszła do starego budynku, w którym ćwiczyła grupa. Wszyscy już byli.
- Cześć. - przywitała ją Anne, menadżerka zespołu.
- Hej. Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś, że coś załatwiasz ?
- Wiesz co, to wyszło tak na spontana. Kumpel mojego brata potrzebuje na jutro dobrą grupę. No więc brat polecił nas i mamy jutro występ.
- O której ?
- O szesnastej. Pasuje ?
- Jasne.
- Dobra rozgrzewamy się! - krzyknęła Anne. - A jak tam szkoła ? Wysłałaś papiery ?
- Tak. Zgłoszenia wysłałam do pięciu szkół w Londynie i do trzech tutaj.
- Po jaką cholerke jeszcze tutaj ?
- A jak tam nigdzie mnie nie przyjmą ? Musze mieć coś tutaj.
- Na pewno cię przyjmą. Jesteś świetną i pilną uczennicą. Co ja mam powiedzieć ? Wszystko mi się nie układa, nic mi nie wychodzi ostatnio. Miesiąc do końca, a ja już umieram.
- Nie jesteś sama ja też umieram. Mam dosyć tych nauczycieli, którzy myślą, że są fajni, bo zadali ci kolejną prace domową, nad którą będziesz siedziała pół dnia. - zdenerwowana.
- Dobra bierz dziewczyny, ja idę włączyć naszą muzę i do roboty. - Anne kiwnęła głową i pobiegła do sprzętu.
- Gotowe ?! - TJ spytała grupę. Można było powiedzieć, że tak jakby swoich podwładnych. To ona układała choreografie, a później uczyła resztę. Gdy tylko usłyszała pierwsze dźwięki "She Doesn't Mind" Sean'a Paul'a zaczęła tańczyć. Była na prawdę świetna. Dostawała wiele propozycji, by tańczyć w profesjonalnych szkołach, ale ona wolała zostać dziennikarką. Po dobrej godzinie próba dobiegła końca.
- Strój każdy ma nie ? - spytała wszystkich uśmiechnięta Anne.
- No jasne, że tak.
- Jutro damy czadu! - krzyknęła jedna blondynka.
- No ba ! - uśmiechnęła się TJ. - Idziesz do domu ? - spytała czarnowłosą.
- Tak, czekasz za mną ?
- Jasne. 

4 komentarze: